Ministrowie mogą spać spokojnie

Niespełna tydzień po skandalu związanym z tranzytem nawozów „Biełaruskalij” przez Litwę premier Ingrida Šimonytė zdecydowała, że skład Gabinetu Ministrów nie ulegnie zmianie.

Szefowa rządu poinformowała w wydanym późnym wieczorem we wtorek oświadczeniu, że minister spraw zagranicznych Gabrielius Landsbergis i minister transportu Marius Skuodis pozostaną na swoich stanowiskach, a rząd będzie kontynuował swoje prace. Minister spraw zagranicznych złożył w ub. piątek na ręce premier prośbę o dymisję w związku z trwającym tranzytem produktów „Bielaruskalij” po wprowadzeniu w środę sankcji USA wobec tej białoruskiej firmy. O gotowości do dymisji oznajmił też minister transportu.

Oświadczenia te padły po tym, gdy po wejściu w życie amerykańskich sankcji wobec białoruskiej firmy „Bielaruskalij”, tranzyt jej produktów przez Litwę nie ustał. „Bielaruskalij” jeszcze w listopadzie wpłacił zaliczkę za transport dla Kolei Litewskich, pieniędzy tych ma wystarczyć na transport w grudniu, styczniu i lutym.

W ub. piątek prezydent Gitanas Nausėda skrytykował rząd za trwający tranzyt nawozów „Bielaruskalij” przez Litwę. Premier Šimonytė nie wykluczała, że reagując na kryzys wywołany nieprzerwanym tranzytem z Białorusi przez Litwę cały rząd może podać się do dymisji.

Stanowisko zachował też minister ochrony zdrowia Arūnas Dulkys. Szef resortu zdrowia przedstawił w środę w Sejmie odpowiedzi na pytania postawione w interpelacji opozycji sejmowej. 71 posłów zaakceptowało odpowiedzi ministra, 36 parlamentarzystów – nie, a 4 posłów wstrzymało się od głosu.

Pod projektem interpelacji w sprawie dymisji Dulkysa podpisało się 43 posłów opozycji. Do dymisji ministra trzeba było uzyskać co najmniej 71 głosów w parlamencie.

Inf. wł.

<<<Wstecz