Bitwa o Madryt

Przed kilkunastoma laty książkę o powyższym tytule napisali dwaj znakomici polscy publicyści Grzegorz Górny i Tomasz Terlikowski. Opisali w niej fenomen, jak w wyniku zbiegu okoliczności władzę w Hiszpanii z rąk konserwatysty Jose Marii Aznara wydarł marksista Jose Luis Rodrigues Zapatero (tuż przed wyborami islamscy terroryści dokonali szeregu zamachów bombowych w pociągach w Madrycie, które to wydarzenie zdecydowanie przechyliło szalę zwycięstwa na korzyść Zapatero) i jakie były konsekwencje przejęcia władzy w kraju na półwyspie Pirenejskim przez skrajną lewicę.

Zapatero, gdy tylko usiadł na premierowskim stołku, z mety rozpoczął w Hiszpanii, jako pierwszym kraju europejskim, rewolucję obyczajową, kulturalną, a nawet wręcz cywilizacyjną. Bez żadnych hamulców, szokując wielu, wprowadził radykalne postulaty tęczowego lobby do instytucji rodziny, do szkół, do obowiązującego prawa, wszędzie. Być może jest rzeczą symboliczną, że kilka dekad później właśnie w Madrycie odbył się summit europejskich partii konserwatywnych, które postanowiły wydać wojnę zapateryzmowi, by przywrócić Europie jej dziedzictwo. Od nowa sięgnąć do źródła, do korzeni, na których wyrosła europejska łacińska cywilizacja.

Na zaproszenie gospodarza, konserwatywnej partii Vox i jej lidera Santiago Abascala, do Madrytu przybyło 14 liderów organizacji tworzących rodzinę partii chrześcijańsko-konserwatywnych. Wśród nich byli dwaj premierzy: Polski – Mateusz Morawiecki oraz Węgier – Viktor Orban. Francję reprezentowała liderka tamtejszego Frontu Narodowego Marine Le Pen, Włochy – przedstawiciele ugrupowań Ligi Północnej oraz Braci Włochów. Litwę – przewodniczący AWPL-ZChR Waldemar Tomaszewski. Celem kolejnego już spotkania (po warszawskim) było dalsze jednoczenie sił na arenie europejskiej, by przeciwdziałać niszczeniu cywilizacji, jaką Europa wytworzyła na przeciągu wieków, budując swą moc i potęgę na fundamentach chrześcijaństwa i prawa rzymskiego.

Dziś te fundamenty z zapamiętałością są niszczone przez mentalnych zapaterystów już nie tylko w Hiszpanii, ale i na całym Starym Kontynencie, gdzie często zdobyli władzę niemal niepodzielną. Zdominowali też wszystkie struktury Unii, które teraz zamierzają użyć do narzucania toksycznej ideologii suwerennym krajom, jakie jeszcze stawiają opór. Na Litwie, nawiasem mówiąc, rząd „konserwatystów” jest ich wiernym ramieniem. Jak zauważa Tomaszewski, siły ultralewicowe oraz liberałowie, nie mając mandatu społecznego, próbują Unię suwerennych państw przekształcić w federację, by drogą uzurpacji władzy przejąć kontrolę nad całą Europą. „Nie po to jednak wyszliśmy swego czasu ze Związku Radzieckiego, by po jakimś czasie wejść w skład kolejnej federacji” – powiedział na konferencji prasowej lider AWPL- ZChR po powrocie z Madrytu.

Przedsmaku tego, co nas czekałoby, gdyby ten cel został osiągnięty, da się zakosztować wszędzie tam, gdzie już rządzą ideowi naśladowcy zapateryzmu. Obserwujemy tam ze zgrozą „demokratyczne” zaciskanie pętli na gardle każdego, kto ma jeszcze odwagę nie podzielać utopijnych pomysłów skrajnej lewicy. We Francji, dla przykładu, gdzie płoną kościoły a chrześcijanie doznają już nie tylko szykan, ale i coraz bardziej agresywnych bandyckich napaści, władza z tym sobie nie robi nic. Emituje sprawczość co najwyżej, starając się tuszować wstydliwe statystyki (tysiące w rok) antychrześcijańskich napadów i rozbojów. W ten sposób niszcząc chrześcijaństwo, uścieliła drogę dla innej religii. Islamu. Przez dekady tuczyła materialnie i na różne inne sposoby wyznawców Allacha, aż sama nie postrzegła się, jak trafiła w pułapkę tuczonych. Republika obudziła się, gdy jej generalicja w kilku otwartych listach zażądała od prezydenta Macrona stanowczych działań wobec islamistów, którzy coraz bardziej brutalnie zaczęli dyktować Francuzom swe porządki. Macron poczuł, że wisi na cieniutkiej gałązce, gdy listy przeczytał w gazetach. Zabrać się za islamistów na poważnie nie czuł się na siłach, bo Republika już od dawna nie ma kontroli nad wyznawcami Allacha. Postawić się generałom, którzy zagrozili mu „wojną domową” w razie „braku działań ze strony władz”, też nie mógł, więc tylko ich zbeształ, zaś islamskich fundamentalistów postanowił zagłaskać. Nazwał ustami swego ministra islam „religią francuską” i powołał „Forum Islamu”. Organizacja ma zaszczepiać wyznawcom Mahometa „wartości europejskie”, czym islam „ucywilizuje”. W ten sposób ucywilizowani islamiści za swą uniwersalną wartość mają przyjąć lalkę Barbie, utożsamiając się tym samym z masą gnuśnych i doskonale obłych religijnie hord Europejczyków.

Plan prima sort, akurat na poziomie liberalnej lewicy. Wypali jak nienaładowany sztucer Toma Sawyera. W Madrycie problem islamizacji Europy był omawiany z zupełnie innej perspektywy. Doraźnie, aby pomóc wymierającej Starej Damie w sensie gospodarczym, europejscy konserwatyści proponują uruchomić proces repatriacji Europejczyków, którzy niegdyś wyjechali za chlebem do Ameryki Łacińskiej. Powrót ich potomków zaspokoi potrzebę rąk do pracy i uchroni tym samym kontynent przed ekspansją obcych kulturowo miłośników niemieckiego socjału. W bardziej generalnej perspektywie katastrofie demograficznej Europy można zapobiec jednak tylko ratując własne dzieci, których miliony ginie wskutek zabiegów nazywanych przez lewicę „zdrowiem reprodukcyjnym kobiet”. „Powinniśmy dać odpór mafii aborcyjnej”, dosadnie celnie ujął problem Tomaszewski.

Kolejnym wyzwaniem, przed którym stoi Europa, jest walka z ociepleniem klimatu. Zapobiec temu ma polityka Zielonego Ładu, pod którym każdy się podpisze, kto chce czystego powietrza i pięknej nietkniętej cywilizacją przyrody, a nie chce anomalii pogodowych. Pragną tego wszyscy, tylko jak to osiągnąć? Obradujący w Madrycie sprzeciwili się, by Zielony Ład był wdrażany kosztem pozbawienia Europejczyków suwerenności energetycznej, niszczenia konkurencyjności gospodarki oraz wpychania ludzi w ubóstwo. Koszty planu komisarza Fransa Timmermansa, który ład ten wdraża, nie są policzone. Są jedynie symulacje i algorytmy, które mówią, że kraje uzależnione od węgla wpadną w ubóstwo energetyczne oraz skrajne bezrobocie. Efekt zaś niezwykle kosztownego projektu jest przewidywany taki, że za 100 lat temperatura na globie zmniejszy się o... 0,5 stopnia Celsjusza. Innymi słowy, sztucer nie tylko nie wypali, ale jeszcze urwie palce strzelającemu.

Taka perspektywa każe podejrzewać, że w Zielonym Ładzie chodzi nie tylko o klimat, ptaszki i kwiatki, ale o coś jeszcze. Czy przypadkiem ideowi zapateryści poprzez tak nielogiczny plan nie planują złupić Europejczyków, wydrenować im kieszenie, by tym samym ubezwłasnowolnić ich ekonomicznie? Potem przez Fundusz Sprawiedliwości Społecznej, którym najnaturalniej będzie zarządzała Komisja Europejska (czyli zapateryści), zrujnowanych fiskalnie wspomoże zapomogami. Oczywista oczywistość, że tylko tych, którzy będą z należnym entuzjazmem realizować ich ideologiczne zachcianki. Oporni będą zagłodzeni, jak to eufemistycznie i trochę makabrycznie powiedziała niedawno marksistka z Niemiec, vicespeaker Parlamentu Europejskiego Katarina Barley. Zdradziła tym samym niechcąco starą, sprawdzoną na dziele metodę komunistów.

Eurobiurokraci, mentalni zapateryści, panicznie się boją konkurencji ze strony europejskich konserwatystów, z którymi nie są w stanie walczyć na argumenty. Dlatego hejtują ich w mediach, oczerniają i demonizują. Jednocześnie biorą coraz bardziej bezceremonialnie w stalowe obcęgi wolność słowa, wolności obywatelskie w poszczególnych krajach europejskich. W Hiszpanii np. ostatnio uchwalono karę więzienia dla tych, którzy by publicznie modlili się przed klinikami aborcyjnymi. Hiszpanie jednak się budzą, o czym świadczy chociażby rosnąca popularność partii Vox (depcze już po piętach drugiej w rankingach popularności konkurencji).

Bitwa o Madryt zatem jeszcze nie zakończona...

Tadeusz Andrzejewski
radny rejonu wileńskiego

<<<Wstecz