Do Wilna przybyła 31. piesza pielgrzymka z Suwałk

Czas, który oczyszcza i uszczęśliwia

„Pod sercem Matki jest najlepiej”; „Pielgrzymowanie daje odpoczynek dla ducha”; „Pozwala wzmocnić wiarę i naładowuje akumulatory nasze duszy”; „To są rekolekcje na piechotę” – takie i wiele innych wypowiedzi można było usłyszeć od pielgrzymów, którzy w ciągu 10 dni pielgrzymowali z Suwałk do Ostrej Bramy.

Jak co roku w sobotę, 24 lipca, przed tronem „Tej, co w Ostrej świeci Bramie” modlili się pątnicy z Polski. Tradycyjna pielgrzymka w tym roku odbyła się po raz 31., a hasłem przewodnim były słowa Chrystusa z Ewangelii wypowiedziane do trędowatego „Chcę, bądź oczyszczony”. Ze względów obostrzeń związanych z pandemią pielgrzymować w tym roku mogli wyłącznie osoby zaszczepione lub ozdrowieńcy, posiadający tzw. paszport covidowy. W związku z tym pielgrzymka liczyła niecałe 200 osób. Niemniej jednak na Mszę św. wieńczącą 10-dniowe rekolekcje w drodze przybyli też pielgrzymi autokarami z Sejn i okolicznych parafii, którzy w latach poprzednich chodzili do Ostrej Bramy, zaś w tym roku z różnych powodów nie mogli wybrać się z pielgrzymami na piechotę.

Mniej niż zwykle

Tegoroczna pielgrzymka – oprócz obostrzeń związanych z pandemią – przyniosła też i inne zmiany pod względem organizacji. Jej przewodnikiem po raz pierwszy został ks. Michał Słojewski. Wspomagał go w roli kwatermistrza ks. Aleksander Mastalerz. Obaj kapłani – to salezjanie, wszak to ich zgromadzenie od lat zajmuje się organizacją tej pielgrzymki, która wychodzi z salezjańskiej parafii pw. Matki Boskiej Miłosierdzia w Suwałkach. Natomiast pomocą organizacyjną na Litwie wspierał Stanisław Łabowicz, który towarzyszy pątnikom od pierwszych lat zainicjowania pielgrzymki.

– Jako organizatorzy pielgrzymki podkreślamy uczestnikom, że Jezus chce naszego oczyszczenia, tzn. naszej wolności, naszego szczęścia, abyśmy nie byli chorzy ani od strony fizycznej (pandemia koronawirusa, czy też inne dolegliwości), ani od strony duchowej (nie chce, abyśmy byli w grzechu, abyśmy mieli jakieś złe relacje i w nałogach). Jezus chce naszego szczęścia i my powinniśmy o tym nieustannie uświadamiać – w rozmowie z „Tygodnikiem” zauważył ks. Słojewski. Dodał przy tym, że – jak się popatrzy na pielgrzymów, którzy szli przez te 10 dni, na pewno na ich twarzach maluje się wielka radość i wdzięczność za to, że mogli pielgrzymować.

Przewodnik pielgrzymki przypomniał też, że ci pielgrzymi, którzy w tym roku szli pieszo do Ostrej Bramy, pamiętali o tych, którzy zostali w Polsce i z różnych przyczyn nie mogli wziąć udziału w pielgrzymowaniu. „My o nich pamiętamy, ich intencje też niesiemy przed tron Matki Boskiej” – powiedział ks. Michał.

Niegościnne Orany

Pielgrzymi wyruszyli z Suwałk 15 lipca, po dwa noclegi mieli jeszcze na terenie Polski – w Krasnopolu i Berżnikach. Inne były już na terytorium Litwy: w Lejpunach, Mereczu, Ejszyszkach, Solecznikach, Turgielach i Niemieżu.

W tym roku pielgrzymów czekała niemiła niespodzianka w Oranach. Władze rejonu orańskiego nie pozwoliły pątnikom zatrzymać się ani przejść przez miasto, nie podając przyczyny takiego zachowania. Wszystkie prośby, które pielgrzymi kierowali do władz rejonowych, zostały bez odpowiedzi. Na obrzeżach miasta spotkał ich wyłącznie proboszcz parafii w Oranach ks. Ernest Maslianikas, który pobłogosławił pątników. Ci zaś autobusami pojechali do Koleśnik, gdzie miejscowi mieszkańcy – Polacy przywitali ich z wielką radością.

W Koleśnikach pielgrzymka zazwyczaj miała postój kolejnego dnia na obiedzie. Teraz mieli nocleg w szkole i następnego dnia stamtąd wyruszyli już znajomą trasą do Ejszyszek. Miejscowi mieszkańcy zawsze podejmowali pielgrzymów suto zastawionymi stołami, w tym roku również stanęli na wysokości zadania i z proboszczem ks. Tadeuszem Švedavičiusem przywitali pielgrzymów.

Intencje zbierane po drodze

W ubiegłym roku – kiedy sytuacja z pandemią była jeszcze bardziej nieokreślona – na pieszą pielgrzymkę szli wyłącznie kapłani – przewodnicy poszczególnych grup oraz przedstawiciele służb organizacyjnych. Wtedy w jednym dużym plecaku nieśli wypisane intencje tych, którzy od lat wędrowali i tych, którzy przesłali swoje prośby za wstawiennictwem Maryi. W tym roku było podobnie: każdy mógł przesłać swoją intencję, a pielgrzymi codziennie wspominali o tych braciach i siostrach, którzy nie wybrali się w tym roku na pielgrzymi szlak. Przed pandemią pielgrzymka liczyła około 500-600 osób, w niektórych latach, jak 2000 rok jubileuszowy liczba pątników z Suwałk wynosiła do dwóch tysięcy, potem było do tysiąca osób. Ta pielgrzymka zawsze uchodziła za największą wśród tych, które chodzą do Ostrej Bramy.

Modlitewna wędrówka – to, jak mówią pielgrzymi ze stażem oraz ci, którzy od lat ich witają na trasie, wzajemne obdarowywanie się. Pątnicy zabierają intencje gospodarzy, poznają ich historie, zaś w ciągu roku niejednokrotnie starają się odwiedzać, wspierać pomagać. Historyk ks. Jarosław Wąsowicz (od 20 lat pielgrzymujący z Suwałk) troszczy się o patriotyczny charakter pielgrzymki, opowiada pątnikom historię mijanych miejscowości. To m.in. dzięki jego organizacji niejedna grupa dzieci z polskich szkół Wileńszczyzny ma zapewnione wakacje w Macierzy. W rozmowie z „Tygodnikiem” zdradził swoje plany na przyszłe lata: zabierze dzieci z Dziewieniszek do Polski.

Pielgrzymi z Polski są pełni podziwu i wdzięczności za gościnność, której doświadczają po drodze, szczególnie w miejscowościach, które zamieszkałe są przez miejscowych Polaków w rejonie solecznickim i wileńskim. Mieszkańcy okolic Koleśnik, Dowgidańc, Purwian, Ejszyszek, Emiliszek, Dojlid, Janczun, Butrymańc, Strzelc, Solecznik, Bohuszy, Obałów, Kamionki, Wiktorowa, Turgiel, Rudomina, Skojdziszek, Niemieża spotykają pątników, częstują posiłkami, przyjmują na noclegi.

– Na pielgrzymce jestem już bodajże piętnasty raz. W Solecznikach nocuję często u tej samej rodziny. Pamiętam czasy, gdy pielgrzymów było bardzo dużo i gospodyni przyjęła pod swój dach 14 osób. Nam udostępniła swój dom, a sama spała na dworze – dzieli się wspomnieniami Zofia Stróżyk, która pochodzi z Wolsztyna w Wielkopolsce.

Najmłodsi pątnicy

Największą sensację na pielgrzymce budzą najmłodsi, natomiast ich rodzice są podziwiani za odwagę i determinację, że się wybierają na tak trudną drogę z małymi pociechami. W tym roku najmłodsza pątniczka to 5-miesięczna Jagoda i 4-letni Franek.

– Tę pielgrzymkę znamy od lat, dlatego zdecydowaliśmy się w tym roku wybrać się z naszą pierworodną córeczką Jagodą – opowiada mama Karolina, która dołączała na różne etapy do pielgrzymów. Jej mąż Marcin Kochanowski, od lat należy do służby porządkowych, kierujących ruchem pielgrzymkowym. Rodzice się zapoznali na tej pielgrzymce i, jak podkreślają, pielgrzymkę stale mają w swoim sercu i chcą to zamiłowanie do pieszego pielgrzymowania zaszczepić swemu dziecku.

Podobnie rodzice Franka – Monika i Artur Bylińscy – na pielgrzymce odkryli swoje rodzinne powołanie. Artur, ratownik medyczny z Warszawy, od 15 lat posługuje pielgrzymom, kierując karetką. Tutaj spotkał Monikę, z którą założył rodzinę, a teraz już jako rodzice Franciszka, dziękują Bogu za dar wzajemnej miłości.

Ewa Meyza mieszka w Sejnach. Przez wiele lat chodziła z pielgrzymami, modląc się za rodziny swoich córek. W tym roku przyjechała do Wilna na wejście pielgrzymów, żeby się wspólnie pomodlić w intencji córki, która już wkrótce spodziewa się rozwiązania.

– Magda po raz drugi spodziewa się bliźniąt. Już ma córeczkę i dwóch chłopców, zaś w sierpniu na świat mają przyjść kolejni chłopcy. W maju chorowała na koronawirusa, dlatego szczególnie zawierzam ją i jej dzieci Matce Najświętszej, wierząc i ufając, że wszechmogący Bóg najlepiej się nami zaopiekuje – dzieli się swoim doświadczeniem wiary pani Ewa.

U Matki pod sercem

W sobotę, 24 lipca, w godzinach południowych pielgrzymi mieli Mszę św. w Ostrej Bramie. Odprawiali ją kapłani z pielgrzymki pod przewodnictwem abp. Stanisława Gądeckiego, metropolity poznańskiego, przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, oraz biskupa ełckiego Jerzego Mazura. Ta Msza – to kulminacyjny moment całej wędrówki. Dla tych kilku godzin spędzonych przed obrazem Matki Boskiej Ostrobramskiej pątnicy znoszą 10-dniowy trud pielgrzymowania, niedogodności związane z bólem nóg, czy niedospaniem lub niedojedzeniem.

– Nie przestraszyliście się pandemii koronawirusa, zeszliście z kanapy i weszliście w pielgrzymie buty, by pokonać kolejny etap razem z Maryją i Chrystusem. (…) Pamiętajmy, że droga przez Maryję do Jezusa jest nie tylko aktualna, ale szczególnie zadana nam przez Pana Boga na ten trudny czas. Ona do nas mówi, jak w Fatimie: „Mój Syn pragnie, bym była bardziej znana i kochana”. Słowami św. Jana Bosko chcę do was powiedzieć: „Zawierzcie się Maryi, a zobaczycie, co to są cuda”. Jak się przyjmie Maryję za Matkę i weźmie się ją do swego życia i serca, to ona nam wyjedna każdą łaskę u swojego Syna – mówił podczas homilii ks. bp Mazur.

Po nabożeństwie, pielgrzymi, umocnieni duchowo, wyruszyli w swoje strony. Pamiętając przy tym, że egzamin z pielgrzymki zdają w ciągu roku, kiedy czerpią siły duchowe z tego pielgrzymkowego źródła. Ogółem pokonali około 250 km.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: na pielgrzymkowej trasie
Fot.
Marta Ołowniuk/FB Międzynarodowa Pielgrzymka Piesza Suwałki-Wilno

<<<Wstecz