Uparci filharmoniści

Może trochę nieświątecznie, ale wymuszony okolicznościami, chciałbym w komentarzu odnieść się do kwestii umiejscowienia na mapie Wilna pomnika litewskiego patriarchy odrodzenia narodowego Jonasa Basanavičiusa.

Okoliczność, która zachęciła mnie do pochylenia się nad tematem, to komunikat Ministerstwa Kultury, w jakim szef resortu Šarūnas Birutis oświadcza, że nie będzie więcej sprzeciwiał się włodarzom stolicy prącym ku temu, by pomnik stanął w sercu wileńskiej starówki naprzeciwko filharmonii. Ministerstwo po długich sporach umywa ręce, bo jest świadome (jak tłumaczy Birutis), że dalsze oponowanie w tej sprawie aktualnie rządzącej większości w stolicy jest bezprzedmiotowe. „Zgrywając demokrację” Rada miejska i tak zagłosuje, jak trzeba – czyli zgodnie z widzimisię rządzących, nie ukrywa swego rozczarowania minister. Ich upór każe im traktować per noga eksperckie wnioski znanych architektów, takich jak chociażby braci Nasvitisów czy Augustinasa Gutisa, twierdzących, że miejsce naprzeciwko filharmonii „jest najbardziej niestosownym miejscem”, irytuje się Birutis.

Wcześniej ze sporu o umiejscowienie pomnika Basanavičiusa, z tych samych względów: nikt nas nie słucha, wycofało się Muzeum Narodowe. Jego dyrektor Birutė Kulnytė sprawę skwitowała dosadnie: „specjaliści nie są potrzebni – niech żyją głosowania internetowe”. Była to aluzja do stanowiska stołecznych władz, które swój upór przy filharmonii tłumaczą, m. in., wynikiem głosowania internautów. Sondę na swej stronie internetowej zamieścił sam magistrat. Wynikło z niej, że nieznaczna większość opowiedziała się za lokalizacją pomnika przy filharmonii, odrzucając w ten sposób skwer Širvydasa. Tymczasem, to właśnie za tym miejscem optowali zarówno ministerstwo kultury, jak i Muzeum Narodowe motywując, że ta lokalizacja jest najbardziej trafna z racji na odpowiednią jej przestrzeń, centralne położenie na Starówce i koligacje historyczne (Basanavičius przez pewien czas mieszkał w pobliżu).

Włodarze stolicy skweru Širvydasa nie chcą, bo – jak nieoficjalnie się mówi – mają tam inne interesy. Zamierzają z czasem skwer zabudowywać. Oficjalnie zaś opcja „filharmonistów” stoi na swoim z zupełnie innych powodów. Uważa, że Basanavičius w marmurze ma stanąć naprzeciwko filharmonii, bo w tym budynku właśnie odbył się swego czasu Wielki Zjazd Litwinów z historyczną rolą w nim patriarchy. Fakt istotnie miał miejsce z tym, że już został upamiętniony i to w dwójnasób. Po pierwsze, jest tablica pamiątkowa wmurowana w chodnik naprzeciwko filharmonii. Po drugie, w foyer budynku od dawna też stoi... Basanavičius w formie niedużego pomnika. Potrzebny więc jeszcze jest dublikat na zewnątrz?

Biorąc powyższe pod uwagę zdaje się, że powód uparcia „filharmonistów” może być jeszcze inny. Chcą być bardziej papiescy niż sam papież. Bardziej patriotyczni niż sam Basanavičius. Zgodnie z ich wizją pomnik ma stanąć nie tylko w sercu Starówki, ale w samej jego aorcie. W miejscu godnym jak żadne inne. A że cokoły wokół katedry już zostały zajęte (z jednej strony książę Giedymin stanął, z drugiej król nasz jedyny – Mendog), a Plac Ratuszowy nie pasuje, bo wielofunkcyjną mu misję nadano (kiermasze, jarmarki, koncerty itp.), więc pozostaje tylko filharmonia, która przecież o rzut beretem od Ostrej Bramy. Nic, że ciasno, że ruch pojazdów (i tak utrudniony) wręcz będzie zablokowany, że jeżeli ktoś pod pomnikiem przyszłym jakąś większą zorganizować będzie chciał uroczystość patriotyczną, to będzie musiał to czynić, chyba że na raty z racji, że nie będzie, gdzie się obrócić. Nie pytam już o rygory UNESCO w „przemeblowywaniu” ściśle historycznych miejsc, bo wiem, w jakim poważaniu nasze władze zwykły mieć międzynarodowe organizacje a priori.

„Ma być filharmonia i kropka”, zapowiedziała ostatnio buńczucznie doradca mera ds. architektury Dalia Bardauskienė. Cóż, starając się zrozumieć uczucia i wrażliwość współobywateli, dla których Basanavičius jest tym, kim dla nas Polaków – Piłsudski, tym bardziej pytam ich: czy naprawdę patriarcha zasłużył, by być filharmonijnym odźwiernym względnie dziadkiem parkingowym, bo innych wariantów przy filharmonii nie widzę.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz