LITWA
Obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej
Litwa pamięta o ofierze żołnierzy
5 maja br. dla kombatantów II wojny światowej, zrzeszonych w Stowarzyszeniu Weteranów II Wojny Światowej Rejonu Wileńskiego, był dniem szczególnym: zebrali się bowiem w samorządzie rejonu wileńskiego, by uczcić 60. rocznicę Dnia Zwycięstwa.
Gośćmi tej uroczystości byli: mer Maria Rekść, wicemer Teresa Paramonowa, attache wojskowy ambasady Białorusi, pułkownik Gienadij Dudnik, starszy pomocnik attache wojskowego Rosji, pułkownik Aleksander Ziemzirow z pomocnikiem, komandorem porucznikiem Igorem Niewzorowem, attache wojskowy ambasady Rzeczypospolitej Polskiej, komandor Czesław Karczewski oraz przewodniczący Republikańskiego Komitetu Weteranów II Wojny Światowej Koalicji Antyhitlerowskiej Petras Eidukas.
Reanimowany jest projekt Dalinkevičiusa nowej Ustawy o mniejszościach narodowych
Kontrowersje w szczegółach
5 maja br. sejmowa grupa robocza powróciła do pracy nad projektem nowej litewskiej Ustawy o ochronie praw osób, należących do mniejszości narodowych. Posłowie postanowili powrócić do dorobku w tym zakresie Sejmu minionej kadencji.
Wówczas sejmowy komitet praw człowieka pod kierownictwem posła Gediminasa Dalinkevičiusa wypracował projekt nowej ustawy dla litewskich mniejszości narodowych (do prac nad tym projektem nie zostali dopuszczeni przedstawiciele ZPL).
Bush potępił okupację
Przebywający w przededniu moskiewskich obchodów 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej na Łotwie prezydent Stanów Zjednoczonych Georg Bush potępił okupację republik bałtyckich przez Związek Sowiecki po zakończeniu wojny. "Koniec II wojny światowej przyniósł krajom bałtyckim okupację i komunistyczne zniewolenie", powiedział Bush po spotkaniu z prezydentami Łotwy, Litwy i Estonii. Amerykański prezydent przypomniał też, że USA nigdy nie uznały faktu okupacji republik bałtyckich przez Stalina.
Amerykański prezydent nie żałował w Rydze słów podzięki gospodarzom i ich bałtyckim sąsiadom, dając do zrozumienia, że mogą być przykładem dla krajów, gdzie brakuje demokracji. "Żyjemy w czasach szczególnych, stąd trzy kraje bałtyckie są w stanie pomóc Rosji i innym krajom dostrzec pożytek z życia w wolnym społeczeństwie", sugerował potrzebę demokratyzowania się Rosji i Białorusi Bush.
Odpowiedź z Moskwy i Mińska była jednak negatywna. Kreml dał do zrozumienia, że nie uznaje okupacji republik bałtyckich i nie będzie za to przepraszać, Łukaszenka zaś podczas defilady z okazji 9 maja przechwalał się, że ma silną armię, która jest w stanie obronić wolność Białorusi i jej obywateli.
Następca Butkevičiusa
Nowym szefem resortu finansów zostanie najprawdopodobniej Zigmas Balčitis, aktualny minister łączności w rządzie Brazauskasa. Premier zgłosił oficjalnie jego kandydaturę do zatwierdzenia prezydentowi.
Balčitis na stanowisku ministra finansów zastąpi Algirdasa Butkevičiusa, który zapowiedział rezygnację ze stanowiska, nie zgadzając się z zaakceptowanym ostatecznie przez koalicyjny rząd kształtem reformy podatkowej.
Na razie nie wiadomo, kto zostanie nowym ministrem komunikacji.
Jednym z możliwych kandydatów jest Zenonas Kaminskas, kanclerz rządu.
Mierniczowie-kombinatorzy
Znowu głośno na temat pracy mierniczych, obsługujących reformę rolną w naszym kraju. Po głośnym skandalu z rozkradaniem najbardziej atrakcyjnej ziemi pod płaszczykiem ułomnej ustawy reprywatyzacyjnej, w której niepoślednia rola przypadła właśnie mierniczym (który to skandal, nawiasem mówiąc, jest niczym), znowu głośno na temat pracy mierniczych z korporacji "Matininkai". Tym razem organy ścigania oraz służby ścigania badają prasowe rewelacje na temat wymuszania przez mierniczych nieuzasadnionych wynagrodzeń za swą pracę u obywateli, zmieniających przeznaczenie posiadanej ziemi i innych pomiarach.
Korporacja "Matininkai", na której czele stoi byłym minister rolnictwa z ramienia socjalliberałów Kęstutis Kristinaitis, podejrzewana jest też o prowadzenie podwójnej buchalterii, ukrywanie dochodów, przekupywanie urzędników za nieuczciwie zarobione pieniądze.
Mierniczowie wykorzystują sytuację dużego zapotrzebowania na ich pracę w związku z odbywającą się reformą rolną oraz luk ustawowych w prawie regulującym pracę mierniczych. Sejm, jak zwykle w takich sytuacjach, deklaruje poprawić prawo, organy ścigania zaś zbadać sprawę i wyciągnąć wnioski prawne w stosunku do nieuczciwych mierniczych.
Skończy się cała sprawa pewnie jak zwykle w naszym kraju, czyli rozejdzie się po kościach.
Brazauskas czy nie?
Mimo że do walnego zjazdu socjaldemokratów zostaje tylko kilka dni (odbędzie się już w najbliższy weekend), nie ma pewności, kto zostanie nowym szefem partii czerwonej róży. Murowany faworyt, aktualny i wieloletni szef partii Algirdas Brazauskas nie ujawnia nawet najbliższym współpracownikom, czy ponownie będzie kandydować na to stanowisko.
Gdyby Brazauskas kandydował, nie miałby żadnego kontrkandydata. Inny potencjalny kandydat na przewodniczącego partii Juozas Olekas zapowiada, że wystartuje tylko pod warunkiem, że z kandydowania zrezygnuje Brazauskas. Najprawdopodobniej jednak Brazauskas nie zrezygnuje i zostanie wybrany na kolejną kadencję. Do kandydowania Brazauskasa namawia między innymi przewodniczący Sejmu Arturas Paulauskas, twierdząc, że pozostanie Brazauskasa na czele socjaldemokratów wzmocni rząd, który, nawiasem mówiąc, ma coraz więcej problemów.
Bimber będzie legalny
Przewodniczący sejmowego komitetu ds. wsi Jonas Jagminas uważa, że wcześniej bądź później pędzenie bimbru na Litwie zostanie zalegalizowane. Ważnym krokiem w tym kierunku będzie przyjęcie Ustawy o zachowaniu produktów spuścizny narodowej i zachęcaniu do ich wytwarzania. Projekt tego dokumentu ma być przygotowany do końca czerwca br.
Zdaniem Jagminasa, nie należy obawiać się legalizacji produkcji samogonu, ważne by był on dobrej jakości. "Skoro już ma być pędzona domowa wódka, należy to czynić korzystając z dobrego sprzętu i powinni to robić ludzie znający się na rzeczy, nie w zerdzewiałym wiadrze i nie z wody z pobliskiej rzeczki", wyjaśnia Jagminas. Dodaje przy tym, że produkcja domowej wódki jest zalegalizowana w większości krajów europejskich. Problemem jest, że na legalizację bimbru nie zgadza się rząd.
POLSKA
Obchody 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej w Polsce
Pamiętać wojnę od 1939 r.
Prawda jest początkiem i sensem drogi do pokonania wspomnień, prawda jest też drogą do porozumienia - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski w sobotę we Wrocławiu podczas uroczystości 60. rocznicy zakończenia II wojny światowej. Przypomniał m.in. "czwarty rozbiór" Polski i zniewolenie państw bałtyckich dokonane wskutek paktu Ribbentrop-Mołotow.
"Dzień zwycięstwa nie miał dla Polski tylko jasnej barwy, nie przynosił wyłącznie wyzwolenia i nadziei, podobnie dla innych krajów naszego regionu" - mówił.
Lewica trzyma władzę
6 maja premier Marek Belka złożył dymisję, bo od miesięcy ją zapowiadał, prezydent Aleksander Kwaśniewski jej nie przyjął. Przyjęcie dymisji oznaczałoby bowiem rozpoczęcie procedury wyłaniania nowego rządu, a gdybyto się nie powiodło - wybory w środku wakacji.
Żywot rządu został przedłużony o 5 miesięcy. Prezydent zapowiedział, że do 21 lipca wyznaczy termin wyborów. Wybory do Sejmu i Senatu mogą się odbyć najwcześniej 25 września, a najpóźniej 16 października.
Powołać instytut
Stworzenie przy polskiej ambasadzie w Moskwie Instytutu Prawdy Historycznej, promującego prawdę o polsko-rosyjskiej historii, oraz zainicjowanie w ramach Unii Europejskiej Forum Polityki Wschodniej, zajmującego się analizami w tym zakresie, zaproponował lider Socjaldemokracji Polskiej Marek Borowski.
Jego zdaniem, polska reakcja na "prztyczki, szpile i nieprzyjemności" ze strony rosyjskiej powinna być konsekwentna, ale spokojna, opierać się na dwóch filarach: prawdzie i partnerstwie. Instytut miałby promować prawdę o historii polsko-rosyjskiej, szczególnie o okresie wojny i czasach zależności politycznej od ZSRR, monitorowałby też rosyjskie podręczniki historii i działał na rzecz rzetelnego przedstawiania historii obu państw.
Rzecznik o Oleksym i Hejmie
Rzecznik praw obywatelskich skrytykował media i prezesa IPN za postępowanie w sprawach Oleksego i o. Hejmy.
- Mam bardzo poważną pretensję do mediów, że zaatakowały sędziów jeszcze przed rozpoznaniem sprawy, choć i oni powinni być bardziej odporni na takie sytuacje - powiedział prof. Andrzej Zoll o publikacjach "Gazety Polskiej" i "Życia Warszawy" dotyczących procesu lustracyjnego Józefa Oleksego. Oba pisma zasugerowały, że sędziowie: Jerzy Leder i Sławomir Czopiński, którzy mieli rozpoznać apelację Oleksego, mogą nie być bezstronni, bo są ponoć przeciwnikami lustracji. Działania IPN w sprawie ojca Hejmy rzecznik uznał za ujawnienie tajemnicy państwowej i zażądał od instytutu wyjaśnień.
Awantura o Bolszoj
Organizatorzy odwołali najbliższe koncerty Teatru Bolszoj w Polsce. Powodem miały być poniedziałkowe wydarzenia w Moskwie. Pierwszy, poniedziałkowy koncert w Sali Kongresowej odbył się przy nielicznej widowni - około 500 osób. Spontaniczną reakcją widzów, którzy stracili zainteresowanie występami Teatru Bolszoj, organizatorzy trasy koncertowej wyjaśnili odwołanie 5 najbliższych przedstawień najsłynniejszego rosyjskiego teatru.
Bolszoj przyjechał do Polski w najlepszym składzie. Miał koncertować w 15 polskich miastach. Gospodarzem wieczoru, na który składają się fragmenty najsłynniejszych baletów oraz oper, jest Bogusław Kaczyński.
ŚWIAT
Jak za sowietów
Okazją do gloryfikowania potęgi ZSRS stały się dla prezydenta Władimira Putina moskiewskie uroczystości z okazji 60. rocznicy kapitulacji faszystowskich Niemiec. Zgodnie z najgorszymi przewidywaniami, Putin nie przeprosił za zbrodnie popełnione w czasie wojny przez ZSRS i powojenną okupację narodów środkowej i wschodniej Europy.
W wygłoszonym przemówieniu Putin wyeksponował sukcesy militarne Armii Czerwonej, która - jak stwierdził - "wyzwoliła Europę" i zdobyła Berlin, stawiając "zwycięską kropkę w wojnie". Prezydent Rosji podziękował państwom koalicji antyhitlerowskiej - USA, Wielkiej Brytanii, Francji - za sojuszniczą pomoc oraz wyraził uznanie dla "niemieckich i włoskich antyfaszystów". Nie wymienił Polski wśród koalicjantów walczących przeciwko hitlerowskim Niemcom, a uczestniczącemu w uroczystościach prezydentowi Aleksandrowi Kwaśniewskiemu gospodarze przydzielili miejsce w trzecim rzędzie, za Wiktorem Juszczenką. Zgodnie z przewidywaniami Putin nie wspomniał ani słowem, że to Polska jako pierwszy został wspólnie zaatakowany przez Niemcy i ZSRS, co dało początek II wojnie światowej.
Bush uznaje współwinę
W czasie sobotniej wizyty na Łotwie amerykański prezydent powiedział, że rok 1945 oznaczał dla trzech państw bałtyckich początek opresji i okupacji komunistycznej. - Przyznaję, że dla Zachodu koniec II wojny światowej oznaczał pokój, ale krajom bałtyckim przyniósł okupację i opresję komunistyczną. Amerykanie nigdy tego nie zapomną - powiedział prezydent USA, który przyznał jednocześnie, że także Stany Zjednoczone ponoszą współodpowiedzialność za powojenną sowiecką dominację w Europie Wschodniej. Stwierdził on, że oddanie w Jałcie krajów Europy Środkowowschodniej we władanie ZSRS było "kontynuacją niesprawiedliwej tradycji", jaką zapoczątkowały układu monachijski w 1938 r. i pakt Ribbentrop - Mołotow z 1939 r. - Raz jeszcze okazało się, że kiedy wielkie mocarstwa negocjują, wolność małych krajów nic nie znaczy. (...) A jednak próba poświęcenia wolności na rzecz stabilności spowodowała, że kontynent został podzielony i niestabilny - stwierdził amerykański prezydent.
Niekonkretne deklaracje
Po dwóch latach sporów i negocjacji Rosja i Unia podpisały pakiet porozumień o tzw. mapach drogowych. Podpisane porozumienia dotyczące czterech obszarów: gospodarki, polityki zagranicznej, sfery przestrzegania praw człowieka i praworządności, a także nauki, kultury i oświaty, w większości mają charakter deklaratywny. Mimo to prezydent Władimir Putin uznał je za najważniejsze osiągnięcie moskiewskiego szczytu Rosja - UE.
Za szczególnie ważne Putin uznał tworzenie wspólnej przestrzeni w sferze bezpieczeństwa wewnętrznego. Jak stwierdził, pozwoli to prowadzić skuteczną walkę z terroryzmem, przejawami ksenofobii i rasizmu.
Znowu Blair
Premier rządu Wielkiej Brytanii Tony Blair zachowa swoje stanowisko. Partia Pracy, jego ugrupowanie, zwyciężyła w czwartkowych wyborach parlamentarnych. W piątek królowa Elżbieta II powierzyła Blairowi misję kierowania rządem przez trzecią kadencję.
Chociaż laburzyści odnieśli kolejne, trzecie wyborcze zwycięstwo, tym razem ich przewaga nad konserwatystami i liberałami okazała się niewielka. Po zliczeniu 618 mandatów - na 646 - partia Blaira ma w nowej Izbie Gmin 353 miejsca, a jej główni rywale - Partia Konserwatywna i Liberalni Demokraci - odpowiednio 194 i 59 mandatów.
Tony Blair, który skończył 52 lata, zwyciężył w swoim okręgu wyborczym Sedgefield w północno-wschodniej Anglii i zachował swoje miejsce w parlamencie. Będzie on pierwszym laburzystowskim premierem, który wygrał trzy wybory z rzędu.