Pielgrzymka rowerowa Olany-Mejszagoła

Z wiatrem we włosach i modlitwą w sercu

Pielgrzym to osoba, która ma do osiągnięcia dwa cele: wzrastanie w relacji z Bogiem i poznanie samego siebie. Pielgrzymujący „Szlakiem Posługi Apostolskiej Prałata Józefa Obrembskiego” – dodają jeszcze: to wspaniałe budowanie wspólnoty.

W dniu wspomnienia św. Moniki (27 sierpnia), która uważała, że „wytrwała modlitwa może zmienić wszystko” odbyła się pielgrzymka mająca na celu zjednoczenie młodych i starszych w modlitewnym szturmie do nieba. Zrodzony z duchowej potrzeby projekt został entuzjastycznie przyjęty przez parafian z Mejszagoły i Olan. I w samo południe, kiedy dzwony wybijały „Anioł Pański”, czterdzieścioro pątników wyruszyło rowerami na szlak wyznaczony przez krzyże ustawione przez wiernych w czasie posługi duszpasterskiej ks. prałata Józefa Obrembskiego. To ostatnie słowa Patriarchy Wileńszczyzny, który na pytanie: „Jak żyć?”, odpowiadał: „Żyjcie z Bogiem” – stały się mottem pielgrzymki. Trasa przebiegała przez wsie: Olany, Wiciuny, Miegucie, Szawle, Antonajcie, Jawniuny, Gudalina, by w Mejszagole zakończyć pielgrzymkę modlitwą przy grobie ks. prałata.

– Ta pielgrzymka to przede wszystkim modlitewny hołd złożony ks. Obrembskiemu. To świadectwo jego duszpasterstwa. Tak wiele mu zawdzięczamy, nie tylko swój rozwój duchowy, ale przede wszystkim podejście do drugiego człowieka. W pewnym sensie wypełniamy dziś złożoną obietnicę: żyjemy z Bogiem. Bardzo cieszę się, że jest tu wśród nas tylu młodych ludzi. Niektórzy nie zdążyli poznać prałata i dzięki tej pielgrzymce odkrywają wartość jego nauczania – zauważa uczestnicząca w pielgrzymce posłanka Rita Tamašunienė.

Na czele pątniczego peletonu jechał proboszcz parafii mejszagolskiej ks. Edward Dukiel. W doskonały sposób połączył wszystkie intencje, prośby i modlitwy dziękczynienia w duchowe rozważania siedmiu słów Jezusa z krzyża. Ewangelista Jan akcentuje, że krzyż jest miejscem, w którym rozbłysła chwała Boża. Dlatego jest to znak nadziei. Każdy odwiedzany krzyż, przy którym licznie gromadzili się mieszkańcy stał się symbolem jedności i wspólnoty. To z kolei napawało nadzieją, że wszystko ma głęboki sens – prowadzi do pełni życia…

Wydawać by się mogło, że większy trud zazwyczaj ponoszą pielgrzymi piesi. Nic bardziej mylnego! Trzydziestostopniowy upał, trzy „góry” do pokonania (warto zaznaczyć, że onegdaj w okolicach między Jawniunami a Gudaliną było najwyżej położone miejsce, i tu właśnie był święty gaj Kukavejtis, wspomniany w „Kronikach” Jana Długosza, więc górki były solidne), narzucone tempo jazdy – o lekkiej formie wycieczki rowerowej nie było mowy. Pielgrzymi żartowali, że wszystkimi zmysłami doświadczyli, że całe życie jest wielką drogą w górę i w dół. Trudno uniknąć metaforycznego skojarzenia pielgrzymki z życiem właśnie. Czasem jechało się samotnie, czasem obok był drugi człowiek, doświadczało się bólu mięśni przy wjeździe na górę, by zaraz potem cieszyć się radością spotkania z mieszkańcami wsi, możliwością ugaszenia pragnienia. W opinii pielgrzymów tak spędzony dzień daje poczucie sensu. Żadna minuta tego dnia nie była stracona.

Pomysł pielgrzymki zrodził się wśród osób zrzeszonych w szyrwinckich oddziałach ZPL i AWPL-ZChR oraz Jawniuńskim Towarzystwie Kultury Polskiej, na ich czele stoi niestrudzona Stefania Tomaszun. To kolejny etap dwuletniego projektu, który zakończy się emisją filmu. Wsparcie finansowe popłynęło m. in. ze Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, ale w pielgrzymkowe dzieło włączyło się wiele osób z parafii mejszagolskiej, starostwa w Mejszagole, czy muzeum Księdza Prałata Józefa Obrembskiego i Centrum Rzemiosła Tradycyjnego – filii Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny w Niemenczynie, i oczywiście mieszkańcy mijanych po drodze wsi.

Podbudowani duchowo uczestnicy zapowiedzieli, że już czekają na przyszły rok. Radośni, uśmiechnięci – mimo zmęczenia – opowiadali o treściwym dniu i najpełniej spędzonym czasie. Czy może być lepsza recenzja pielgrzymki? Jej owoce poznawać będziemy długo, bo młodzież zapowiedziała, że wciągnie do swych szeregów i innych kolegów. Bo to wspaniała przygoda! Patrząc na tych entuzjastycznych młodych ludzi jakoś mimowolnie brzmi w głowie melodia piosenki Jana Mincewicza i jej słowa: Tu ojców mowa jak balsam od ran, A krzyż zmurszały - to przodków spuścizna.

Zmurszałe krzyże stały się dziś znakiem pamięci i nadziei, że to ważne przesłanie przodków zatacza kolejny krąg. Bo to Wileńszczyzna…

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: na czele pątniczego peletonu stanął ks. Edward Dukiel
Fot.
Janina Wołejszo

<<<Wstecz