Uparci filharmoniści

Może trochę nieświątecznie, ale wymuszony okolicznościami, chciałbym w komentarzu odnieść się do kwestii umiejscowienia na mapie Wilna pomnika litewskiego patriarchy odrodzenia narodowego Jonasa Basanavičiusa.

Okoliczność, która zachęciła mnie do pochylenia się nad tematem, to komunikat Ministerstwa Kultury, w jakim szef resortu Šarūnas Birutis oświadcza, że nie będzie więcej sprzeciwiał się włodarzom stolicy prącym ku temu, by pomnik stanął w sercu wileńskiej starówki naprzeciwko filharmonii. Ministerstwo po długich sporach umywa ręce, bo jest świadome (jak tłumaczy Birutis), że dalsze oponowanie w tej sprawie aktualnie rządzącej większości w stolicy jest bezprzedmiotowe. „Zgrywając demokrację” Rada miejska i tak zagłosuje, jak trzeba – czyli zgodnie z widzimisię rządzących, nie ukrywa swego rozczarowania minister. Ich upór każe im traktować per noga eksperckie wnioski znanych architektów, takich jak chociażby braci Nasvitisów czy Augustinasa Gutisa, twierdzących, że miejsce naprzeciwko filharmonii „jest najbardziej niestosownym miejscem”, irytuje się Birutis.

Więcej>>>


Współprawcy – mer i honorowy obywatel

Ciekawa jestem, kogo też litewskie sądy będą niebawem włóczyć za to przestępstwo przeciwko litewskiemu językowi? Mera Wilna Remigijusa Šimašiusa, czy też honorowego obywatela naszej stolicy – Islandczyka Jana Baldvina Hannibalssona?

I czy Mr Hannibalsson jest świadom tego, że uczestnicząc – tak rozumiem, że na zaproszenie mera – w odsłonięciu w Wilnie przy ulicy Islandijos dodatkowej tabliczki z nazwą tej ulicy w języku islandzkim naruszył litewskie prawo, złamał Ustawę o państwowym języku, ba, Konstytucję RL? A przy okazji podpadł urzędującemu premierowi Algirdasowi Butkevičiusowi, który grzmiał swego czasu, zresztą w imieniu całej swojej ferajny: „(...) we frakcji uzgodniliśmy, że w żadnych regionach nie będzie dwóch języków, żadnych dwujęzycznych napisów nie będzie!” Co tam premierowi! Prezydent Dalii Grybauskaitė też. Nasza „Stalowa Magnolia” w tych kwestiach nie uznaje żadnych kompromisów. „Litwa jest małym krajem i musi bronić swego języka i kultury!” – tak brzmi oficjalnie stanowisko Jej Ekscelencji na temat zbrodni podwójnego nazewnictwa. Co prawda, powyższą nieugiętość prezydent zaprezentowała akurat w temacie dodatkowego nazewnictwa polskiego. Być może islandzkie to już zupełnie inna bajka. Nie wykluczam, że niewielka tabliczka z napisem po islandzku nie zrujnuje jednego z najstarszych i najpiękniejszych języków świata, z drugiej jednakże strony wobec prawa nie może być równych i... nierównych.

Więcej>>>


<<<Wstecz