Bożonarodzeniowy koncert „Wilii” z jubileuszem w tle
Dziękujemy wam za waszą anielskość
„Cześć Ci, Polsko!” – polonezem o takim tytule rozpoczęła swój tradycyjny bożonarodzeniowy występ nasza „Wilia”. Polski Zespół Artystyczny przygotował nam, widzom i sympatykom, jakże patriotyczny, religijny i narodowy program artystyczny, który faktycznie był przygotowywany na jubileusz zespołu. Miał być zaprezentowany w roku 2020, gdy zespołowi spełniło się 65 lat, ale, w związku z pandemią, koncert w zarezerwowanej już pięknej sali widowiskowej odbyć się nie mógł.
Zdaniem kierownictwa zespołu, piękno i patriotyzm niesiony ze sceny do polskiego widza nie powinien zaginąć, toteż jesienią 2020 roku program jubileuszowy był zaprezentowany za pośrednictwem Internetu. Był piękny! Ale zarówno widzowie, jat też zespół odczuwali pewien niedosyt wrażeń. Dla artystów brakowało reakcji widza, braw i wyraźnego zauroczenia występem, tak ważnego dla artysty, widzowi brakowało bezpośredniego kontaktu z artystami, a to przecież zawsze stwarza rodzinną atmosferę. Znaleziono więc wyjście – tradycyjny, od wielu lat organizowany koncert bożonarodzeniowy, niegdyś nazywany „W rytmie poloneza i mazura”, będzie koncertem z repertuarem jubileuszowym. To był strzał w dziesiątkę – była to prawdziwa uczta duchowa zarówno dla widza, jak i artystów, którzy cały swój kunszt artystyczny przekazali zauroczonym i wdzięcznym widzom, walnie przybyłym 30 grudnia ub. r. do sali Domu Kultury Polskiej w Wilnie. Było to widowisko symbolicznie nazwane „65+1”.
I jeszcze… Przed rokiem cały świat katolicki świętował setną rocznicę urodzin papieża św. Jana Pawła II. „Wilia” w swym życiorysie twórczym zaszczycona była występami przed obliczem Ojca Świętego, gdy nasz Pasterz przebywał w Polsce i Wilnie. Niemal cała druga część koncertu była poświęcona Wielkiemu Polakowi. Słowa Papieża, że przez całe swe życie miał Wilno w swym sercu, choć nigdy przedtem tu nie bywał, były szczególnie dla nas drogie.
Góralski krajobraz z wizerunkiem Karola Wojtyłły towarzyszył na scenie występom artystycznym. Był to hołd pamięci wielkiemu Pasterzowi. Przepiękne suity góralskie, tańce beskidzkie i kozery, pieśni górali żywieckich, przyśpiewki i tańce śląskie spłynęły do wilnian niczym górski potok i to było niezwykle piękne. Nie da się zapomnieć wspaniałego popisu chłopaków z „Wilii”, którzy tak atrakcyjnie przedstawili zbójników. Wszyscy wykonawcy mieli ciupagi, którymi z wielką wprawą i typowo po zbójnicku wywijali.
„Taniec chustkowy” – to reprezentacyjny taniec zespołu, który ma swoją historię. Po raz pierwszy „Wilia” go wystawiła na 10-lecie zespołu, gdy choreografem była niezapomniana śp. Zofia Gulewicz. Wtedy to Elwira Kamińska, choreograf Państwowego Polskiego Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”, w którym „Taniec chustkowy” też jest tańcem reprezentacyjnym, zaaranżowała go dla „Wilii”. Cieszył się ogromnym powodzeniem, ale z biegiem czasu zanikł. Gdy zespół przed 15 laty szykował jubileusz półwiecza, obecna choreograf Marzena Suchocka zaprosiła choreografów „Śląska” do pomocy, by na nowo wskrzesić układy tego cudownego tańca. Jak mówili konsultanci ze „Śląska”, tancerze z „Wilii” w mistrzostwie im nie ustępują, o czym przekonaliśmy się podczas ostatniego koncertu. Był rewelacyjny!
„Jest nas 60 milionów” – kolejna niespodzianka występu „Wilii”. „Jest nas 60 milionów Polaków na świecie, w biało-czerwonym kwiecie” – to perfekcyjny popis chóru. Ten utwór też ma swoją historię. Podczas pracy nad repertuarem jubileuszu 65-lecia, kiedy jeszcze nic nie wskazywało na to, że jubileusz może być zagrożony, chór szykował ten piękny i trudny utwór. Nastąpił jednak czas, kiedy próby nie mogły się odbywać. Została więc praca online. Każdy chórzysta zaśpiewał swoją partię „do komputera”, nagrywano ją, a potem głosy łączono. To była praca żmudna, męcząca, ale jak się okazało nie syzyfowa. W rezultacie na obecnym koncercie bożonarodzeniowym wykonanie tej pieśni było jeszcze jedną rewelacją!
Profesjonalizm i umiłowanie do tańca – to jest to, czym zauroczyli tancerze, czy to w tradycyjnym mazurze, czy też beskidzkim szalonym „kołowrocie”. Rewelacyjnie wystąpili również adepci tańca z grupy przygotowawczej, wzruszająco śpiewali artyści z „Małej Wilii”. Występy dzieci zawsze wzruszają, a w przypadku „Wilii”, która na małych artystów pokłada nadzieję na przyszłość, jest to szczególnie ważne.
Nie da się opisać wrażenia, gdy na scenie w finale stanęli wszyscy uczestnicy w różnym wieku, a to ponad 120 osób. Śpiewano ulubioną pieśń św. Jana Pawła II „Barkę”. Do śpiewu artystów dołączyli widzowie.
„Dziękuję za waszą anielskość” – ze wzruszeniem powiedziała dyrektor Hospicjum bł. Michała Sopoćki siostra Michaela Rak. Przekazała podziękowanie od całej wspólnoty hospicyjnej „za zryw miłości i radości”.
W imieniu Klubu Weteranów „Wilii” podziękowanie za piękny występ, bukiet róż oraz życzenia dalszych sukcesów artystycznych złożył Henryk Nausewicz. Wymownie to wypadło, gdyż pan Henryk oraz jego małżonka Krystyna wychowali dwa pokolenia wiliowców – córkę i wnuczki, które były też na scenie. Wiązankę kwiatów choreograf Marzenie Suchockiej wręczył Jan Kuncewicz. Zamierzał to zrobić skromnie, cicho, ale konferansjerka Agnieszka Skinder ogłosiła, że jest to były tancerz, który występował podczas pierwszego koncertu zespołu w roku 1955. Sala zabrzmiała owacjami. Tym bardziej zasłużenie, że na widowni była też jego żona Zofia Kuncewicz (Suboczówna), również tancerka od pierwszego koncertu zespołu.
Podziękowania kierownictwu: Renacie Brasel, kierowniczce artystycznemu i chórmistrzyni, Marzenie Suchockiej, choreografce, kierowniczce reprezentacyjnej grupy tanecznej, Beacie Bużyńskiej, kierowniczce dziecięcej grupy tanecznej, Elenie Galin, instruktorce śpiewu, Annie Kijewicz, kierowniczce muzycznej, Agnieszce Skinder, konferansjerce, płynęły ze wszech stron i od szczerego serca…
Krystyna Adamowicz
Na zdjęciach: trudno opisać wrażenia po koncercie…
Fot. Jerzy Karpowicz