List Ursuli do świętego Mikołaja
Uff, jakby tu zacząć ten list. Może, drogi święty Mikołaju? Upss, co to ja całkiem już zwariowała. Jaki święty, toż to za te słowo komisarz Dalli gotowa mnie gilotyną zdekapitować. Jest tak nacechowane religijnie, że nie daj... Budda. Toż to byłby arcyjaskrawy wręcz przykład sprzeczności z naszą polityką świeckości państwa. Coś mi głowa nie pracuje z samego rana, chyba musiałam coś niestrawnego zjeść na śniadanie. No, dobrze to może, drogi Herr Mikołaju. Hmm. Już lepiej. Ale i tak upss, po raz drugi. „Pan” też nie może być, jest to tak męskie słowo, że aż szkoda byłoby patrzeć na taką Conchitę Wurst, która tyle wysiłku włożyła w siebie, by swój maskulinum choć trochę zdławić. Pewnie rozpłakała się by, gdyby usłyszała te straszne i jakże stereotypowe słowo, które na dodatek jest też w krzyczącej wręcz niezgodzie z naszym paradygmatem o neutralności płciowej Europy. Cholera, Donnerwetter, to jak wtedy odezwać się do tego starca z północy? Może po prostu, drogi Mikołaju? A co? Swojsko, protekcjonalnie, akurat w naszym liberalnym stylu. Ech, upss, po raz trzeci. Przecież Mikołaj to tak wyraziście kościelne słowo, jak u nas demokratów imię Róża, które zawsze się kojarzy z towarzyszką Luksemburg. Ale, do stu beczek punchu (tyle w miesiąc wypija mój przesławny poprzednik Jean Claude Juncker), jak do tego brodatego starca mam się w końcu odezwać, skoro każda dotychczasowa odzywka jest sprzeczna z naszymi wartościami i naszą unijną polityką? Ahaaa, już wiem. Jak najprościej, czyli po proletariacku: drogi Starcze z Północy! (dam na koniec tego zdania wykrzyknik, by Starzec pojął, że od teraz ma tak się nazywać).
A więc, drogi Starcze z Północy! Gdy przybędziesz wkrótce do nas na święta, to nie zabieraj ze sobą renifera, bo to zwierzę za dużo gazów puszcza do atmosfery, szkodząc tym samym klimatowi, a to jest niezgodne z naszą polityką zielonego ładu, jaka ostatnio jest u nas oczkiem w głowie. Zostaw zatem swego rogatego reniferka w Laponii, bo w Brukseli on nie jest mile widziany, a i nie wiem, czy czułby się tu bezpiecznie. Mamy tu bowiem takie polityczki i żołnierki niemięsożerne jak chociażby Sylwia Spurek, które w tak dużej abominacji mają każdą rogaciznę, że gotowe są jej rogi powyrywać. Więc zważ to i użal się nad swym biednym animalem, do którego z pewnością jesteś przywiązany, i nie zabieraj go w długą oraz niebezpieczną podróż. Lepiej przyjeżdżaj do nas na skuterze śnieżnym, tylko pamiętaj przy tym, że ma być koniecznie na napędzie elektrycznym. Żadnych tam dieslów, bo jeszcze inna nasza kombatantka bojów o klimat Greta Thunberg do ciupy cię zamknie za używanie szkodzących powietrzu węglowodorów.
No, dobrze, skoro sprawę transportu już wyjaśniliśmy, to porozmawiajmy teraz o twej młodej pomocnicy, którą kiedyś zwano staroświecko Śnieżką. Zamierzchłe to już czasy, a teraz mamy zgoła inne. Czasy nowoczesne, postępowe i zgodnie z ich duchem oraz naszą polityką zrównoważonej równości wszędzie mają być parytety. Dlatego, Starcze, twoja Śnieżka ma być niebinarna. Verstehen? Kapujesz? Obawiam się, że wy tam na biegunie zacofania żyjący, możecie nie doganiać naszego postępu, więc tłumaczę najprościej jak mogę: Śnieżka ma być taka jak Conchita vel Kiełbasa, czyli coś w rodzaju babochłopa. Jest to nasz stanowczy warunek, inaczej nie zawahamy się oskarżyć cię o dyskryminację ze względu na niedostosowanie się do wysokich standardów polityki równościowej społeczności LGBTQYXGFTD Quer+.
Aha i pamiętaj jeszcze albo od razu zapisz sobie lepiej na kartce, bo w twoim wieku, to pewnie już masz sklerozę, żeby w życzeniach, które będziesz składać dzieciom nie padły słowa: „Merry Christmas”. U nas one są okrutnie niemile widziane, bo dyskryminują całą masę naszych obywateli. Chyba nie muszę ci tłumaczyć, że w naszej liberalnej demokracji każdy wierzy w to, co chce. Więc u nas ludzie najbardziej wierzą w dolary, euro, własny brzuch, w miłość każdego z każdym, w święte drzewa, w UFO, w karty Tarota, w kosmitów, w Allacha, Buddę, Baala. Niektórzy też wierzą w Boga. Więc, żeby nikogo nie zdyskryminować, życzenia należy składać neutralnie, tak, by nikt nawet nie domyślał się z jakiej są okazji np. można mówić, że z okazji dni zimowego przesilenia życzę ci dużo wszystkiego, zadowolenia wszelkiego, przyjemności każdej, obfitości w jadle, piciu i he, he, he... doznań w różnych innych rzeczach. I jeszcze jedno aha. Pamiętaj dobrze albo lepiej zapisz, bo zapomnisz, że prezenty dla dzieci w twoim worku mają być też świeckie. Taką mamy dyrektywę o ustandardyzowaniu świątecznych prezentów w krajach członkowskich. Zgodnie z nią każdy prezent ma odpowiadać określonym kryteriom, które są podyktowane naszymi unijnymi wartościami. A nimi są (już możesz zapisywać, bo wszystkich nie spamiętasz): prowokujący wygląd zabawki, koniecznie jej płciowa neutralność, gdy idzie o lalki czy inne tam żołnierzyki; wyzywający, ocierający się o prymitywizm i absmak scenariusz plansz zabawkowych, brutalność i obsceniczność zabawek rodem z kreskówek-horrorów, kosmopolityzm rasowy kukieł, no i nie zapomnij, by było też coś z krainy magii i oszustw, by dzieci od najmłodszych lat można było oswajać z tym ważnym tematem w naszych codziennym, zagmatwanym życiu. No – słowem – coś tam a’la Harry Potter.
No i na sam koniec, Staruszku, że ciebie bratersko przestrzegę, pamiętaj, bo u nas w Brukseli mamy komisarz od wszelkiej wyrównanej równości Helenę Dalli. Ooo, czuła ona jest na jakąkolwiek krzywdę kogokolwiek o niestandardowej aparycji czy upodobaniach (no wiesz o jakich mowa, nie dziecko przecież). Pracuje od rana do wieczora i od wieczora do samego rana nie szczędząc sił ni zdrowia, by w naszej Europie nastąpiła nigdy wcześniej nie widziana przez nikogo równość. Ułożyła nawet w tym celu swój słownik wyrazów, jakie nie mogą przez usta prawdziwego Europejczyka przejść, bo są obraźliwe i stygmatyzujące wobec innego Europejczyka, niepewnego swej tożsamości z różnych powodów, których tutaj wymieniać nie będę, bo ostatnia kartka papieru mi się skończy. My ten słownik pilnie na pamięć zakuwamy, bo nikt nie chce wyjść na złego Europejczyka czy jakiegoś tam homofoba. Tobie też radzę to samo, mimo twojej sklerozy. Bo komisarka czujnie dba o to, by każde dziecko od najwcześniejszego dzieciństwa było biegle wyedukowane w naszych europejskich gender wartościach.
Dlatego wiedz i bądź świadom, że w związku z powyższym oraz zważywszy na naszą dyrektywę o doskonałej różnorodności; uwzględniając politykę unijną w kwestii rewelacyjnej równości; biorąc pod uwagę nasz brukselski paradygmat o nadzwyczajnej neutralności płciowej Europy, boskiej świeckości państwa i wzorcowej obłości obywateli w temacie ich poglądów; a także mając na względzie zapobieganie wszelkich form dyskryminacji kogokolwiek, jakkolwiek i gdziekolwiek; jak i na sam koniec – nawet nie dopuszczając myśli o możliwym nieprzestrzeganiu naszych arcypięknych i z niczym niezrównywalnych wartości, stanowczo się od ciebie, św. Mikołaju, który odtąd zwać się będziesz Starcem z Północy, rzeczy następującej: twe wiersze, piosnki, opowiastki, którymi będziesz zabawiać nasze unijne dzieci, po pierwsze – nie były nacechowane religijnie, po drugie – wolne od jakichkolwiek zabobonów chrześcijańskich, po trzecie – pozbawione seksizmu, stereotypów wypływających z tradycji, konserwatyzmu, patriotyzmu, papizmu, maczyzmu etc., no i po ostatnie – jakiejkolwiek bożenarodzeniowej tradycji. Wszystko co ma być mówione, śpiewane czy grane, ma być nacechowane duchem modernizmu, postępu, nowoczesności, liberalnej demokracji i gender.
Na tym pięknym akcencie i kończę swą dyrektywę, o pardon, swój list do ciebie, brodaty Starcze, życząc ci zdrowia i dobrej pamięci (żeby nie zapomniał przypadkiem którejś z naszych polityk) i do miłego spotkania w Brukseli, gdzie sobie szefuję Unii całej i prawie całej Europie wzdłuż i wszerz...
Twoja Ursula, nazwiska nie podam, bo i tak jest ono zbyt znane, lubiane i podziwiane w Unii i poza nią.
Tadeusz Andrzejewski
radny rejonu wileńskiego