Strasburg przywraca pogaństwo na Litwie
„Jedni Litwini czczą drzewa, drudzy rzeki, inni węże, inni kamienie. Jedni ślubują Perkūnasowi, inni wielbią Laukosargasa, jako pana pól i zboża, inni Žemėpatisa, obrońcę bydła”, dowiadujemy się na temat starożytnych wierzeń Bałtów z katechizmu Mażwidasa z roku 1547.
Z innych źródeł wiadomo, że Litwa pogańska wyróżniała się kultem wężów, które Litwin w swym kurnym domku chował i karmił, bo mu jakby uosabiały ducha przodków i strzegły ogniska domowego. Generalnie zaś wierzenia pogańskie Litwinów polegały na kulcie przyrody, którą reprezentowało kilku głównych bogów, jakich błagano o przychylność poprzez składanie ofiar z jadła i zwierząt. Bóstwa te i pomniejsze mieszkały po świętych gajach, zwanych alkai, albo w świętych rzekach.
Odświeżyłem w dzisiejszym komentarzu wiedzę na temat zamierzchłych wierzeń Litwinów nie przypadkowo. Wiedza ta bowiem już niedługo na Litwie będzie niezbędna, bo wierzenia i gusła pogańskie, które kultywuje organizacja Romuva, mają niedługo powrócić do naszego życia społecznego jako „tradycyjna religia”, uznawana przez państwo litewskie. Tak się ma stać na mocy orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, który uwzględnił skargę Romuvy, domagającej się zrównania jej religii z innymi tradycyjnymi monoteistycznymi religiami jak katolicyzm, prawosławie, protestanckie denominacje czy judaizm (jakie są oficjalnie uznawane i wspierane przez państwo litewskie). Teraz również starożytne wierzenia Bałtów mają trafić na listę „religii tradycyjnych”, bo – jak uznał Strasburg – wniosek Romuvy w tej materii (odmownie zaopiniowany) przez Sejm litewski został rozpatrzony „nieobiektywnie”.
Hmm, hmm... Należy po takim werdykcie wnioskować, że obiektywność sędziów Europejskiego Trybunału Praw Człowieka jest wręcz modelowa – nieskazitelna, przesprawiedliwa, niemająca żadnej skazy moralnej. Bo i pewnie, przecież wiadomo, że najtęższe umysły prawne do Strasburga nie przywędrowały z bylekąd. Nie wypadły spod liścia kapusty. Zasiadły w Trybunale Praw Człowieka z namaszczenia samego Georga Sorosa, filantropa i światowego spekulanta. Pisaliśmy już o tym w tej rubryce przy okazji sprawy odrzucenia kandydatur trzech polskich sędziów do Trybunału w Strasburgu, bo nie byli soroszowskiego chowu.
Pytanie więc dzisiejszych strasburskich sędziów o religię, to jak pytanie u masonów: „jaka wiara jest prawdziwa?”. Z oburzeniem i poczuciem moralnej wyższości odpowiedzą, że każda wiara jest równie dobra i sobie równa. Tak odpowiedzą, bo jest to główna metoda walki masonów z chrześcijaństwem. Zrównać chrześcijaństwo z innymi religiami, postawić go w jednym szeregu z jakimkolwiek innym wierzeniem, jak chociażby z „kościołem latającego spaghetti”, reprezentowanym przez osobników z durszlakami na podgolonej głowie. Masoni w ten sposób chcą zakpić z katolików i chrześcijan ogólnie, wypromować też społeczeństwo areligijne, bo wierzące nie w Boga, tylko w największe nawet absurdy.
Więc obiektywnie mówiąc, Trybunał w Strasburgu nie mógł wydać innej decyzji w sprawie skargi Romuvy, niż wydał. Po to przecież sędziowie soroszowskiego chowu zostali tam nominowani, by zmieniać całą jurysprudencję w zakresie praw człowieka. Od teraz prawem człowieka ma być wszystko, co uderza w tradycję, w chrześcijaństwo, w rodzinę.
Ale zadajmy sobie pytanie: co werdykt ze Strasburga może oznaczać dla Litwy? Będzie oznaczać, że to, co Jagiełło i Witold przed sześcioma wiekami dokonali dla swego państwa i narodu, przyjmując chrzest i wyrzekając się na zawsze pogaństwa, zostanie w jakimś stopniu zaprzepaszczone. A nawet wyśmiane, gdyż to, co nasi wielcy przodkowie obalali i niszczyli, jako zabobony i gusła, będzie teraz w majestacie prawa przywracane.
„Jagiełło z wysokiego tronu, w złotej koronie, zmierza wprost do Znicza i wodą, przez obcego podaną kapłana, zalewa ogień święty. Okrzyk i jęk rozpaczy wstrząsnął tłumem. Co teraz będzie? Naród stoi oniemiały, zgrozą przejęty. Wtem na rozkaz księcia ciężka siekiera spada na Perkūnasa, obala i druzgocze święty posąg. I nic – bogowie nie zsyłają zemsty”, opisuje kronikarz stare dzieje.
Zemsta przyszła tymczasem po 600 latach. Ze Strasburga. Trybunał tamtejszy swym werdyktem zmusza przecież Litwę na nowo zasadzić święte gaje, wężom i jaszczurkom przywrócić ich dawną godność zwierząt świętych, którym należy się oddawać cześć. Oczywiście, na urząd mają być przywołani od nowa wajdeloci, pogańscy kapłani, którym państwo będzie zobowiązane zasponsorować sękate kije jako symbole ich magicznej władzy. Takie są konsekwencje strasburskiego werdyktu. Bo – musimy mieć świadomość – uznanie starożytnych wierzeń Bałtów za „religię tradycyjną” niesie za sobą też odpowiednie skutki prawne. Odtąd państwo litewskie będzie musiało np. uznawać związki małżeńskie, pobłogosławione przez wyznawców świętych drzew i wężów, będzie zobowiązane na równi z religiami monoteistycznymi finansować gusła pogańskie, udostępniać Romuvie budowle sakralne ect. Słowem państwo litewskie będzie musiało firmować swym autorytetem Perkūnasów czy innych Laukasargasów, będących ongiś wytworem prymitywnych wierzeń swych nieokrzesanych wyznawców.
„Pokłoń się, mości Zagłobo, i poproś o rękę Heleny, może i ci przyrzekną”, mówił sarkastycznie do swego kompana od kufla Bohun w obecności kniaziów Bułyhów-Kurcewiczów, przez których został zdradzony w sprawie matrymonialnej, o czym był się dowiedział z przechwyconych listów pana Skrzetuskiego. Dziś każdy, kto się pokłoni Strasburgowi w sprawach szkodzących chrześcijaństwu, będzie wysłuchany. Praktyka sądownicza soroszowskich sędziów (którzy Europejską Konwencję Praw Człowieka dziś interpretują jak polska ikona lewicy, profesor Gdula, wiersz Tuwima o Murzynku Bambo) na to wskazuje. Przekonaliśmy się o tym chociażby wtedy, gdy Trybunał strasburski kazał usunąć krzyże w jednej ze szkół we Włoszech, czy gdy w Grecji w jednej z jednostek samorządowych nakazał respektować prawo szariatu, albo gdy na Litwie właśnie nakazał pogańskim wierzeniom Bałtów nadać status „tradycyjnej religii”, wspieranej przez państwo. Oczywiście, wszystkie podobne orzeczenia Trybunału w Strasburgu są wydawane po to, by zatriumfowało wreszcie w Europie „społeczeństwo otwarte” – wykorzenione z tradycji, kultury, bezpaństwowe i bezwyznaniowe.
O to i tylko o to chodzi i nikogo z kolei nie obchodzi, że powrót do pogaństwa „na Ziemi Maryi” w majestacie autorytetu państwa to jest potężna degradacja tegoż państwa i pośrednio narodu, który reprezentuje. Degradacja duchowa, społeczna, intelektualna. To jest też w pewnym stopniu znieważenie pamięci wszystkich świętych Kościoła katolickiego, poczynając od św. Wojciecha, który położył głowę za wiarę Litwinów, i kończąc na bł. biskupie Matulionisie, więźniu i męczenniku sowieckich łagrów. Zniweczenie też trudu wielkich litewskich przywódców – króla Jagiełły i księcia Witolda, uznawanego przez Litwinów za Wielkiego.
Wielki władca Litwinów chrzest przyjmował aż trzy razy i bynajmniej nie po to, by otrzymać aż 3 białe płócienne sukmany, którymi był obdarowywany ochrzczony. Witold interes swego kraju, ostatniego pogańskiego w Europie, dostrzegł we wszczepieniu go w kulturę łacińską, dlatego chrzest przyjmował aż trzy razy – najpierw od Krzyżaków, później ze strony prawosławnej i w końcu – razem z Jagiełłą – od Polski.
Przed sześcioma wiekami Europa przyniosła na Litwę chrześcijaństwo. Niestety, dzisiaj postchrześcijańska Europa Zachodnia narzuca Litwie pogaństwo...
Tadeusz Andrzejewski
radny rejonu wileńskiego