41 goli Roberta Lewandowskiego!

Zdetronizował Muellera

Robert Lewandowski został samodzielnym rekordzistą wszechczasów pod względem liczby bramek uzyskanych w jednym sezonie piłkarskiej Bundesligi. W meczu ostatniej kolejki pokonał bramkarza Augsburga Rafała Gikiewicza, powiększając dorobek do 41 goli. Polak wyraźnie zwyciężył też w klasyfikacji „Złotego Buta” i zdobył nagrodę dla najlepszego strzelca lig europejskich.

Polski piłkarz uzyskał 41 goli w zakończonym już sezonie Bundesligi i z 82 punktami w rankingu Złotego Buta wyprzedził Lionela Messiego – 60 i Cristiano Ronaldo – 58. Lewandowski trafił do siatki w 90. minucie spotkania w Monachium, a tuż po tym golu sędzia zakończył spotkanie. Bayern wygrał 5:2. Gospodarze już wcześniej zapewnili sobie tytuł mistrzowski, natomiast Augsburg ma zagwarantowane pozostanie w najwyższej klasie i również nie walczył już o nic. Od zeszłego tygodnia kapitan reprezentacji Polski dzielił rekord z Gerdem Muellerem, który 40 bramek strzelił w rozgrywkach 1971/72. Nikt inny nie zbliżył się do tego osiągnięcia, ale sam Mueller miał jeszcze sezony, w których uzyskał 38 (1969/70) i 36 bramek (1972/73). Nie licząc trwających rozgrywek, najlepszym dorobkiem Lewandowskiego były 34 gole w sezonie 2019/2020.

Po pierwszej połowie Bayern miał już czterobramkowe prowadzenie. Najpierw do własnej siatki piłkę posłał Holender Jeffrey Gouweleeuw (9. minuta), na 2:0 podwyższył Serge Gnabry (23.), a następnie precyzyjnymi strzałami z dystansu popisali się Joshua Kimmich (33.) i Francuz Kingsley Coman (43.). Mimo tak dotkliwych strat Augsburga jednym z lepszych zawodników na murawie był... Gikiewicz. Polski bramkarz być może mógł zachować się lepiej przy trafieniu Comana, ale przy pozostałych nie miał nic do powiedzenia. W tej części gry obronił pięć strzałów, w tym cztery... Lewandowskiego. Szczególnie dał się rodakowi we znaki tuż przed golem Gnabry’ego. Wówczas odbił do boku strzał kapitana reprezentacji Polski z kilkunastu metrów, a chwilę później zatrzymał jego kolejną próbę z bliska. W drugiej połowie Gikiewicz jeszcze dwa razy powstrzymał Lewandowskiego, a raz polskiego bramkarza wyręczył jego partner z obrony, który rozpaczliwym wślizgiem w pobliżu linii bramkowej uniemożliwił napastnikowi Bayernu oddanie strzału. Wydawało się, że Lewandowski dorobku nie powiększy, ale w ostatniej akcji spotkania Gikiewicz obronił strzał Leroya Sane, odbijając piłkę nieznacznie przed siebie, co wykorzystał kapitan reprezentacji Polski, który zdążył z dobitką.

– Czuję się trochę jak w filmie science fiction. Brakuje mi słów. Przez 90 minut próbowałem strzelić gola, ale nie wychodziło, a potem udało się w ostatniej chwili. Odczuwałem napięcie do ostatnich sekund – powiedział Lewandowski. 32-letni kapitan reprezentacji Polski podziękował kolegom z drużyny i zadedykował im ten rekord.

Na ten wynik w bieżącym sezonie Polak zapracował w 29 spotkaniach, bo pięć opuścił – wiosną cztery z powodu kontuzji, a w jednym trener Hansi Flick pozwolił mu odpocząć. Z meczów, w których zagrał, w czterech jego nazwiska nie było wśród strzelców. Z drugiej strony skompletował aż pięć hat-tricków, w tym raz zdobył cztery gole. Lewandowski został po raz czwarty z rzędu – piąty w barwach Bayernu i szósty w karierze – królem strzelców niemieckiej ekstraklasy. Raz dokonał tego jako zawodnik Borussii Dortmund

Fot. sport.tvp.pl (Getty)

<<<Wstecz