Nie będzie Castellucci pluł nam w twarz!

Narodowy Teatr Dramatyczny w najbliższą sobotę zamierza wystawić spektakl włoskiego reżysera Romeo Castellucci „O koncepcji twarzy Syna Bożego”. Używając w zdaniu powyżej słowa „spektakl” zżymałem się z bezradności, bo mimo bogactwa języka polskiego nie mogłem znaleźć jakiegoś odpowiedniego słowa do rynsztokowej sztuki, której kulminacją ma być obrzucanie ekstrementami i publiczne znieważanie na różne sposoby renesansowego obrazu Antonella de Messino „Zbawiciel Świata” przedstawiającego twarz Jezusa Chrystusa.

Kuria Wileńska głośno protestuje przeciwko obrazoburczej, znieważającej uczucia religijne chrześcijan sztuce i wzywa wiernych do obywatelskich akcji protestu w ramach dopuszczonych przez prawo. Natomiast Arunas Gelunas, minister kultury, którego resort jest organizatorem i głównym sponsorem międzynarodowego festiwalu „Sirenos” (właśnie w ramach festiwalu ma być wystawiony prowokacyjny spektakl), broni knajackiej sztuki powołując się na wolność słowa. – Każdy decyduje sam, co ma oglądać, a czego nie oglądać, jeżeli jest to sprzeczne z jego wartościami – argumentuje ignorancko minister.

Więcej>>>


Na zakupy do sąsiada!

Mimo pewnych podwyżek cen i zdrożenia niektórych artykułów spożywczych i przemysłowych do Polski nadal opłaca się jeździć nie tylko obywatelom Litwy, ale też znacznie bogatszym od nas Niemcom, Czechom, czy Słowakom. Według analityków rynku krajów Unii Europejskich, Polska jest jednym z najtańszych krajów wspólnoty europejskiej. Taniej jest tylko w Bułgarii i Rumunii. Ta ostatnia mimo, iż poziom życia w niej jest znacznie niższy niż w Polsce, stawki cenowe ma tylko nieznacznie niższe.

Zakrawa to na paradoks, ale gdy inni narzekali na kryzys, zwalając i usprawiedliwiając nim wszystkie własne niepowodzenia, kryzys w Polsce zaostrzył konkurencję wsród producentów dóbr i usług, spowododował obniżkę cen oraz napływ kupców spoza Polski. Zostawiali oni i nadal zostawiają w kraju nad Wisłą sporo pieniędzy i w ten sposób napędzają polską gospodarkę. Nie bez znaczenia też była polityka podatkowa rządu, który nie obciążył producentów nadmiernie wysokimi podatkami, a odwrotnie je obniżył przez co polskie wyroby zyskały na konkurencyjności.

I dlatego Litwini, Słowacy, Czesi, Niemcy nadal chętnie będą oblegali sklepy nie tylko w przygranicznych miejscowościach.

Wydawałoby się, że kraje zagrożone kryzysem powinne były pójść za przykładem Polski i po prostu obniżyć ceny, ale ani Grecja, gdzie kryzys jest o wiele ostrzejszy, ani zagrożone nim Hiszpania, Portugalia i Włochy tego dotychczas nie uczyniły i ceny tam pozostają na niezmiennie wysokim poziomie. Jeszcze wyższe ceny są w krajach skandynawskich, a więc wyboru nie mamy, bo zbliża się sezon grzewczy, który jeszcze bardziej spustoszy nasze portfele, a więc ruszajmy na zakupy – do sąsiada!

Zygmunt Żdanowicz


<<<Wstecz