Za drugim podejściem

Po raz kolejny w tym tygodniu, w niepodległej Litwie, świętowaliśmy dzień proklamowania Niepodległości, która – warto pamiętać – przed 93 laty rodziła się w bólach. Pionierzy litewskiego ruchu niepodległościowego byt przyszłego państwa łączyli „z wiecznym i mocnym” związkiem z Rzeszą Niemiecką, przy jednoczesnym „rozwiązaniu wszelkich państwowych połączeń, jakie istniały pomiędzy (Litwą) a innymi narodami (czytaj Polską)”.

Dzisiaj rzadko się wspomina, że pierwszą deklarację niepodległości Taryba proklamowała jeszcze 11 grudnia 1917 roku. Ta data w oficjalnej litewskiej historiografii nie zaistniała jednak z jednego prostego powodu: deklaracja grudniowa czyniła z Litwy właściwie kondominium Niemiec...

Więcej>>>


W obawie przed lenkasem

Niejaki Liudvikas N. Rasimas, sygnatariusz Aktu Niepodległości 11 Marca i nieustraszony tropiciel neokolonialnych zakusów Polski wobec Litwy, jak raz przed wyborami wpadł na doskonały pomysł: jak uchronić stołeczny samorząd przed „narodowościowymi partiami”. Czyli przed AWPL.

Okazuje się, że Wilno, którego status, zdaniem Rasimasa, dotychczas pozostaje „nierozstrzygnięty” (?), na demokratycznie wybrane władze nie zasługuje. Sygnatariusz wilnianom nie ufa. I nie dziwota. Wszak, z kadencji na kadencję, dopuszczają do Rady samorządu Polaków. W tej sytuacji Rasimas proponuje narzucić „niebłagonadiożnej” stolicy tzw. dystrykt federalny, czyli zarządzanie odgórne.

Więcej>>>


<<<Wstecz