LITWA
Aferę urzędniczych parcel rozwikłam do końca - deklarował prezydent R. Paksas na spotkaniu z przedstawicielami mediów lokalnych
"Chcę, by porządek nie był deklaratywny"
11 grudnia br. w pałacu prezydenckim odbyło się spotkanie głowy państwa Rolandasa Paksasa z przedstawicielami litewskich mediów regionalnych. Mimo że tradycyjne spotkanie, na które przybyło blisko 40 dziennikarzy lokalnych gazet z całej Litwy, było planowane od dawna, to media centralne doszukały się w nim zamiaru prezydentury podziału środowiska dziennikarskiego, ponieważ na spotkanie nie zostały zaproszone przedstawiciele mediów centralnych.
Swoiste pojęcie etyki sejmowej komisji etyki
Sąd kapturowy
Sejmowa komisji etyki na wniosek konserwatywnego posła Jurgisa Razmy wezwała na przesłuchanie posła Waldemara Tomaszewskiego, by wyjaśnić, czy poseł AWPL nie naruszył etyki, rozpowszechniając wśród kolegów parlamentarzystów artykuł z "Tygodnika Wileńszczyzny" - autorstwa niżej podpisującego się - zatytułowany "Stereotypy o Piłsudskim nie mogą żyć wiecznie". W artykule tym są przedstawione argumenty dobitnie ukazujące, jaki naprawdę (wbrew obiegowym stereotypom wśród części litewskiego społeczeństwa) stosunek do Litwy i Litwinów miał pierwszy Marszałek Rzeczypospolitej.
Jak po grudzie
Zbiórka podpisów pod wnioskiem o wszczęcie impeachmentu (procedury odwołania) wobec oskarżanego o złamanie przysięgi i Konstytucji prezydenta Rolandasa Paksasa odbywała się - wbrew zapowiedziom inicjatorów - bardzo opornie. Do ostatniej dosłownie chwili trwało polowanie na każdy głos. W poniedziałek wieczorem było ich 75 (do wszczęcia procedury wystarczy 36 podpisów). Do wtorku wieczorem, kiedy to wniosek został przekazany do prezydium Sejmu, udało się ostatecznie zebrać 86 głosów. Zwolennikom odwołania prezydenta zależało pod wnioskiem impeachmentu zebrać 85 podpisów, by dowieść prezydentowi, iż w Sejmie istnieje większość zdolna odwołać go ze stanowiska.
Wielu posłów wybranych w okręgach jednomandatowych odmówiło jednak podpisania wniosku o wszczęcie impeachmentu w obawie przed zbliżającymi się wyborami. Wówczas bowiem wyborcy, wśród których - zwłaszcza na prowincji - Paksas jest nadal popularny, mogliby im przypomnieć przyłożenie ręki do usunięcia prezydenta z urzędu.
Aby odwołać prezydenta, trzeba, by specjalnie powołana z posłów i prawników komisja prawnie dowiodła zasadność sformułowanych we wniosku o wszczęciu impeachmentu oskarżeń. Następnie Sejm w tajnym głosowaniu musi większością co najmniej 85 głosów potwierdzić przynajmniej jeden z udowodnionych przez komisję zarzutów. Gdyby się tak stało, prezydent musi ustąpić z urzędu.
Tymczasem ostatnio również hierarchowie litewskiego Kościoła katolickiego wezwali prezydenta do podjęcia właściwej decyzji w zaistniałej sytuacji. Dymisja prezydenta zapobiegłaby podziałom w litewskim społeczeństwie, argumentują litewscy biskupi, przypominając, że Paksas nie odpowiedział na wszystkie pytania dotyczące finansowania jego kampanii wyborczej.
POLSKA
Nowy szef?
Liderzy Sojuszu nie mają już wątpliwości - Jerzy Jaskiernia musi przestać kierować pracami największego klubu w Sejmie. Najpierw media doniosły o jego związkach z głównymi bohaterami afery hazardowej, m.in. Maciejem Skórką, byłym właścicielem tysięcy automatów do gier, którego Jaskiernia nazywa "kolegą" i któremu załatwił stałą przepustkę do Sejmu. Potem burzę wśród posłów SLD wywołało poparcie, jakiego - w imieniu całego klubu - Jaskiernia udzielił Andrzejowi Lepperowi, kiedy lider Samoobrony ubiegał się o posadę członka komisji śledczej. Najpoważniejszym kandydatem na stanowisko szefa klubu SLD jest Krzysztof Janik.
Podczas rozmowy w Radiu Zet również premier Leszek Miller zapowiadział że, "w styczniu przedstawię warunki, od których uzależniam dalszą współpracę z klubem SLD".
Ranni saperzy
Dwaj saperzy z 12. Dywizji Zmechanizowanej ze Szczecina odnieśli rany w Iraku, gdy nieznani sprawcy zdalnie zdetonowali w pobliżu przejeżdżającego patrolu ładunek wybuchowy domowej konstrukcji. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Ładunek eksplodował, gdy samochód znajdował się 5-6 metrów od niego.
Do wypadku doszło rano w okolicach Mahawilu, około 12 km od Hilli w polskiej strefie stabilizacyjnej. Znajduje się tam jeden z wielu dawnych arsenałów armii Saddama Husajna, polscy saperzy od dłuższego czasu rozbrajają i wysadzają stare pociski artyleryjskie, niewybuchy.
Wybuch w kopalni miedzi
43 górników zostało rannych, w tym dwóch ciężko, na skutek eksplozji materiałów wybuchowych, do której doszło w Zakładzie Górniczym Lubin, należącym do KGHM Polska Miedź S.A. Górnicy są poparzeni, mają urazy słuchu i wzroku, oraz złamania. Z kopalni ewakuowano wszystkich 500 pracowników, w tym 150 znajdujących się w szybie, w którym nastąpiła eksplozja.
Do wypadku doszło w poniedziałek na poziomie 670 metrów. Około godz. 18.30 operator składu przewożącego ponad 2 tony dynamitu, używanego do prac strzałowych, zauważył ogień. Mężczyzna najpierw próbował ugasić płomień za pomocą podręcznych środków gaśniczych, kiedy stwierdził, że to się nie uda, ratował się ucieczką. Wtedy nastąpiła eksplozja.
Najdłuższy wykład
19-letni Errol Muzawazi z Zimbabwe pobił we Wrocławiu rekord Guinnessa na najdłuższy wykład. Errol mówił przez 60 godzin i 45 minut. Dotychczasowy rekord padł w Indiach i wynosił 60 godzin.
Errol mówił bez przerwy od piątkowego popołudnia. Tematem wykładu była demokracja. Errol przebywa we Wrocławiu od października. Uczy się języka polskiego w studium przy Politechnice Wrocławskiej. Po skończeniu nauki chce zdawać na wydział prawa międzynarodowego Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie.
ŚWIAT
Europa bez konstytucji
Przywódcy Unii Europejskiej i państw do niej przystępujących nie zdołali podczas sobotniego szczytu w Brukseli uzgodnić tekstu konstytucji Wspólnoty. Nie do rozwiązania okazał się spór między Polską i Hiszpanią a Francją i Niemcami o podział wpływów w Radzie UE.
Decydujące okazały się osobne spotkania w sobotę rano między premierem Leszkiem Millerem a kanclerzem Niemiec Gerhardem Schröderem oraz prezydentem Francji Jacques'em Chirakiem. - Spytałem polskiego przywódcę, czy ma jakiekolwiek pole manewru w sprawie nicejskiego systemu głosowania w Radzie Unii - relacjonował później 15-minutową rozmowę Schröder. - Usłyszałem odpowiedź: nie. Nie było więcej o czym rozmawiać - dodał. Podobne wrażenia miał Chirac.
W polskim obozie brak elastyczności zarzucano jednak drugiej stronie. - Przedstawialiśmy różne warianty klauzuli rendez-vous (odłożenia decyzji w sprawie głosowania na przyszłość - red.). Nasza propozycja nie została jednak podjęta - mówił premier Leszek Miller
Od 1 stycznia 2004 roku kontrowersyjnymi kwestiami zajmie się Irlandia. Zdaniem szwedzkiego premiera Gorana Perssona do 2005 roku do konstytucji już nie wrócimy.
Jeniec wojenny Husajn
Zarośnięty, brudny, trudny do poznania Saddam Husajn ukrywał się w zamaskowanym cegłami i ziemią schronie. Amerykańscy żołnierze znaleźli jego kryjówkę w piwnicy domu w miejscowości Ad Dawr, 15 km na południe od Tikritu, rodzinnego miasta byłego dyktatora.
Saddam Husajn został schwytany w sobotę wieczorem (o 20.30 czasu miejscowego). Jak podało dowództwo USA, w czasie zatrzymania nie stawiał żadnego oporu. Wraz z Saddamem na farmie pojmano jeszcze dwóch ludzi oraz przejęto broń i 750 tysięcy dolarów w studolarowych banknotach. Według informacji katarskiej telewizji al-Dżazira w akcji brało udział 600 amerykańskich komandosów z jednostek specjalnych.
Pomieszczenie, w którym ukrywał się Saddam, miało rozmiary 1,8 na 2,4 metra i przypominało loch. Jedynym wyposażeniem schronu dyktatora był prymitywny wentylator. Głównodowodzący w Iraku amerykański generał Ricardo Sanchez nazwał kryjówkę Saddama "krecią dziurą". Powiedział również, że Saddam Husajn jest "skłonny do współpracy", a także "nadspodziewanie rozmowny".
Tożsamość Husajna potwierdziły testy DNA. Obecnie Saddam znajduje się w utrzymywanym w ścisłej tajemnicy miejscu pod strażą wojsk amerykańskich. Po zatrzymaniu Saddama Husajna liczba poszukiwanych przez Amerykanów prominentów obalonego reżimu baasistowskiego zmniejszyła się z 55 do 14.
Słowacja i Węgry porozumiały się
Słowacja i Węgry podpisały w ubiegły piątek w Brukseli porozumienie w sprawie tzw. Karty Węgra, kontrowersyjnej ustawy o mniejszości węgierskiej za granicą, przyjętej przez Węgry. Karta Węgra, wprowadzona 1 stycznia ubiegłego roku, w następstwie krytyki ze strony sąsiadów Węgier i Unii Europejskiej, została zmodyfikowana przez parlament w Budapeszcie w czerwcu bieżącego roku.
Karta daje przedstawicielom mniejszości węgierskiej, mieszkającym poza granicami kraju, m.in. prawo do pomocy finansowej na naukę języka węgierskiego, do trzymiesięcznej legalnej pracy (wraz z ubezpieczeniem zdrowotnym i emerytalnym) i do bezpłatnego studiowania na Węgrzech. Uzgodniono, że Karta będzie ważna jedynie na Węgrzech, a pomoc finansowa na edukację mniejszości węgierskiej będzie przekazywana przez Węgry tylko instytucjom, a nie osobom prywatnym.
Węgry podpisały już we wrześniu bieżącego roku porozumienie z Rumunią w sprawie Karty.
Czeczeni atakują w Dagestanie
Grupa czeczeńskich terrorystów pojawiła się w poniedziałek nad ranem w dagestańskiej wsi Szaury (rejon cuntinski). Zajęła szpital, wzięła czterech zakładników i uciekła. Oddział, który wtargnął Dagestanu, liczył 25-50 ludzi uzbrojonych w broń automatyczną i granatniki. Zauważono ich około trzeciej nad ranem. 10 pograniczników, którzy zostali wysłani, by sprawdzić informację, wpadło w zasadzkę - 9 z nich zginęło, dowódcy odcięto głowę. Potem bojownicy weszli do szpitalika w Szaurach. Tam wzięli 4 zakładników i rozpoczęli odwrót.
Do akcji wkroczyły specjalne oddziały milicji OMON, które miały za zadanie nie dopuścić, by bojownicy wymknęli się w stronę granicy lub przedarli w głąb terytorium Dagestanu. Pomocy udzieliła im grupa wojsk federalnych stacjonujących w Czeczenii - do poszukiwań użyto m.in. helikopterów Mi-8. Wszystko wskazuje jednak na to, że akcja się nie udała. Po południu ze sztabu operacyjnego nadszedł komunikat, że bojownicy zniknęli z pola widzenia, a akcję utrudniają fatalne warunki pogodowe i praktycznie zerowa widoczność.
Według zapewnień rosyjskiego ministra obrony Siergieja Iwanowa wszystkich zakładników, których wzięli terroryści czeczeńscy, już uwolniono. Wycofujący się bojownicy zostali ostrzelani rakietami ze śmigłowców. Zginęło co najmniej 6 z nich - twierdzi Iwanow.
Nowy premier nowe porządki
Nowy premier Kanady Paul Martin natychmiast zabrał się za "sprzątanie" w rządzie po całej serii skandali. Martin ogłosił nowy, rygorystyczny kodeks etyczny, zabraniający ministrom korzystania z "grzecznościowych" przelotów prywatnymi samolotami i ograniczający wartość upominków, które wolno przyjmować członkom rządu.
Nowy szef rządu zapowiedział, że w lutym 2004, kiedy tylko zbierze się parlament, zgłosi projekt ustawy, powołującej biuro niezależnego komisarza ds. etyki; komisarz będzie pilnował, żeby ministrowie przestrzegali zasad.
Kilku ministrów w rządzie Chretiena musiało w tym roku tłumaczyć się i przepraszać publicznie za to, że przyjęli bezpłatne przeloty i atrakcyjne wycieczki od pewnej prywatnej firmy.
Kanadyjskim ministrom nie należy też wręczać upominków, których wartość przekracza tysiąc kanadyjskich dolarów (770 USD), bo kodeks nakazuje przekazywanie takich prezentów rządowi. Ponadto, wszyscy ministrowie, ich doradcy i wyżsi urzędnicy będą musieli co kwartał składać sprawozdanie ze swych wydatków.
Grupa kanadyjskich biurokratów została w tym roku przyłapana na szastaniu pieniędzmi podatników - setki tysięcy dolarów wydano na posiłki w luksusowych restauracjach, przeloty pierwszą klasą i pobyty w najlepszych hotelach.
Domagają się przeprosin
Prawie jedna trzecia Niemców uważa, że Polacy i Czesi powinni przeprosić za wypędzenie ludności niemieckiej z Europy Środkowej po II wojnie światowej -poinformował w Berlinie prof. Hermann Schaefer. Niemiecki historyk powołał się na wyniki badań przeprowadzonych przez instytut badania opinii publicznej Allensbach na zlecenie Domu Niemieckiej Historii w Bonn. Przeznaczoną do użytku wewnętrznego ankietę przeprowadzono w grudniu 2002 r. 44 proc. ankietowanych uważa przeprosiny za niepotrzebne.
Utworzenia w "centralnym miejscu" w Niemczech Centrum przeciwko Wypędzeniom domaga się 34 proc. uczestników sondażu. 45 proc. uważa budowę takiej placówki za niepotrzebną. Projekt budowy w Berlinie Centrum przeciwko Wypędzeniom forsuje od trzech lat fundacja kierowana przez przewodniczącą Związku Wypędzonych (BdV) Erikę Steinbach. 29 proc. Niemców czuje się osobiście związanych z problematyką wypędzeń. 7 proc. z nich to ofiary wypędzeń, natomiast 23 proc. należy do rodzin, w których ktoś uciekł lub został wysiedlony.
Przeciwni autonomii
Ministrowie, politycy opozycyjni i przywódcy związkowi wzięli udział w sobotniej demonstracji przeciwko planom zwiększenia autonomii Kraju Basków i uniezależnienia tego północnego regionu Hiszpanii od Madrytu. Przybyli z całej Hiszpanii demonstranci w liczbie ok. 15 tys. przemaszerowali ulicami baskijskiego kurortu San Sebastian, który w poprzednich latach wielokrotnie był widownią demonstracji przeciwko terroryzmowi ze strony skrajnych ugrupowań baskijskich.
Zmarł Hejdar Alijew
Były prezydent Azerbejdżanu, 80-letni Hejdar Alijew, zmarł w szpitalu w Cleveland w USA - podał w piątek rzecznik szpitala. Alijew zmarł w piątek rano w szpitalu, do którego przyjęto go 6 sierpnia - powiedział rzecznik prasowy Cole Hatcher.