Zaobserwowane w Słobodzie

Wymarzona gwiazdka z nieba

Każdego roku oczekuję sierpniowych padających gwiazd z roju Perseid. Przeważnie w pierwszej połowie sierpnia niebo jest już ciemne z powodu dłuższej nocy niż w czerwcu i lipcu i jest usiane piękną perłą gwiazd.

Trochę mnie zdenerwowała prognoza pogody na wieczór 12 sierpnia, ponieważ zapowiedziano częściowe zachmurzenia. Rozpogodzić się miało jedynie przed samym rankiem.

Około godziny 23.00, przed północą, można było obserwować pomiędzy chmurami padające gwiazdy, ale, niestety, nie udało mi się złapać swojej wymarzonej gwiazdki. Prognozowano, że sam szczyt Perseid nastąpi około godziny 23.00, lecz prognoza się nie sprawdziła.

Rozpogodziło się dopiero około godziny 2.00 w nocy i nad ziemią zawisła gęsta mgła. W zenicie były widoczne tylko jasne gwiazdy. Do samego świtu, który rozpoczął się o godzinie 4.00 udało mi się zaobserwować 8 padających gwiazd. Rozczarowany poszedłem spać około 4.30.

Na szczęście prognoza pogody na noc z 13 na 14 sierpnia napawała optymizmem, która się sprawdziła w 100 procentach! W dzień otrzymałem telefon od wieloletniego kolegi, miłośnika astronomii z Wilna, który zapytał, czy może odwiedzić moje obserwatorium razem ze swoją rodziną oraz przyjaciółką żony Natalią Sosnowską, kierowniczką zespołu ,,Wileńszczyzna”. Z chęcią przystałem na tę propozycję, ponieważ kiedyś obiecałem pani Natalii, że zaproszę ją do siebie w gościnę „na gwiazdy”.

Goście z Wilna zawitali do mnie o godzinie 22.00. Kolega Andriej przywiózł z sobą przenośny 20-centymetrowy teleskop. Około godziny 23.00 niebo było już dość ciemne, powoli w zenicie zaczęła wyłaniać się Mleczna Droga. W samą porę, bo właśnie rozpoczął się niebiański spektakl. W zenicie oraz w kierunku południowym porcjami zaczęły spadać Perseidy. Moi goście mieli naprawdę wiele dodatnich emocji! Gwiezdne przedstawienie trwało do godziny 00.30. Pokazałem gościom swoje obserwatorium astronomiczne, teleskop do obserwacji oraz nowy wielki teleskop o średnicy zwierciadła 760 mm. Za pomocą lasera pokazałem gwiazdozbiory, zrobiłem im wspólne zdjęcie na tle gwiaździstego nieba.

Gdy goście wyjechali prowadziłem obserwacje fotograficzne nieba, aby zafiksować na kliszy spadającą gwiazdę. Przed rozpoczęciem się świtu wokół mnie latał cały rój komarów. Lecz i na nich znalazł się sposób w postaci nietoperza, który bezszelestnie latał wokół mnie na odległości prawie pół metra. Udało mi się uchwycić kilka spadających gwiazd koło gwiazdozbioru Wielkiej Niedźwiedzicy.

Na wschodnim niebie spoza horyzontu wyłonił się zimowy gwiazdozbiór Oriona oraz Bliźniąt. Po sąsiedzku odezwał się wioskowy budzik w postaci koguta, który zachęcał swój harem do rozpoczęcia nowego dnia. Poszedłem spać z zadowoleniem niezmarnowanej nocy.

Wieczorem w Święto Wniebowzięcia Maryi Panny znowu gościłem w swoim obserwatorium gości ze Słobody, Niemieżki oraz Mościszek. Pogoda była jak na zamówienie. Patrzyliśmy przez lunetę na zachodzący Księżyc w pierwszej kwadrze. Następnie około północy zaczęliśmy polować na spadające gwiazdy. Udało się nam zaobserwować około 6 takich gwiazd. Około godziny 1.00 goście rozjechali się do swoich domów, a ja jeszcze przez kilka godzin nadal polowałem na Perseidy. Złapałem w sidła aparatu 2 Perseidy.

Tytułem podsumowania: przed wejściem pod gwiaździste niebo należy mieć konkretne marzenie, ale nie w postaci rzeczy materialnych… Trzeba prosić o zdrowie i o powodzenie w życiu.

Henryk Sielewicz

Na zdjęciach: być bliżej gwiazdozbioru Oriona;
na tle gwiaździstego nieba
Fot.
autor

<<<Wstecz