Kaziuki Wileńskie

Tradycyjnie, a jednak inaczej niż zwykle

Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią koronawirusa tradycyjny Jarmark Kaziukowy wrócił do Wilna. Rozpoczął się 4 marca i trwał trzy dni – do 6 marca. W jarmarku wzięło udział około 800 rzemieślników oraz handlowców z całego kraju, którzy co roku przybywają na święto kaziukowe do stolicy Litwy, do których dołączyli się również „debiutanci” – wystawcy oryginalnych wyrobów.

Na kiermaszu kaziukowym w Wilnie również w tym roku nie zabrakło stoisk z zagranicznymi towarami, jednakże tym razem nie było tu uczestników z Rosji i Białorusi, dlatego nie można było posmakować smorgońskich obwarzanek. Zabrakło również rzemieślników z Ukrainy, którzy obecnie walecznie bronią swej Ojczyzny, którzy w poprzednich latach chętnie prezentowali swoje wyroby, m. in. przepiękną ceramikę.

Trwające od stuleci Kaziuki Wileńskie cieszą się niezwykłym zainteresowaniem i są odwiedzanie przez setki tysięcy zwiedzających z kraju i z zagranicy. W tym roku liczba rzemieślników, twórców oraz producentów artykułów spożywczych nie zmniejszyła się, dlatego każdy przybywający na jarmark i poszukujący oryginalnych wyrobów lub chętny posmakowania pyszności kulinarnych mógł zaspokoić swoje życzenie. Na szczęście pogoda w tym roku dopisała, dlatego tak licznie przybyli zwiedzający. Dla ich wygody teren jarmarku zgodnie z ukształtowaną już tradycją został podzielony na sektory tematyczne. Na początku alei Giedymina znalazły się rękodzieła, które są zaliczane do litewskiego dziedzictwa narodowego. Przy placu Łukiskim można było odwiedzić stoiska producentów żywności opatrzonej certyfikatami Funduszu Dziedzictwa Kulinarnego; przy placu im. Vincasa Kudirki była możliwość nabycia prac 230 autorów litewskich, również za pośrednictwem sklepu internetowego; przy ulicy Šventaragio ulokowały się stoiska członków Litewskiego Stowarzyszenia Producentów i Twórców Produktów Dziedzictwa Narodowego; tuż obok na placu Katedralnym, obok pomnika Giedymina gospodarzyli przedstawiciele Republiki Twórców; ubrania i ozdoby autorstwa litewskich projektantów można było obejrzeć lub nabyć w tzw. Alei Designerskiej; teren przy ulicy im. Maironisa, nieopodal Wileńskiej Akademii Sztuk Pięknych, tradycyjnie oddano do dyspozycji studentów szkół artystycznych, a przy ulicy Młyńskiej odbywał się pchli targ.

 

 

Scenariusz uroczystego otwarcia oraz zamknięcia Kaziuków Wileńskich jest niezmienny od lat. Otwiera go i zamyka orszak św. Kazimierza, który wyrusza z placu Łukiskiego, podąża aleją Giedymina, mija stragany i stoiska, a swój uroczysty pochód kończy na placu Katedralnym. Niezmiennym atrybutem wileńskiej jarmarcznej atmosfery są grajkowie uliczni, litewskie zespoły folklorystyczne oraz aktorzy, którzy wcielają się w różne postacie.

Niektórych nabywców odstraszały tegoroczne ceny, aczkolwiek nie wypadało wrócić z kaziukowego jarmarku bez pamiątki lub smakołyków: ceny, podobnie jak czas, nigdy nie stoją na miejscu, zawsze rosną. Litwa w bieżącym roku jest liderem w Europie pod względem wzrostu cen, więc trudno się dziwić, że i Kaziuk Wileński bardziej się cenił. Tym niemniej najchętniej w tym roku kupowano m. in.: chleb razowy oraz inne pieczywo, często wypiekane w prawdziwych wiejskich piecach, a także sękacze, sery domowe oraz wędliny wędzone przy użyciu jałowca. Nie mogło zabraknąć również świeżo wędzonych ryb z okolic Kłajpedy.

Palmy wileńskie jak co roku królowały na Jarmarku Kaziukowym, tworząc piękne wielobarwne wysepki obok innych przedmiotów rękodzielnictwa: ceramiki dekoracyjnej, koszy wiklinowych, wyrobów ze skóry, drewna i metalu, jak też tkanin i ubrań z naturalnych tworzyw.

Tegoroczne Kaziuki odbywały się pod znakiem trwającej na Ukrainie wojny. Organizatorzy zachęcali wszystkich uczestników święta do okazania pomocy walczącej Ukrainie. Na placu im. Vincasa Kudirki w czasie jarmarku odbywały się aukcje prac rzemieślników, którzy nieodpłatnie zaoferowali swoje wyroby na szczytny cel, aby uzyskane ze sprzedaży środki mogły zasilić fundusz poparcia Ukrainy. Ludzie czynnie brali udział w tych aukcjach. W znak solidarności z Ukrainą na jarmarku nie brakowało symboli ukraińskich, a przy straganach czy kramikach powiewały niebiesko-żółte chorągiewki.

Jarmark kaziukowy, który w niedzielne popołudnie pożegnał się z Wilnem, za rok znowu tu powróci. A nam wszystkim pozostaje nadzieja, że to święto ludowe już nie będzie zmącone ani wojenną trwogą, ani innymi zagrożeniami.

Teresa Markiewicz

Na zdjęciach: nad Wilnem królowali wiosna, święty Kazimierz i... rzemieślnicy
Fot.
autorka

<<<Wstecz