79. rocznica ludobójstwa na Wołyniu

Nie o zemstę, lecz o pamięć i prawdę wołają ofiary

Doświadczyli okrucieństwa z rąk sąsiadów. Ginęli, bo byli Polakami, a właśnie wyrugowanie polskości było celem zbrodniczych działań ukraińskich nacjonalistów. W poniedziałek, 11 lipca, obchodzono rocznicę tzw. Krwawej Niedzieli. Wspominaliśmy ofiary ukraińskiego ludobójstwa na Wołyniu. Z ust Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy i Premiera Mateusza Morawieckiego padły słowa wołające o odnalezienie pomordowanych.

Rzeź wołyńską upamiętnia 7-metrowy krzyż, na którym widnieje Chrystus bez rąk. To także 18 tablic z nazwami miejscowości z siedmiu przedwojennych województw II Rzeczypospolitej, m. in. wołyńskiego. To miejsce przypomina o okrucieństwie, jakiego Polacy doświadczyli z rąk Ukraińców, swoich sąsiadów.

– 11 lipca 1943 r. to tragiczna data w polskiej historii – krwawa niedziela. Była to kulminacja ukraińskiego ludobójstwa – przypomniał dr Piotr Gawryszczak, historyk, – 11 lipca – jednego dnia, w niedzielę – przeważnie po Mszach świętych albo jeszcze w czasie ich trwania, w 99 polskich wioskach na Wołyniu zostało zamordowanych ok. 10 tys. Polaków – mówił dr Piotr Gawryszczak.

Skala zbrodni była większa. Okrutne mordy rozciągały się jednak na kilka lat. „Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), która ściśle współpracowała z Niemcami, wykorzystała moment sprzyjających warunków ze strony Niemiec. Moment, aby zamordować ludność polską, która mieszkała na terenach uznawanych przez ukraińskich nacjonalistów za ukraińskie” – wyjaśnił dr Robert Derewenda, dyrektor oddziału IPN w Lublinie.

Ofiarą ukraińskiego ludobójstwa padło – jak mówił prezydent – 100 tys. osób. To była czystka etniczna i próba zniszczenia wszystkiego, co polskie na ziemiach wschodnich II Rzeczpospolitej.

– Prawda musi być jasno i mocno wypowiedziana – oznajmił Prezydent RP Duda, – Wołyń nie jest legendą, nie jest opowieścią, jest faktem historycznym. Prezydent tłumaczył, że prawda nie ma nic wspólnego z zemstą. „Nie chodziło i nie chodzi o żaden odwet. Nie ma lepszego dowodu na to niż czas, który mamy teraz” – wskazał.

Obecnie Polacy przyjmują uciekających przed wojną Ukraińców pod swój dach. To czas, w którym Polska stała się głównym rzecznikiem sprawy ukraińskiej na międzynarodowych forach. Dr Leon Popek z IPN-u, który przebywał za wschodnią granicą, wskazał, że serce – z którym Polska przyjęła uchodźców – było dla Ukraińców szokiem. Wielu z nich oddolnie postanowiło porządkować polskie cmentarze. Są też słowa dające nadzieję na przełom.

– Ukrainiec spod Buczy w serdecznej i przyjaznej rozmowie – prawie ze łzami w oczach – powiedział: teraz was rozumiem, rozumiem wasz ból. Po Buczy rozumiem Wołyń – powiedział dr Popek, wicedyrektor Biura Upamiętniania Walk i Męczeństwa IPN.

Ukraina od lat blokuje prace poszukiwawcze na swoim terytorium. Według szacunków IPN pochówku doczekało się jedynie ok. 3,5 tys. ofiar ukraińskiego nacjonalizmu. „Ok. 55 tys. czeka na odnalezienie, ekshumację, katolicki pochówek i upamiętnienie. To się im należy. To są polscy obywatele” – wyjaśnił dr Popek.

Na Wołyniu jest ok. 10 tys. dołów śmierci. Kolejne 60-70 tys. osób czeka na odnalezienie, ekshumację i pochówek w dawnych województwach: lwowskim, stanisławowskim i tarnopolskim.

– Czego chcemy? Chcemy prawdy i grobów. Tego, co jest po prostu normalne w cywilizacji, w której wyrosły oba nasze narody – podkreślił prezydent Duda.

– Ci, którzy ginęli z rąk Ukraińców, zostali zamordowani dwukrotnie. Najpierw siekierą, widłami i w inny okrutny sposób. Później, drugi raz, przez przemilczenie. Wołyń został zapomniany przez państwo. W czasach PRL-u i w czasach III RP. Przykrycie tej zbrodni kurzem wyrządza krzywdę obu narodom – mówił premier Mateusz Morawiecki, – Nie będzie żadnego pojednania opartego o fałsz, zapomnienie i kłamstwo.

Dziś – jak wyjaśnił szef rządu – Ukraina doświadcza nacjonalizmu, któremu sama poddała się 80 lat temu. Nacjonalizm to nienawiść do innych, a spadkobiercą tej nienawiści, za którą stały Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińska Powstańcza Armia, jest dziś ruski mir i imperializm Władimira Putina. „To jest moje zobowiązanie. Nie spocznę, dopóki nie odnajdziemy ostatniego grobu, ostatniego miejsca pochówku pomordowanych z Wołynia i całych Kresów Wschodnich” – zaznaczył premier Mateusz.

Czasu jest mało. Świadkowie odchodzą. Poszukiwania utrudnia teren, który uległ dużej przemianie. Odnalezieniem kończy się od 10 do 20 proc. wszystkich prac.

Wg Radiomaryja.pl

Fot. IPN

<<<Wstecz