Kapela Świętojańska od 30 lat na scenie

To najlepszy lek, bez skutków ubocznych

Dla Kapeli Świętojańskiej warto i przemoknąć do suchej nitki – żartowali przyjaciele i fani zespołu, który od trzydziestu lat nie traci na popularności. A wręcz udowadnia, że muzyczna fantazja przekracza wszelkie granice – choćby i te pogodowe, bo mimo deszczu i chłodu, publiczność dopisała, a jubileuszowy koncert można zaliczyć do wydarzeń roku.

Nawet jeżeli ktoś miał wątpliwości, że niepotrzebnie opuścił ciepłe, domowe pielesze i stoi na placu przed Domem Wspólnotowym w Sużanach moknąc i marznąc – to trwały one tylko chwilę. Wraz z pierwszymi dźwiękami melodii, wszelki sceptycyzm bezpowrotnie minął. Ciepło i energia emanujące ze sceny szybko rozlały się po licznie zgromadzonej publiczności. Bo Kapeli Świętojańskiej nie można nie kochać!

Antywirusowe muzykowanie

To była wspaniała muzyczna przygoda. Trwający trzy godziny koncert przypomniał zebranym znane i lubiane przeboje, ale też zaprezentował nowe propozycje. Wszystko w tym samym, charakterystycznym i rozpoznawalnym stylu. Widać, że kapela sama dobrze się bawi przy swoich piosenkach, dlatego tak łatwo roznosi się wirus radości i entuzjazmu. Nawiązanie do wirusa nie jest przypadkowe, bo po pierwsze zapowiedź koncertu na stronie FB oferowała „nieodpłatny seans muzykoterapii, podczas którego zostanie zaaplikowana dawka utworów, które wzmocnią ogólną odporność organizmu”; a po drugie, skutecznym lekiem poprawiającym nastrój i samopoczucie była nowa piosenka „antycovidowa”.

Trudno powstrzymać się od entuzjastycznych opinii, bo naprawdę atmosfera była fantastyczna, a tańce w strugach deszczu okazały się wyjątkową atrakcją. Bo do końca nikt nie mógł ustać spokojnie, nogi dosłownie same rwały się do tańca – i starsi, i młodzi, w zgodnym tanecznym korowodzie wytańczyli i wyśpiewali niemal wszystkie piosenki kapeli.

Światowy zasięg

Początki muzycznej partytury sięgają roku 1991, kiedy to ówczesny dyrektor Ośrodka Kultury w Sużanach Jan Szpakow powołał do życia zespół ludowy. Od tego czasu kapela tryumfuje w kraju i za granicą, bo koncertów było tak wiele, że trudno nawet zliczyć. Potwierdzeniem popularności są życzenia składane zarówno przez gości obecnych na koncercie, jak też przekazane w formie nagrań z Moskwy, czy z… Afryki.

– Nikt nie wyobraża sobie Ziemi Sużańskiej bez waszej skocznej muzyki, radosnej tak jak dzisiaj. Wszędzie jesień i pochmurnie, a w Sużanach barwnie – mówiła uśmiechnięta posłanka Rita Tamašunienė wręczając honorowy dyplom na ręce kierowniczki Emilii Żdanowicz-Pečkienė. Wicemer rejonu wileńskiego Teresa Dziemieszko również nie kryła radości z udziału w koncercie i podkreśliła, że jest wielbicielką kapeli, co zebrani przyjęli gromkimi brawami. W takim tonie płynęły życzenia od wielu zaprzyjaźnionych z kapelą osób ze świata kultury, organizacji społecznych, z Warszawy, Wrocławia i wielu zakątków Wileńszczyzny. Sława kapeli sięga daleko, bo każdy koncert to gwarancja niepowtarzalnej zabawy i wspaniale spędzonego czasu – nawet w deszczu.

Wśród licznych gratulacji i podziękowań były jedne, szczególnie wzruszające – podziękowania zespolaków złożone kierowniczce, która włożyła mnóstwo pracy i wysiłku, by koncert był na miarę trzydziestolecia! Na uwagę zasługują nowe stroje, zaprojektowane z finezją i estetyką właśnie przez Emilię Żdanowicz-Pečkienė, a ufundowane ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za granicą 2021, za pośrednictwem Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Wzruszona kierowniczka podziękowała wszystkim członkom kapeli, bo tylko zespołowa praca i rodzinna atmosfera sprawiają, że marzenia się urzeczywistniają, a pasja przekuwa się w sukces.

Słońce w piosenkach

– Fenomen kapeli polega przede wszystkim na tym, że są oryginalni, nie wykonują piosenek, które są w repertuarze innych zespołów. Są ambitni i śpiewają utwory rzadko słyszane lub nawet nieznane na naszych terenach – zauważa Tadeusz Andrzejewski, który podzielił się informacją, że onegdaj, podczas podróży do Brukseli z radnym Zygmuntem Żdanowiczem zaśpiewał piosenkę „Jestem kawaler młody”. Po jakimś czasie był na koncercie kapeli i ze zdumieniem usłyszał, że zaaranżowali na swoje potrzeby właśnie tę piosenkę.

– Zaśpiewali wtedy tylko dwie zwrotki, bo więcej sam nie pamiętałem, ale ta piosenka ma dziesięć zwrotek, dzięki mojej siostrze spisałem je i mam dla kapeli jubileuszowy prezent – stwierdza z uśmiechem wieloletni przyjaciel i kapeli, i Zygmunta Żdanowicza, który nie tylko gra na akordeonie, jest również duszą kapeli.

Dobór repertuaru świadczy o wyczuciu muzycznym, bo takich historii, jak ta – opowiedziana przez Tadeusza – jest sporo. Tak już jest, że kiedy tylko wpadnie w ucho melodia albo spodobają się słowa, piosenka natychmiast staje się przebojem kapeli. Dużą rolę odgrywa poeta Aleksander Śnieżko, którego wersy też brane są na warsztat. Słowem – mają patent na sukces.

– Deszczu nie czuć przy kapeli, bo zawsze jest z nimi słonecznie i wesoło – stwierdzała po koncercie przemoknięta publiczność. Bo o to właśnie chodzi: o to słońce w duszy, wyśpiewane w piosenkach, wydobyte z klawiszy czy ze strun skrzypiec. Zawsze szczere, płynące z serca dźwięki trafiają tam, gdzie trzeba, a ludzie to doceniają i czekają na kolejne koncerty, niekoniecznie dopiero przy następnych jubileuszach, choć i takowych życzymy, przynajmniej do stu lat!

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: członkowie „Kapeli Świętojańskiej” włożyli dużo pracy, by godnie uczcić jubileusz 30-lecia;
kierowniczką zespołu od prawie 15 lat jest Emilia Żdanowicz-Pečkienė;
podczas plenerowej sesji zdjęciowej
Fot.
Wiktor Jusiel

<<<Wstecz