Nieustanne opady utrudniają życie mieszkańcom

Nie ma tego złego…

Zalane piwnice, pola, podmokłe łąki i zasiewy, wezbrane rzeki, drogi pełne dziur i wyboin, powalone drzewa – to wszystko skutki kaprysów przyrody, która pod koniec zimy zafundowała nam sporą porcję opadów deszczu i śniegu oraz fale następujących jedna za drugą, siejących zgrozę i spustoszenie wichur.

Codzienne deszcze i opady śniegu spowodowały podtopienie części wsi Rubno w gminie ławaryskiej. Mieszkańcy kilkakrotnie zwracali się do starostwa z prośbą o pomoc, a ono z kolei wezwało drużynę strażaków z Mościszek, którzy kilkakrotnie wypompowywali wodę z zagrożonych terenów. Jak tłumaczył Mark Piłat, starosta gminy, wielka ilość opadów spowodowała, że studzienka melioracyjna nie jest w stanie wytrzymać obciążenia i woda spływa do położonej niżej wsi. Starosta poinformował, że zwrócił się do Dyrekcji Dróg Samochodowych z prośbą o pomoc w rozstrzygnięciu tego problemu. Zanim to jednak nastąpi z pomocą przychodzą strażacy, a ludzie żyją nadzieją, że warunki atmosferyczne ulegną zmianie i woda ustąpi.

Starosta poinformował, że codziennie wypompowywana jest woda z kotłowni, która znajduje się w piwnicy gmachu starostwa.

– Podobną sytuację mieliśmy w roku 2018, gdy woda mocno dała się nam we znaki – wspominał Piłat. Dodał, że z powodu obfitych opadów ucierpiały również drogi, ale ludzie powinni uzbroić się w cierpliwość, gdyż obecnie nie ma możliwości rozpoczęcia prac remontowych.

W Mickunach natomiast wyszła z brzegów Wilenka, zalewając przyległe łąki oraz pola. Renata Mickiewicz, starosta mickuńskiej gminy, zauważyła, że woda zalewa piwnice nawet tych domów, które znajdują się na pagórkach bądź wzniesieniach. Narażone na atak żywiołu są również Gałgi.

– Rodzina z tej wsi zwróciła się z prośbą o wypompowanie wody z domu i reagując na prośbę wezwałam strażaków, którzy przy pomocy wydajnej pompy problem na jakiś czas zlikwidowano – ze współczuciem w głosie mówiła Mickiewicz. Dodała, że rozumie zaniepokojenie rolników, którzy obawiają się, że woda i przymrozki zniszczą zasiewy.

Andrzej Żabiełowicz, starosta gminy mariampolskiej, nie uważa, że w starostwie jest ekstremalna sytuacja. Owszem, woda w piwnicach zbiera się, ale ludzie mają pompy i ją w miarę możliwości wypompowują. Stawy, które jesienią wyglądały na wyschnięte obecnie są wypełnione po brzegi, ale zagrożenia na razie nie stwarzają. Niepokoi go natomiast pogarszający się stan dróg.

– Zauważam, że dziur i zapadlin na drogach przybywa codziennie. Powstają tam, gdzie jeszcze wczoraj ich nie było. Ludzie narzekają, ale co mam robić? Trzeba przeczekać aż drogi wyschną, bo równanie ich teraz byłoby po prostu marnotrawstwem pieniędzy – emocjonalnie wyjaśniał Żabiełowicz.

W gminie bezdańskiej, podobnie jak w innych gminach, ludzie walczą z nadmiarem wody, która zalewa piwnice, drogi, pola.

– Studzienki kanalizacyjne w Bezdanach nie nadążają z odprowadzaniem wody i ta zalewa drogi. Sytuacja jest trudna, ale paniki nie ma – zwierzała się Danuta Klimaszewska, starosta gminy. Według niej, nie dotarły do niej sygnały o alarmującym wzroście poziomu wód w stawach w gospodarstwie rybnym w Orwidach. Problemem do rozstrzygnięcia jest natomiast zagwarantowanie przejezdności dróg do pojedyńczych siedzib i domostw, które znajdują się w sporej odległości od większych dróg.

Kęstutis Velikianecas, dyrektor Służby Przeciwpożarowej Samorządu Rejonu Wileńskiego, potwierdził, że funkcjonariusze niejednokrotnie byli proszeni o wypompowanie wody, ale częściej wyjeżdżali w celu usunięcia z dróg powalonych drzew i konarów.

– Na przykład, w poniedziałek, 21 lutego, strażacy interweniowali ponad 20 razy usuwając z dróg powalone drzewa – informował dyrektor. Stwierdził, że sytuacja pogodowa nie nastraja optymistycznie, ale, jak się mówi, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, a tym dobrym faktem jest to, że w rejonie w ostatnim okresie nie zarejestrowano pożarów.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: placyk zabaw przypomina… basen pod otartym niebem
Fot.
autor

<<<Wstecz