Kolejny eksponat przekazany Muzeum Etnograficznemu Wileńszczyzny

Dzieło znanego w okolicy stolarza

Zbiory Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny w Niemenczynie popełni drewniana niecka do kąpieli niemowląt. W końcu tego tygodnia muzealnej placówce przekaże ją Janina Jabłońska ze wsi Rudowsie, należącej do wiejskiej gminy niemenczyńskiej. Algimant Baniewicz, dyrektor MEW, poinformował, że to już trzecia osoba, która w tym roku zabytkowy eksponat nieodpłatnie przekazała muzeum.

Ofiarodawczyni jest osobą niezwykle aktywną i zaangażowaną. Pomimo tego, że już ma za sobą siedem krzyżyków, to nie pozwala sobie na zbytni luz. Chętnie uczestniczy w życiu społeczności lokalnej np. biorąc udział w wirtualnym jarmarku kaziukowym, zorganizowanym przez Wielofunkcyjny Ośrodek w Rudowsiach. W trakcie przedsięwzięcia przeprowadziła poglądową lekcję, wprowadzając zainteresowanych w arkana sztuki robienia tradycyjnej palmy wielkanocnej. Przygodę z palmami mistrzyni ludowa rozpoczęła przed 30 laty.

Więcej>>>


Konkurs dla młodzieży integrujący religię, historię i technologie informacyjne

O Majewskiej, która kończyła misję Faustyny

Konkurs „Drogami Miłosierdzia. Dokończysz dzieło Faustyny” stał się tradycją okresu wielkanocnego dla uczniów starszych klas szkół Wilna i Wileńszczyzny. Centrum Katechetyczne Archidiecezji Wileńskiej w ścisłej współpracy z Gimnazjum im. J. I. Kraszewskiego w Wilnie oraz Zgromadzeniem Sióstr od Aniołów organizuje zmagania, których celem jest popularyzacja apostołów Bożego Miłosierdzia i odkrywanie coraz to nowych faktów związanych z ich życiem.

W centrum uwagi konkursu jest s. Helena Majewska, siostra zakonna ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów, mieszkanka Wilna. Skromna i ukryta przed światem (siostry tego zgromadzenia nie mają habitów, a tym samym nie afiszują publicznie przynależności do zgromadzenia) przez wiele lat miała wizje Jezusa, który przez nią kontynuował przesłanie o Bożym Miłosierdziu, przekazywane najpierw s. Faustynie Kowalskiej. To jej uwag wysłuchiwał ks. Michał Sopoćko, kiedy zakładał nowe zgromadzenie zakonne. Dzisiaj s. Helena spoczywa na cmentarzu na Sałtoniszkach w Wilnie.

Więcej>>>


Rozważania w czasie panowania koronawirusa

Sumienie jako pierwszy ze wszystkich namiestników Chrystusa (2)

Tak wielkie liczby powikłań i zgonów, notowane przez systemy do zgłaszania niepożądanych objawów zdrowotnych, czynią preparaty antykoronawirusowe najbardziej groźnymi i zabójczymi ze wszystkich dotąd stosowanych szczepionek. (...)

Nikt nie informuje, że przyjmujący szczepionkę w rzeczywistości będą uczestniczyć w doświadczeniu medycznym i otrzymają w istocie eksperymentalny preparat medyczny, specyfik, którego bezpieczeństwo i skuteczność są nieznane. Na dodatek realna szkodliwość szczepionek będzie widoczna dopiero w późniejszym okresie. „Szaleństwem jest zgodzić się na iniekcję tym eksperymentalnym preparatem, jeżeli jesteś młodą kobietą. One są dopuszczone do użytkowania tylko czasowo i eksperymentalnie za względu na tzw. stosowanie w nagłych wypadkach” – mówi dr Simone Gold z America’s Frontline Doctors.

Więcej>>>


Wspomnienia z kowalczuckich stron (V)

Wymuszona tułaczka

Dostosowując się do rozkazów wojskowych byliśmy zmuszani do pozostawienia własnych ciepłych i przytulnych kątów i wyjazdu z całym dobytkiem gdziekolwiek. Na szczęście nasi krewni mieszkali w odległości pięciu kilometrów w lesie, więc mieliśmy gdzie się ukryć.

Pewnego dnia zaprzęgnięto konie i zaczęto wszystko ładować na wóz. Chłopcy pomagali wyprowadzić świnie, spętać im nogi, przywiązać do drabinek. Większe sztuki zamykano do klatki, owce też wędrowały na wozy, tak samo jak i gęsi, a krowy były przywiązane z tyłu u wozów, za którymi musiały posłusznie iść. Miałam koszyczek dla kotka, ale w ostatniej chwili gdzieś uciekł. Obiecano mi, że przyjadą po kotka. Ale myśmy nie słuchali i beczeliśmy głośno z tego żalu i skruchy, że koszyczek był pusty, a przyszykowane już w nim były i mięsko, i słoninka, aby Mruczek mógł łasować i spokojnie podróżować. A droga była niekrótka. Wreszcie podjęto zdecydowane kroki, aby poszukać kotka. Tyle radości było, gdy już siedział w koszyczku. Wtedy wyruszono w drogę.

Więcej>>>


<<<Wstecz