Saloon polityczny

– powyższe określenie z amerykańskich westernów podsuwa mi wyobraźnia, gdy przyglądam się uparcie wprowadzanym przez prezydent Dalię Grybauskaite nowym politycznym obyczajom.

Prezydent domaga się od ministrów głów „podejrzanych wiceministrów”. Ponieważ jednak ministrowie nie są zbyt wyrywni, by ścinać swoich wice- bez wyroku – wyłącznie na podstawie zmajstrowanej przez służby specjalne „czarnej listy” – pani Grybauskaite puszczają nerwy. Ino patrzeć, jak wezwie rodaków do zlinczowania rządzącej większości. Coraz bardziej kreuje się bowiem na bezwzględnego szeryfa, który, nie zważając na metody, zamierza oczyścić miasto z panoszących się w nim oprychów z ferajny Algirdasa Butkevičiusa.

Nie wiem jak innym, ale mnie na wieść, że jesteśmy w matni „kryminalnej koalicji” robi się ździebko nieswojo. Co prawda prezydent oświadczyła, że dopiero nazwie tak rządzącą większość w razie, jeżeli ministrowie nie oczyszczą swoich gabinetów z przestępczego elementu w postaci „podejrzanych wiceministrów”, ale słowo już się rzekło...

Więcej>>>


Referendum: klęska eurooszołomów

Rekordowo niska frekwencja, bo zaledwie 15-procentowa, zawaliła inicjatywę zwolenników referendum, w którym chcieli przeforsować całkowity zakaz sprzedaży ziemi rolnej na Litwie obcokrajowcom.

Mimo że referendum skończyło się tym, czym się skończyć miało – całkowitą klapą, to demokracji stało się zadość. Należy bowiem odróżnić dwie sprawy. Demokrację bezpośrednią, do jakiej obywatele mają święte prawo, od meritum sprawy, czyli konstytucyjnego zamknięcia drogi do litewskiej ziemi rolnej dla obcokrajowców. 300 tysięcy podpisów zostało zebranych, referendum więc odbyć się musiało. Pytanie, czy Główna Komisja Wyborcza musiała zezwolić na zbieranie podpisów pod referendum, którego sam cel, w opinii konstytucjonalistów, był sprzeczny z Konstytucją. Dotyczył bowiem przedmiotu takiej zmiany litewskiego prawa, która przeczyłaby naszym zobowiązaniom międzynarodowym...

Więcej>>>


<<<Wstecz