Bronić demokracji której nie ma

Już za kilka tygodni w Warszawie odbędzie się międzynarodowa impreza, która może stać się najważniejszym politycznym wydarzeniem dla całego regionu na długie dekady. Szczyt NATO w stolicy Polski ma radykalnie poprawić stan bezpieczeństwa swych członków z tzw. wschodniej flanki.

Nie trzeba powtarzać, że jednakowo duże oczekiwania ze Szczytem wiąże zarówno Polska, jak i Litwa. Społem oczekujemy bowiem natowskich baz, amerykańskich żołnierzy, wojskowej infrastruktury, ciężkiego sprzętu. Ma to realnie wzmocnić nasze bezpieczeństwo, a Amerykanom i Europejczykom zagwarantować stabilną demokrację w tej części Starego Kontynentu. O tym polska i litewska dyplomacja mówi amerykańskim sojusznikom jednym głosem, zdając sobie sprawę, że do nich należy decydujący głos.

Więcej>>>


My szabelką, oni rakietką – aby nie gruchnęło

„Nie powinniśmy teraz podgrzewać atmosfery poprzez głośne wymachiwanie szabelką i wojenne okrzyki” – tak szef niemieckiej dyplomacji Frank-Walter Steinmeier podsumował ostatnie manewry na wschodniej flance NATO.

Swoimi wypowiedziami dla niedzielnego wydania „Bilda” usiłował popsuć dobry nastrój wszystkim sojusznikom, którzy lubią symulować zabawę w wojenkę. Myślę, że bez skutku. Nie sprawdzałam, jak na wypowiedź Steinmeiera zareagowała Warszawa, ale jestem pewna, że Wilna taka gadka-szmatka do refleksji nie skłoni. Zwłaszcza, że nasza prezydent akurat nie może się nacieszyć z „odstraszającej funkcji” rozlokowania na Litwie batalionu NATO i spodziewanych decyzji warszawskiego szczytu Sojuszu, które, jej zdaniem, też „stworzą możliwość do odstraszenia sąsiadów”.

Więcej>>>


<<<Wstecz