Reanimowany jest projekt Dalinkevičiusa nowej Ustawy o mniejszościach narodowych

Kontrowersje w szczegółach

5 maja br. sejmowa grupa robocza powróciła do pracy nad projektem nowej litewskiej Ustawy o ochronie praw osób, należących do mniejszości narodowych. Posłowie postanowili powrócić do dorobku w tym zakresie Sejmu minionej kadencji.

Wówczas sejmowy komitet praw człowieka pod kierownictwem posła Gediminasa Dalinkevičiusa wypracował projekt nowej ustawy dla litewskich mniejszości narodowych (do prac nad tym projektem nie zostali dopuszczeni przedstawiciele ZPL). Tzw. projekt Dalinkevičiusa został też skrytykowany przez ekspertów Rady Europy z Komisji Weneckiej w szczególności za niekonkretne, dwuznaczne i nieprecyzyjne sformułowania, dotyczące prawa mniejszości do publicznego używania ich języka ojczystego.

Chociaż członkowie nowej grupy roboczej na czele z posłem Algimantasem Salamakinasem formalnie deklarowali gotowość niepogarszania dotychczasowej sytuacji i nabytych już praw przez mniejszości narodowe, to jednak w trakcie dyskusji nad artykułem 6 projektu, dotyczącym publicznego używania języka mniejszości w miejscach ich zwartego zamieszkania wśród rządowych urzędników (zwłaszcza wśród przedstawicieli ministerstwa spraw wewnętrznych i w mniejszym stopniu również przedstawicieli Departamentu Mniejszości Narodowych i Wychodźstwa) zarysowała się tendencja do ograniczenia praw mniejszości w tym zakresie.

O ile zaproszony na posiedzenie grupy roboczej poseł Waldemar Tomaszewski proponował zachować dwa zasadnicze artykuły 4 i 5 z poprzedniej Ustawy o mniejszościach narodowych, dotyczące samych pryncypiów publicznego używania języka mniejszości narodowych w stanie niezmiennym (uzupełniając je jedynie szczegółami praktycznego wdrażania zgodnie z wymogami standardów dzisiejszej Europy), o tyle przedstawicielka ministerstwa spraw wewnętrznych i przedstawiciele Departamentu Mniejszości zgłaszali poprawki, które by uszczupliły dotychczasowy stan posiadania litewskich mniejszości w tym zakresie.

W imieniu rządu reprezentantka MSW proponowała, by do pierwszego akapitu artykułu 6 dopisać, że mniejszości swój język w formie ustnej i pisemnej, prywatnie i publicznie mogą używać, nie kolidując jednak przy tym z wymogami Ustawy o języku państwowym. Zarówno przedstawiciele Departamentu Mniejszości, jak i MSW nalegali, by w drugim akapicie nie znalazło się słowo "używa się" języka mniejszości narodowych obok państwowego w tych jednostkach administracyjno-terytorialnych, które zwarcie zamieszkują te mniejszości. Chcieli oni, by słowo "używa się" było zamienione sformułowaniem "może być używany". Tomaszewski ripostował, że pogorszy to dotychczasową sytuację, zwłaszcza, że do pierwszego akapitu proponuje się dopisać ograniczenie używania języka mniejszości narodowych wymogami Ustawy o języku państwowym. W tej sytuacji nie może być zgody na tak daleko idące zmiany, uważa przedstawiciel AWPL w Sejmie. Zdaniem Tomaszewskiego, oba akapity mogą być omawiane tylko w komplecie i ewentualnie formułowane tak, by zagwarantowały dotychczasowy status quo w zakresie publicznego używania języka mniejszości narodowych.

Z ust przedstawicielki MSW padały też dziwne sformułowania co do interpretacji słowa "tradycyjne" nazwy pisane w języku mniejszości narodowych. Słowo "tradycyjne" miałoby się odnosić wyłącznie do nazw własnych miejscowości, które takowe posiadają w języku mniejszości, wyjaśniała swe rozumienie Konwencji Ramowej RE o Ochronie Mniejszości Narodowych. Jej zdaniem (popieranym przez przedstawicieli Departamentu Mniejszości), również zastosowanie imperatywnej formy słowa "używa się" byłoby sprzeczne z Konwencją.

Wysokim przedstawicielom instytucji rządowych należało więc wytłumaczyć, że intencją Konwencji jest niepogarszanie nabytych już praw mniejszości w poszczególnych państwach (art. 22), musi ona być stosowana przez państwa, które ratyfikowały ten dokument, w dobrej wierze, dostosowując wymogi Konwencji do realiów własnego kraju. Zawarte w Konwencji obwarowania w stosunku do publicznego używania języka mniejszości, w rodzaju "o ile istnieje taka potrzeba i możliwości", czy "o ile życzą tego sobie mniejszości" są w tym europejskim dokumencie nie po to, by sztucznie ograniczać prawa mniejszości do publicznego używania ich języka (jak chcieliby tego rządowi urzędnicy na Litwie), tylko po to, by mniejszości w niektórych europejskich państwach nie nadużywały swego prawa w tym temacie (nie spełniając np. wymogów liczbowych).

Uczmy się więc czytać Konwencję i stosować się do jej ducha.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz