Uroczystości związane z 10. rocznicą śmierci prałata Obrembskiego

Pamiętamy i trwamy

Mejszagolanie mają do wypełnienia szczególną misję – muszą dbać o podtrzymywanie pamięci o kapłanie, który przez pół wieku właśnie tutaj kształtował duchowość pokoleń mieszkańców Wileńszczyzny – podkreślała mer rejonu wileńskiego Maria Rekść podczas obchodów 10. rocznicy śmierci prałata.

O tym, że istotnie tak jest, świadczą liczne przedsięwzięcia inicjowane tak przez działające w Mejszagole muzeum, jak i polskie gimnazjum – obie placówki szczycą się patronem, który „nadal świeci jak jasne słońce”. W czym tkwi fenomen? Z pewnością złożyło się nań wiele czynników. Osobowość Patriarchy Wileńszczyzny, ale i ludzie wychowani na jego naukach, ich zadanie – dzielenie się świadectwem życia przy tak wyjątkowym człowieku owocuje fascynującymi spotkaniami i dociera do coraz to młodszego pokolenia.

Minęło 10 lat…

We wspomnieniach mieszkańców dzień 7 czerwca 2011 roku jawi się jako czas dziękczynienia za dar życia prałata Obrembskiego. Mimo iż miasteczko pokryło się tego dnia kirem i trudno było utrzymać łzy, to każdy miał świadomość, że czas ziemskiego bytowania nie mógł trwać dłużej.

– W ostatnich miesiącach życia prałat często prosił o modlitwę za dobrą śmierć, uważał, że wiele już tu na ziemi dokonał i żartował nawet, że jakoś mu miejsca Pan Bóg nie przygotowuje, może zapomniał – wspomina Walentyna.

Chórzyści mieli to szczęście, że towarzyszyli modlitwie psalmami chwilę po śmierci. Pamiętają rozpromienioną, pogodną twarz swojego prałata, który tak często do nich mówił: „no jeszcze zaśpiewajcie…”. Śpiewali więc na chwałę Bogu, ofiarując modlitwy dziękczynne za to, że dane im było tak często spotykać się w pałacyku i nasiąkać duchowością tego miejsca.

– Było nam bardzo smutno, przygotowywaliśmy się do tego dnia, ale wiadomość o śmierci prałata poruszyła nas bardzo. Mieliśmy świadomość, że coś się kończy, że odchodzi pewna epoka i nikt wtedy nie myślał, że jednak wszystko to przetrwa, choć w innym wymiarze, i nadal będziemy śpiewać w pałacyku – dzieli się wspomnieniami Wioletta Leonowicz, od trzydziestu lat organistka i kierowniczka chóru.

Takich cennych wspomnień jest wiele, z upływem czasu nabierają one wartości. Muzeum zbiera, archiwizuje, nagrywa wspomnienia. Dla tych najmłodszych, wychowywanych już na legendzie kapłana. Oni odkrywają go przez pryzmat tego, co opowiedzą im rodzice, dziadkowie, a że pamięć jest ulotna, warto dbać o nią już teraz.

Te Deum laudamus

„Życie ziemskie jest ważne, bez niego nie otrzymałbym życia wiecznego. Nigdy nie oglądałbym Boga! A życie nasze do Boga należy. Jest Jego własnością” – uważał ks. prałat Józef Obrembski. Bezwarunkowe poddanie się woli Bożej i pokorne jej wypełnianie było widocznym znakiem dla wszystkich, że tak trzeba… Dlatego rocznice śmierci, obchodzone każdego roku w Mejszagole nie są czasem żałoby, a dziękczynienia. „Te Deum laudamus” (Ciebie, Boże wysławiamy) wyśpiewuje każdy, kto przynajmniej raz zetknął się z ks. prałatem. Piękny, słoneczny dzień, biel dziecięcych szat – tego dnia odbywała się procesja eucharystyczna – dumni ojcowie, obchodzący swoje święto – wszystko to dało poczucie namiastki nieba. Radość, a jednocześnie podniosły nastrój, poczucie wspólnoty i płynąca z serc modlitwa – takie emocjonujące chwile można tego dnia odczuć tylko w Mejszagole!

Pielgrzymując do źródła

IX pielgrzymka „Śladami ks. prałata Obrembskiego Turgiele-Mejszagoła” dotarła do celu na Mszę św. sprawowaną w intencji śp. prałata. Obostrzenia pandemiczne, pozwalające na ograniczoną liczbę uczestników, nie umniejszyły pielgrzymkowego nastroju. Młodzież z rejonu wileńskiego (przede wszystkim z gimnazjum, któremu prałat patronuje), z ochotą pielgrzymowała szlakiem kapłana, zwłaszcza, że nie brakowało entuzjazmu, energetyzujących pieśni, ciekawych i mądrych konferencji. Warto zaznaczyć, że całą drogę przemierza każdego roku mer samorządu rejonu wileńskiego Rekść. Dla młodych ludzi to niewątpliwie wartościowe chwile, gdy można usłyszeć świadectwo życia z pierwszych ust od osoby, która do końca przyjaźniła się z prałatem, opiekowała i bardzo często spotykała. W Suderwie do pielgrzymów dołączyła poseł Rita Tamašunienė, która jak podkreśla, uwielbia pielgrzymkową atmosferę, i kiedy tylko czas pozwala, wyrusza na pątniczy szlak.

Konferencja s. Olgi na temat paraleli między postawą św. Józefa a ks. Józefa Obrembskiego dostarczyła materiału do rozmyślań i dyskusji, zwłaszcza w roku poświęconym św. Józefowi. Do tego tematu z pewnością można będzie wrócić.

Mszę św. koncelebrowaną przez ks. proboszcza Witolda Michałowskiego i pielgrzyma ks. Wiktora Kudriaszowa uświetnił śpiew chóru „Moderato”, który po prawie rocznej przerwie miał szansę w pełni uczestniczyć w nabożeństwie, więc pieśni wyśpiewane prosto z duszy na pewno uniosły się aż do uszu ks. prałata. Czytania i psalm przygotowała młodzież pielgrzymkowa.

Niech się cieszy z nas Mejszagoła

Po Mszy św. i procesji Bożego Ciała uczestnicy uroczystości zgromadzili się przy grobie ks. prałata, wspólnie odmówiono „Anioł Pański” i złożono wieńce, zapalono znicze. Na placu przy pomniku odbył się apel pamięci, przygotowany we współpracy muzeum i Gimnazjum im. ks. prałata Józefa Obremsbkiego. Połączono talent wykuwany w mejszagolskiej wszechnicy – jak mawiał ks. prałat o szkole – z poezją zgromadzoną w zbiorach muzealnych. W efekcie powstał piękny, wzruszający koncert, w którym przeplatały się strofy o prałacie, wyszperane przez nauczycielkę historii i kustoszkę Walerię Adomaitis, z piosenkami w wykonaniu „Legendy” pod batutą nauczycielki Jasi Mackiewicz. Zwieńczeniem uroczystości było wypuszczenie białych balonów. Dzieci z „początkówki” wypisały specjalne modlitwy o rychłą beatyfikację ks. prałata, z podziękowaniem za dar jego życia – te modlitewne prośby wraz ze słowami treściwej pieśni, jaką jest „Barka”, uniosły się w niebo.

Na placu przy muzeum można było oglądać wystawę zdjęć, które dotąd niewiele osób obejrzało. W pamiątkowych albumach prałata czekają spokojnie aż ktoś zetrze z nich kurz czasu i przywoła miłe wspomnienia. Bo reminiscencje z Mejszagoły to nie tylko ks. prałat, to też ludzie tworzący charakter miasteczka i miejsca, które dziś wyglądają już zupełnie inaczej.

Po południu do pałacyku dotarli pielgrzymi rowerowi – ta forma pielgrzymowania wyrosła z potrzeby chwili – w ubiegłym roku nie można było zorganizować pieszej pielgrzymki, dlatego postanowiono przejechać „Śladami prałata Józefa Obremsbkiego” nie narażając się na restrykcje. Robert Komarowski, wicemer rejonu wileńskiego, i Jerzy Lewko – inicjatorzy pielgrzymki w siodełku – uważają, że przy tylu zwolennikach, właśnie i taki rodzaj pielgrzymowania stanie się tradycją.

Uroczystości w Mejszagole trwały cały dzień. Każdy znalazł coś dla siebie – otwarte drzwi muzeum, wspomnienia zamknięte w ramkach zdjęć, wzruszenie i pamięć, duchowość i odpoczynek. Tak, jak wymarzył to sobie kiedyś ks. prałat. Spotykajcie się – mówił – nie zaszywajcie się, każdy pod swoją strzechą, lecz wychodźcie do siebie, bywajcie razem. Księże prałacie pamiętamy o tym i trwamy, dla siebie, dla nowych pokoleń.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: uczestnicy tegorocznej pielgrzymki przy sprzyjającej pięknej pogodzie dotarli do celu dwudniowej podróży;
rowerzyści nie odczuwali znużenia, a nastroju dodawały piosenki pod akompaniament gitary;
rocznice śmierci ks. prałata nie są czasem żałoby, a dziękczynienia za wieloletnią posługę
Fot.
Wiktor Jusiel, Janina Wołejszo, Marian Dźwinel

<<<Wstecz