Dożynki gminy mejszagolskiej w Korwiu

Zawarty w sercu skarb nie do pozbycia – szacunek dla chleba

Dożynki to jedno z najdawniejszych świąt obchodzonych na naszych terenach. W XV wieku Jan Długosz opisał w swej „Historii” dożynki na Litwie, które trwały 6 dni, z czego 3 dni poświęcono na ofiary, a drugie trzy na biesiady. Daleko współczesnym obchodom do takiej oprawy, ale dożynki w Korwiu przeszły do historii jako wspaniałe, niezapomniane Święto Plonów.

Samorząd rejonu wileńskiego, oddając organizację dorocznego święta poszczególnym starostwom zjednoczył i zaktywizował lokalną społeczność. Bo, co innego wystawić kilka stoisk na rejonowych dożynkach, a już zupełnie co innego stanąć na wysokości zadania i samodzielnie zorganizować święto, z którego każdy wyjdzie zadowolony. Połączenie sił mejszagolsko-korwieńskich przyniosło wspaniały rezultat. Frekwencja przerosła oczekiwania organizatorów – do końca dnia plac przy szkole (obecnym przedszkolu) wypełniał wesoły gwar sąsiedzkich rozmów, a tańce trwały do późnych godzin wieczornych.

By nikt nie był głodny

Uroczystości dożynkowe rozpoczęły się Mszą św. w kościele parafialnym w Korwiu. Ks. proboszcz Andrzej Jasiński modlił się za rolników, prosząc o obfitość łask w ich trudnej pracy. Do wspólnych obchodów dołączył również proboszcz z Mejszagoły – ks. Edward Dukiel – podtrzymując tym samym dobrą tradycję sąsiedzkich spotkań. Kiedy oddano „Bogu, co Boskie” korowód dożynkowy przeszedł na plac, gdzie roiło się od straganów, stoisk, mieniących się barwami jesiennych dekoracji. Misternie wyplecione dekoracje, własnoręczne wypieki, kusiły przechodniów zapachem wędlin i chleba zachęcając tym samym do odwiedzenia, posiedzenia, porozmawiania przy biesiadnym stole Gimnazjum im. ks. Józefa Obrembskiego, mejszagolskiego żłobka-przedszkola, Centrum Dobrobytu Rodziny i Dziecka, gimnazjum im. Algirdasa, czy wreszcie starostwa w Mejszagole i okolicznych miejscowości należących do Korwia.

Koncertowy wysyp talentów

Kiedy pierwszy głód został zaspokojony spokojnie można było oddawać się błogiemu odpoczynkowi przy dobrej muzyce. Na scenie zaprezentowały się utalentowane zespoły działające pod egidą Wielofunkcyjnego Centrum Kultury w Niemenczynie (filie w Mejszgole i w Korwiu). Jak grzyby po deszczu wyrastają tu nowe zespoły, soliści, chóry – jest ich tyle, że ponad dwugodzinny koncert wypełniony był lokalnymi artystami. Wystąpiły „Mejszagolanki” (kier. Jasia Mackiewicz) oprócz uroczego śpiewu, zaprezentowały nowy akcent modowy – oryginalne kreacje na ludową nutę. Z obrazkiem dożynkowym wystąpiły „Czerwone Maki” (kier. Stefania Tomaszun) – ich pieśń z oryginalną choreografią nawiązywała do dawnej tradycji i przypomniała znaczenie tego święta.

Uroczo zaśpiewali uczniowie gimnazjum ks. Obrembskiego. Chór „Legenda” (kier. Mackiewicz) – to połączenie dziecięcej radości z ciekawymi aranżacjami. Ich młodsi koledzy – „Wesołe smyki” (kier. Mackiewicz) próbowali swoich sił w mniejszym składzie – wyszło śpiewająco! A nawet wytypowali solistkę – Emilię Lejn, która świetnie opanowała scenę i bez tremy zaśpiewała swoje ulubione piosenki.

Wystąpił też zespół „Oktawa” i „Inventum” (kier. Grzegorz Pilecki) zachwycając publiczność autorskimi interpretacjami. Publiczność miała niewątpliwą przyjemność wysłuchania młodych artystów zrzeszonych w zespole „Green&Gold”. Wysoki poziom artystyczny doskonale korespondował z profesjonalizmem wykonawców – ich występ to prawdziwa uczta duchowa. Zespół zrodzony z miłości do muzyki i przyjaźni obchodzi w tym roku 5 lat istnienia. W nieco innym klimacie wystąpiła jeszcze jedna 5-latka: „Kapela Dworska”. Ich skoczne piosenki nie pozwalały siedzieć bezczynnie – nogi same niosły do tańca. Wyjątkowa wokalistka Katarzyna Parszuta – to wyżyny talentu. Każde spotkanie z jej piosenkami to niezapomniana muzyczna podróż. Waldemar Dudojć, znany już publiczności z energetyzującej siły scenicznej – rozśpiewał wszystkich i roztańczył. Choć taniec, to domena zespołu „Przyjaźń” (kier. Tatiana Moliejienė). Starsza grupa tancerzy, reprezentowała Litwę na festiwalu we Francji, można więc było się przekonać, że naprawdę możemy z dumą „eksportować” to nasze mejszagolskie dobro – przynoszą dumę!

Przez meandry koncertowego korowodu wprawnie i z wdziękiem przeprowadzali uroczy prowadzący: Natalia i Daniel.

Za ich trud i pracę

Święto Plonów to przede wszystkim hołd złożony rolnikom i docenienie trudów ich codziennej pracy i troski o byt nas wszystkich. Dlatego uhonorowanie najlepszych rolników w gminie stanowiło kulminacyjny moment uroczystości. Z rąk zastępcy dyrektora administracji samorządu rejonu wileńskiego Alberta Narwojsza i starosty Andrzeja Adomaitisa rodziny rolnicze odebrały cenne nagrody, a zebrani nie szczędzili braw, by choć w taki sposób podziękować gospodarzom. Ostoją narodową zawsze byli rolnicy i ich religijne niemal przywiązanie do „świętej ziemi”, na której wspomnienie niejeden prosty człowiek zdejmuje nakrycie z głowy, jak gdyby imię Boskie wspominał… – takie słowa napisał Stanisław Witkiewicz. Trudno o bardziej trafny opis tak bardzo aktualny i dziś…

W przyjacielskim gronie

Wśród gości, którzy zaszczycili swą obecnością uroczystość dożynkową była wicemer podstołecznego rejonu Lucjana Binkiewicz. Zwróciła się do wszystkich mieszkańców gminy podkreślając, że każdy, kto szanuje i kocha swą ziemię może czuć się adresatem święta, które wywyższa nie tylko pracę, ale przede wszystkim przywiązanie do swojego miejsca na ziemi. Na wspólnym świętowaniu zabrakło posłanki Rity Tamašunienė, które jako mejszagolanka zawsze bywa obecna na wszelkich wydarzeniach. Tym razem obowiązki związane z udziałem w Światowym Kongresie „Kraj-Emigracja” odbywającym się w Warszawie nie pozwoliły na wspólne świętowanie. Przekazała jednak przez starostę serdeczne pozdrowienia dla wszystkich uczestników i podziękowania dla rolników.

Od ponad trzydziestu lat wspaniałą kartę historii przyjaźni między Mejszagołą a Krotoszynem (Polska) zapisuje Towarzystwo Przyjaźni Krotoszyn-Mejszagoła, na czele którego stoi prezes, niezwykle oddany sprawom Polaków na Litwie, miłośnik Kresów Tadeusz Stachurski. Wspólnie z zastępcą burmistrza Ryszardem Czuszke i delegacją mieszkańców i członków Towarzystwa nie tylko potwierdzili wartość wieloletniej przyjaźni, ale też uświetnili ważną dla kultury i tradycji uroczystość. Przepiękna korona dożynkowa i polski chleb stały się symbolem zadzierzgniętej przed laty więzi. Ksiądz prałat Obrembski darzył wielką atencją przyjaciół zza Kuźnicy – jak zwykł mawiać o krotoszynianach – i cieszy fakt, że dzieło zapoczątkowane przed trzydziestu laty ciągle jest realizowane i przyjaźń trwa.

Dożynki jako święto rolnika mają w sobie bogatą treść i w interesie ogólnonarodowej kultury polskiej wsi powinny być należycie cenione i podtrzymane jako wielkie narodowe świętowanie – pisano w lokalnych gazetach w 1937 roku. Dziś zmienił się nieco charakter dożynkowego świętowania, coraz mniej młodych ludzi garnie się do pracy na roli, coraz mniej jest zamiłowania do ziemi. Może więc właśnie dzięki takim uroczystościom ktoś zaduma się nad wartością i przywiązaniem do tradycji, dzięki której zwykła praca urasta nieco do rangi sacrum. Bo dzięki niej każdego dnia na naszych stołach pojawia się chleb. Symbol, ale jakże wymowny…

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: powitanie przyjaciół z Krotoszyna;
„Mejszagolanki” w nowych oryginalnych kreacjach;
„eksportować” możemy też dożynkową atmosferę
Fot.
Janina Wołejszo

<<<Wstecz