Aferę urzędniczych parcel rozwikłam do końca - deklarował prezydent R. Paksas na spotkaniu z przedstawicielami mediów lokalnych
"Chcę, by porządek nie był deklaratywny"
11 grudnia br. w pałacu prezydenckim odbyło się spotkanie głowy państwa Rolandasa Paksasa z przedstawicielami litewskich mediów regionalnych. Mimo że tradycyjne spotkanie, na które przybyło blisko 40 dziennikarzy lokalnych gazet z całej Litwy, było planowane od dawna, to media centralne doszukały się w nim zamiaru prezydentury podziału środowiska dziennikarskiego, ponieważ na spotkanie nie zostały zaproszone przedstawiciele mediów centralnych.
Trzy cele prezydenta
Zagajając spotkanie prezydent wyraził nadzieję, że podobne kontakty z przedstawicielami prasy lokalnej staną się piękną tradycją. "Jest to już trzecie nasze spotkanie, pamiętam, o czym mówiliśmy na poprzednich", mówił prezydent, dodając, że na aktualnym poza sprawami ogólnopaństwowymi nie uda się pominąć też tematu oskarżeń wobec głowy państwa i jego doradców.
Mówiąc o najważniejszych celach, jakie w ostatnim okresie dążył do zrealizowania urząd prezydenta, R. Paksas wymienił członkostwo naszego państwa w NATO, Unii Europejskiej oraz ustanowienie dobrosąsiedzkich stosunków z krajami ościennymi. Wszystkie trzy cele zostały osiągnięte, konstatował głowa państwa. Wyraził przy tym zadowolenie z dobrego przygotowania się naszego kraju do członkostwa w Unii Europejskiej, do której wchodzimy jako trzeci z kolei wśród najlepiej przygotowanych kandydatów. Paksas podziękował przedstawicielom lokalnych mediów za pomoc w kampanii referendalnej na rzecz naszego kraju w Unii.
Skandal bez obiektu skandalu
Odnosząc się do nękającej aktualnie nasz kraj głośnej awantury, R. Paksas nazwał ją skandalem, w którym nie ma obiektu skandalu. - W całej tej historii nie ma faktów brak jest przestępstwa, są tylko wersje, domniemania i plotki, twierdził prezydent, dodając, że gdy brak faktów, wówczas w obieg są puszczane "opinie polityczne". Przypomniał też dziennikarzom, że od samego początku wyboru na urząd prezydencki spotkał się z dużym sprzeciwem określonych sił politycznych. Dał przy tym do zrozumienia, iż mogło to być podyktowane obawami zaprowadzenia porządku w niektórych dziedzinach. Paksas poinformował dziennikarzy, że dzisiaj właśnie miał spotkanie z prokuratorem Klunką w sprawie tzw. afery urzędniczych parcel, na którym przypomniał zastępcy prokuratora generalnego, że jak na razie jeszcze żaden z urzędników nie poniósł w tej sprawie odpowiedzialności.
Mówiąc o aferach i korupcji występujących w naszym państwie Paksas zapewnił, że jego celem jest spowodować, by "porządek nie był deklaratywny". Stąd m. in. zwolnienia z pracy sędziów zamieszanych w kontrabandę, działania skierowane na prewencję narkomanii wśród młodzieży. "Czara została zapewne przepełniona w momencie mianowania kandydatury na nowego szefa Saugumy", domniemuje powód wybuchu skandalu prezydent, tłumacząc, iż dobrze wykształcony w okresie niepodległej Litwy, świetnie posługujący się obcymi językami Bagdonas mógł zagrozić niektórym siłom na Litwie. Mogłoby bowiem okazać się, że Sauguma dysponuje nie tylko materiałami na Paksasa, ale też i na innych.
W dalszym rozjaśnianiu wątków skandalu prezydent przyznał, że niewątpliwie popełnił błędy pełniąc najwyższy urząd w państwie. "Ale tylko ten, kto nic nie robi, nie popełnia błędów", tłumaczył się, wyjaśniając, że jednym z błędów była chęć szybszego załatwienia niektórych spraw, posługując się przy tym nawykami, które bardziej są charakterystyczne premierowi niżeli prezydentowi. Na zakończenie swego przemówienia Paksas po raz kolejny zapewnił, że nie podpisywał żadnych umów z nikim prócz swych wyborców. "Nie złamałem Konstytucji, ani złożonej przysięgi", deklarował prezydent.
Afera parcelowa musi być sfinalizowana
Sesję pytań prezydentowi rozpoczął "Tygodnik Wileńszczyzny". Paksas zapytany, czy mimo całej otoczki skandalu jest zdeterminowany wyjaśnić do końca dyskredytującą Litwę aferę tzw. parcel urzędniczych, odpowiedział, że zdecydowanie "tak". Dla prezydenta nie ma żadnej wątpliwości, iż ta afera musi być wyjaśniona do końca, a winni ukarani, "by nikomu w przyszłości nawet do głowy nie przyszło kraść". Na pytanie dziennikarki z Kowna, kto i ile pieniędzy proponował prezydentowi, aby ten zgodził się na dymisję, Paksas odpowiedział, iż w sposób subtelny proponowano mu bardzo wielką sumę. Wszystkie nazwiska i tych, którzy proponowali łapówkę, i tych, którzy dzwonili do Waszyngtonu, by tylko zablokować jego wizytę w Stanach Zjednoczonych prezydent obiecał upublicznić, jak przyjdzie na to czas.
Głowa państwa, odpowiadając na pytanie, czy przyznając w drodze wyjątku obywatelstwo Jurijowi Borisowowi nie naruszył przysięgi i Konstytucji "być równie bezstronnym w stosunku do wszystkich", odpowiedział "nie". "Jeżeli Valdas Adamkus miał prawo nagrodzić Borisowa medalem, to ja też, jako prezydent, miałem prawo przyznać mu w drodze wyjątku obywatelstwo", tłumaczył, uzupełniając swą odpowiedź wyjaśnieniem, że ponosi odpowiedzialność za podpisanie dekretu, natomiast za szczegóły techniczne sprawy ma odpowiedzieć komisja przyznająca obywatelstwo. Na kolejne pytania o "wycieku" tajnych informacji Saugumy z prezydentury, o kontakty z przedstawicielami świata przestępczego, Paksas odpowiedział zarzutem stronniczości pod adresem sejmowej komisji specjalnej. Komisję, której przewodniczący Sakalas szafuje werdyktami, nie posiadając żadnych dowodów prawnych, nazwał "trojką". Natomiast jako jaskrawy przykład jej stronniczości wymienił oskarżenie prezydentury o próbę wymiany nadkomisarza Grigaravičiusa na rzekome zamówienie kowieńskiego świata przestępczego. Ewentualną zamianę na stanowisku komisarza generalnego policji inicjuje rząd, następnie procedurę potwierdza Sejm i dopiero wówczas prezydent wydaje stosowny dekret. "Jak więc prezydentura mogła negocjować z bandytami wymianę Grigaravičiusa, skoro nie leży to w jej kompetencjach?", dziwił się Paksas stronniczemu wywodowi komisji Sakalasa.
Na zakończenie rozmowy z dziennikarzami z mediów regionalnych Paksas zdecydowanie zaprzeczył pogłoskom, że jego wizyty po kraju mają na celu przygotowanie się do przedterminowych wyborów prezydenckich, po tym gdy w Sejmie będzie przegłosowany impeachment. Prezydent nie zgodził się też z tezą, że przedłużający się kryzys wpływa na dyplomatyczną izolację Litwy. Zdaniem głowy państwa, jest to kaczka dziennikarska niektórych wpływowych mediów na Litwie. Taką informację przedrukowują od nich media zachodnie, natomiast po pewnym czasie te same media litewskie powołują się na nie, dowodząc swą hipotezę blokady dyplomatycznej.
Spotkanie prezydenta R. Paksasa z przedstawicielami mediów regionalnych skończyło się przy stole wigilijnym, przy którym głowa państwa życzył wszystkim spokojnych i rodzinnych Świąt Bożego Narodzenia.
Tadeusz Andrzejewski
Na zdjęciu: podczas spotkania z prezydentem
Fot. Marian Paluszkiewicz