Odkrywanie przeszłości z zespołem „Ojcowizna”
Poczuć wiejący wiatr historii
W ramach anonsowanego przez Fundację „Pomoc Polakom na Wschodzie” małego projektu zdecydowaliśmy się ubiegać o fundusze, a głównym celem było odwiedzenie ważnych dla Polaków miejsc spoczynku polskich żołnierzy.
Rozsiane na terenie całej Litwy, rzadko doczekują się modlitwy rodaków. Zbliżające się święta 1 i 11 listopada zmotywowały członków zespołu „Ojcowizna”, wśród których jest wielu młodych ludzi, do odnalezienia polskich śladów na litewskiej ziemi.
Była to też nietypowa lekcja historii i geografii. Wstyd się przyznać, że czasami nasza pamięć historyczna ogranicza się jedynie do konkretnego regionu Wileńszczyzny, a co wiemy np. na temat Święcian czy Jeziorosów?
Późnym piątkowym wieczorem wybraliśmy się w podróż. Pierwszy przystanek – Dukszty Stare za Jeziorosami. Tu Zygfryd Binkiewicz, przewodniczący Oddziału Miejskiego ZPL w Wisagini zapoznał nas z historią tych miejsc, opowiedział o staraniach, z jakimi musiano się zmierzyć, by uczcić pamięć poległych, o inicjatywie ZPL, o pomocy pracowników ambasady RP – słowem niemal cała droga krzyżowa, by w końcu postawić krzyż – bo pamięć o poległych jest naszą powinnością.
„Ten cmentarz będzie pod opieką nas wszystkich, władz Polski i Litwy, Polaków i Łotyszy” – mówiła ambasador Polski na Litwie Urszula Doroszewska podczas uroczystości odsłonięcia kwatery. Ambasador zaznaczyła, że żołnierze tam spoczywający zginęli w walce zarówno o niepodległość Litwy, jak też Łotwy.
Dobrze, że jest takie miejsce, ślad polskiego żołnierza tak daleko od domu…
Wygodny nocleg w Jeziorosach i sobota powitała nas nieśmiałym wschodem słońca, ale byliśmy pewni, że pomimo niekorzystnej prognozy, pogoda nam będzie sprzyjać.
Najpierw na naszej trasie znalazł się jeden z najstarszych kościołów na Litwie w Pałusze. Tu niezastąpiona okazała się pomoc i wiedza naszego przewodnika – Andrzeja Pileckiego – znanego muzyka, który tym razem wystąpił w roli wręcz chodzącej encyklopedii. Z niezwykłą pasją i żarliwością opowiadał o tych terenach, raczył nas prawdziwymi perełkami o tym, jak budowano drewniane kościoły, jaka symbolika kryje się w postaci figury Jezusa Frasobliwego, o krainie tysiąca jezior, o dawnych rodach i właścicielach tych ziem, o lasach pełnych zwierza, o pełnych koszach grzybów i jagód, które zbierał tu razem ze swym ojcem. Przypominał o obowiązku dbania o środowisko, o miłości szczerej do tego, co zostawili nam po sobie nasi pradziadowie.
Syciliśmy swe oczy wspaniałą panoramą 6 jezior z dość wysokiego wzgórza Ladakalnis, zaliczyliśmy też stary młyn we wsi Ginučiai. Pełni entuzjazmu podjęliśmy wyzwanie, by (mimo drżących nóg), wspiąć się na wieżę obserwacyjną i stamtąd oglądać zapierające w piersi widoki północno-wschodniej Litwy. Ale wiatr na górze nieźle dawał się we znaki, a metalowa konstrukcja wieży wraz z każdym podmuchem kołysała się do taktu, więc dość szybko wróciliśmy na stabilny grunt.
W Nowych Święcianach przy peronie przeczytaliśmy, że z tego miejsca wyruszały pociągi masowo wywożące w głąb Rosji mieszkańców tych ziem. Czekał tu na nas Wacław Wiłkojć, prezes nowoświęciańskiego oddziału ZPL. Otworzył nam podwoje wybudowanego przed 5 laty Domu Polskiego, z dumą pokazał wnętrza i na pamiątkę wręczył portret „Dziadka”, no bo każdy, kto tu przyjeżdża otrzymuje taki prezent. W dużej sali nasz przewodnik pan Andrzej zaskoczył nas kolejny raz: słuchaliśmy zaimprowizowanego koncertu Mozarta, polonezów Ogińskiego.
Atmosfera skupienia towarzyszyła nam w lesie przy nasypie, gdzie w 1941 r. zamordowano około 8 tys. Żydów. Zaś cmentarz w Nowych Święcianach w wymownej ciszy ukazał mnóstwo nagrobków nieznanych żołnierzy. Ktoś sprawdzał daty narodzin i śmierci, zadając pytanie o sens życia i skonstatował bardzo gorzki fakt, jak wielu z tych młodych ludzi urodziło się po to, by zginąć za Ojczyznę i pozostać bezimiennymi nawet po śmierci... Tylko wymowne krzyże na nagrobkach przepasanych biało-czerwoną wstęgą wołają, że nie mamy prawa o nich zapomnieć, bo ich czyn nie poszedł na marne… „Jeśli zapomnę o nich, Ty, Boże na niebie, zapomnij o mnie”…
Kolejny przystanek na naszej patriotyczno-odkrywczej wyprawie – to Święciany. Tu ponownie rozsiane mogiły z lat 1919-1920, jak też z okresu II wojny światowej, mimowolnie nasuwają myśl, jak wiele wycierpieć musiała ta ziemia. Dla wielu młodych naszych zespolaków dotknięcie historii rówieśników, którym nie dano zrealizować marzeń, było spełnieniem obietnicy o ocalaniu od zapomnienia czynów i postaci. Zupełnie inaczej będzie się teraz śpiewać pieśni sławiące miłość do ziemi, ojczyzny – bo tak wielu oddało za te wartości życie.
Powinniśmy odwiedzać cmentarze, bo są cichą, ale jakże wymowną lekcją, której nie da się nauczyć w szkolnych ławkach. Tak jak w noweli Elizy Orzeszkowej drzewa szumiały powstańcom „Gloria victis”, tak w odkrytych przez nas miejscach, wiatr także niósł ze sobą słowa „chwała zwyciężonym”, bo ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu, Jeżeli poległem ciałem Dał innym szczebel do sławy grodu. (A. Mickiewicz, Oda do młodości).
Wioletta Leonowicz
Na zdjęciach: metalowa konstrukcja wieży na Ladakalnisie wraz z każdym podmuchem kołysała się do taktu;
urodzili by zginąć za Ojczyznę..
Fot. archiwum zespołu
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2021. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.