Rozważania w czasie panowania koronawirusa (z redakcyjnej poczty)

Okna Możliwości w dobie plagi COVID-19 (I)

5 maja na portalu L24.lt, a 6 oraz 13 maja w „Tygodniku Wileńszczyzny”, był zamieszczony tekst, adresowany do Ludu Wileńszczyzny w trudnym czasie zagrożenia plagą zarazy (koronawirusa), ale również wynikającego stąd zagrożenia zniewoleniem sumień i ubliżaniem godności ludzkiej (tekst: Sumienie jako pierwszy ze wszystkich namiestników Chrystusa).

Serdecznie dziękuję Czytelnikom, którzy napisali swe komentarze do tego tekstu, dziękuję za słowa poparcia – one są ważne i świadczą, że nie jesteśmy tylko bezimienną masą, sterowaną odgórnie, ale że każdy ma swoje imię, jest zdolny myśleć indywidualnie i szukać prawdy. Tak, o to bowiem chodzi, by pokonać strach i obojętność, by wyjść z milczenia i przynajmniej zacząć dyskusję w tym temacie. Niniejszy tekst ma stanowić dalszy ciąg poprzedniego tematu i zawierać niektóre ważne implikacje oraz konsekwencje, które towarzyszą pladze zarazy, a zwłaszcza te, wynikające ze sposobów walki z koronawirusem i chorobą, jakie są stosowane na świecie.

Aby móc efektywniej kontynuować temat, trzeba poświęcić się pogłębieniu rozumienia otaczającej nas rzeczywistości. APOKALIPSA Św. Jana Apostoła, ostatnia z Ksiąg Pisma Świętego, jest klasycznym przykładem postrzegania otaczającego nas świata w inny sposób. Treść tej Księgi tworzy cały szereg symbolicznych wizji, które opowiadają o dramatycznej walce, jaką Kościół prowadzi z mocami zła. Ostatecznym wynikiem tej walki jest triumf zapewniony Kościołowi, co wyznawcom Chrystusa, toczącym swój krwawy bój, zawsze niosło podtrzymanie na duchu.

Apokalipsa może być dobrą inspiracją również w poszukiwaniu rozumienia obecnych czasów. Wszakże dziś mamy także inne sposoby interpretacji rzeczywistości, inne pojęcia i inne doświadczenia, które mogą dobrze posłużyć dla zrozumienia nie tylko bieżącej sytuacji w świecie, ale również ponadczasowej rzeczywistości. W tym celu odwołamy się do tekstu Roberto de Mattei: Rok 2021 w świetle objawień fatimskich i prawego rozumu (2 stycznia 2021, Fundacja Lepanto), do którego już było odniesienie na początku Wielkiego Postu w tekście „Słowo na Wielki Post w czasie pandemii koronawirusa”. Od de Mattei zaczerpniemy pojęcia „Rewolucji” (przeciwko Bożemu porządkowi) i „Kontrrewolucji” (za Bożą sprawę), jak również pojęcie „okna możliwości”. Te dodatkowe pojęcia potrzebne są po to, by mieć rozeznanie w możliwych przyczynach procesów, zachodzących w świecie i których jesteśmy świadkami, a które to mają odniesienie również do plagi zarazy, jak również będą one pomocne w sformułowaniu niezbędnych wniosków.

Rewolucja i Kontrrewolucja

Wiemy, że według Biblii historia człowieka rozpoczyna się w raju, od stworzenia Adama i Ewy, którzy prawie od początku swych dziejów popadli w grzech. Decydującą w tej biblijnej historii jest wola Boga, który jeszcze w raju zakreślił horyzonty Historii Zbawienia, wskazując na konfrontację niewiasty i jej potomstwa z wężem.

Tymczasem Diego Fusaro, którego de Mattei prezentuje jako jednego ze współczesnych teoretyków rewolucji i buntu, pomimo że początki historii ludzkości również dostrzega w raju, to jednak za decydujący element uważa bunt, dlatego też historia człowieka rozpoczyna się nie od jego stworzenia, ale dokładnie od buntu Adama i Ewy względem Boskiego nakazu, który zabrania im skosztowania owocu z drzewa wiedzy. Ten pierworodny bunt, choć miał on tak wielkie konsekwencje, umożliwił człowiekowi stanie się autentycznym człowiekiem, umożliwił autonomię i wolność „faber fortunae suae”, wyższą względem wszelkich innych istot, jako że on sam może w sposób wolny samookreślić się poprzez odpowiedzialne działanie. Fusaro chwali wielkich buntowników historii sprzeciwiających się porządkowi: Prometeusza, Spartakusa, Lutra, anabaptystów, Giordano Bruno, aż po Karola Marksa, Lenina, Martina Luthera Kinga, Che Guevarę i No Globals. Adam i Ewa – jak twierdzi Fusaro – tak jak i Prometeusz nigdy nie przestaną nas uczyć wagi sprzeciwu, preferując związany z tym stan udręki i cierpienia (…) jako przeciwieństwa poddania pozbawionego wysiłku i trudu. De Mattei zwraca uwagę, że Fusaro nie wspomina jednak faktu, iż pierwszym wielkim buntownikiem, który zainspirował Adama i Ewę, jest ojciec wszelkiego buntu względem stworzonego porządku – Lucyfer. Lucyfer wybrał wieczne cierpienie zamiast zależności względem własnego Stwórcy. Lepsze cierpienie i śmierć niż posłuszeństwo – na tym polega przesłanie Fusaro.

De Mattei tłumaczy dalej, że Ostatecznym celem Rewolucji nie jest „nowy porządek świata”, tylko organizacja chaosu. Celem Rewolucji jest wywrócenie dzieła stworzenia i Odkupienia po to, by stworzyć społeczne panowanie demona, piekło na ziemi zapowiadające piekło wieczności, tak jak społeczne panowanie Chrystusa, cywilizacja chrześcijańska, stanowi prefigurację Królestwa Niebieskiego. Pod tym względem istotą Rewolucji jest nieporządek, podczas gdy istotą cywilizacji chrześcijańskiej jest porządek par excellence.

Czy należy się więc dziwić, że obecnie doświadczamy szczególnie niezrozumiałego chaosu, że w kryzysie jest małżeństwo, rodzina, wychowanie seksualne itd., że nawet istnienie samego człowieka jest zagrożone, zważywszy na to, że istnieją bynajmniej nie konspirologiczne plany kilkakrotnej redukcji liczby ludzi na ziemi? Nie mówiąc już o niespotykanym dotąd głębokim kryzysie Kościoła, który wynika nie z Jego natury, ale jest rezultatem wysiłków „bram piekielnych” (Mt 16, 18), czyli tejże rewolucji. Rewolucja jest rzeczywistym procesem trwającym od świtu Stworzenia, który nigdy się nie kończył, ale wciąż trwa, także dziś, przybierając nowe formy i korzystając z nowych możliwości.

Rewolucji przeciwstawia się Kontrrewolucja, o której de Mattei mówi w ten sposób: walka z nieporządkiem nazywana jest Kontrrewolucją, ruchem przywracającym, odnawiającym porządek. Porządkiem, który chcemy odnowić, jest cywilizacja chrześcijańska, obraz i ziemskie odbicie raju. (...) Filozofii buntu, niezadowolenia, filozofii Rewolucji, której pierwszym inspiratorem jest demon, opieramy się filozofią posłuszeństwa prawu Bożemu, szarganemu na całym świecie.

Jest jednak poważny problem, który polega na tym, że siły Kontrrewolucji w konfrontacji z Rewolucją przypominają wystąpienie skromnego Dawida przeciwko potężnemu Goliatowi, stąd u tych sił jest wielki deficyt autorytetu, który wyraża się również w tym, że „nie ma obecnie władcy, proroka ani wodza...” (Dan 3, 38). Tymczasem destrukcyjne siły Rewolucji są potężne, ale trudne do zidentyfikowania, „sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości”. (2 Kor 11, 14). Dlatego, niestety, jest tak, że wszyscy „jak niewidomi macamy ścianę i jakby bez oczu idziemy po omacku” (Iz 59, 10). Dla wielu zaś jedynym sposobem rozróżnienia prawdy od fałszu, dobra od zła, sprawiedliwości od nieprawości, jest trwanie w lojalności wobec autorytetów władzy, podczas gdy brak lojalności utożsamiany jest z rewolucyjnym chaosem. Gdyby jednak ten argument był prawdziwy, to nigdy przecież nie ukrzyżowano by Pana chwały (por. 1 Kor 2, 8), gdyż nie zaistniałby konflikt Jego postawy i nauczania z ówczesnymi autorytetami społecznymi, a chrześcijanie nigdy nie zwyciężyliby tego świata, bo przecież nie mogliby sprzeciwić się żądaniom władz, by okadzać bożków, również wielki Stefan Kardynał Wyszyński nigdy nie wyrzekłby: „Non possumus!” (Nie możemy!) wobec knowań komunistycznych rządów i Jan Paweł II nie sprowadziłby Ducha Bożego na polską komunistyczną ziemię, by ją odmienić.

Jest wielkie dzieło św. Augustyna z Hippony, napisane w latach 413-427: „Państwo Boże” (De Civitate Dei). Papież Benedykt XVI postawił tezę, że Państwo Boże może pretendować do miana dzieła życia Augustyna – jego najważniejszego traktatu, który po dziś dzień zachowuje ważność. W katechezie środowej o Augustynie (Benedykt XVI, audiencja generalna, 20 lutego 2008) papież tak ocenił znaczenie księgi Państwo Boże: „Ta wielka księga ukazuje dzieje ludzkości, kierowane przez Bożą Opatrzność, lecz obecnie podzielone przez dwie miłości. I to jest zasadniczy obraz Augustyna, jego interpretacja historii, która jest walką między dwiema miłościami: miłością własną, „aż po obojętność na Boga”, i miłością Boga, „aż po obojętność na samego siebie” (De Civitate Dei, XIV, 28), aż po pełną wolność od siebie, dla innych, w świetle Bożym”.

Istnieją więc w historii ludzkości dwa rodzaje państwa: „państwo Boże” i „państwo ziemskie” (civitas Dei oraz civitas terrena). Jednak obu tych państw nie należy ujmować jedynie w kategoriach zewnętrznych, tj. czasu, miejsca czy przynależności organizacyjnej. Nie można np. utożsamiać „państwa Bożego” z Kościołem, a „państwa ziemskiego” z państwami świeckimi, z rządami, czy z poszczególnymi organizacjami. Również u Pana spotykamy wypowiedź: „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie; i nie powiedzą: „Oto tu jest” albo: „Tam”. Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17, 20-21). „Państwo Boże” to zespół wszystkich dobrych pierwiastków w społeczności ludzkiej. Civitas Dei, jako kategoria spirytualistyczna, znajduje się częściowo we wszystkich państwach ziemskich, tzn. nie ogranicza się do określonego narodu, a jej dziejowy pochód nie zaczyna się od Chrystusa. Podobnie jest z państwem ziemskim, którego publiczna (zewnętrzna) forma manifestacji niekoniecznie pokrywa się z państwem świeckim. Obie civitas, jako społeczności ludzkie, w życiu doczesnym są ze sobą nierozdzielnie przemieszane i splecione zarówno w Kościele, jak i poza nim, gdyż poplątane i pomieszane ze sobą są te dwa państwa na tym świecie, dopóki ich Sąd Ostateczny nie rozdzieli. (por.: Szpyrka, M., Civitas Dei i civitas terrena kategorią mistyczną zmagań dobra ze złem w myśli św. Augustyna – https://doi.org/10.31648/hip.426).

To znaczy, że w żaden sposób nie da się przeprowadzić linii demarkacyjnej między civitas Dei i civitas terrena również wzdłuż osi lojalności wobec autorytetów władzy. Dlatego Roberto de Mattei wyraża bardzo odważną myśl, być może wyglądającą nawet bluźnierczo, którą jednak należało sformułować: Ze względu na to najwyższe posłuszeństwo gotowi jesteśmy zerwać z posłuszeństwem człowiekowi, nawet względem ludzi Kościoła, o ile wymagać będą tego poważne okoliczności. Jeśli do tego jednak dojdzie, to uczynimy to ze smutkiem, z szacunkiem, odnawiając ducha posłuszeństwa Bogu i Bożym prawom; odnawiając naszą miłość względem Kościoła i bliźniego.

De Mattei, będąc historykiem i opierając się na najważniejszych zasadach i pewnikach, w świetle których oceniać należy historię, wskazuje jedno narzędzie, które w zamglonej, trudnej do zbadania panoramie, którą dzisiaj dostrzegamy, oferuje nam największą pomoc w odnalezieniu drogi dziś, jak i w przyszłości. Tym narzędziem jest fatimskie orędzie Matki Bożej z roku 1917. De Mattei wierzy w zwycięstwo Kontrrewolucji i twierdzi, że Matka Boża Fatimska nadała imię zwycięstwu Kontrrewolucji – to Triumf Jej Niepokalanego Serca.

Uczynić okno możliwości

Plaga zarazy szalejącej po świecie stała się szczególnym czasem dla sił rewolucyjnych i kontrrewolucyjnych. Mając na uwadze bolesne, a nieraz katastrofalne w planie ekonomicznym skutki lockdownu, wytrącenie z równowagi życia społecznego, a zwłaszcza kościelnego, uwzględniając również niejasności odnośnie samego pochodzenia i rozprzestrzeniania się koronawirusa, za de Mattei można ośmielić się powtórzyć, że absolutnie rozsądną jest teza, że w epidemii proces rewolucyjny dostrzegł „okno możliwości”. Koncept „okna możliwości” nawiązuje do teologii historii, w której to Bóg jest twórcą wszelkiego dobra we wszechświecie, a gdy dopuszcza zło, czyni tak po to, by wyprowadzić z niego większe dobro. W historii to Bóg jest zawsze zwycięzcą, a demon zawsze odnosi porażkę. Diabelska strategia, przeciwna Bożej, polega na tym, aby ciągle czynił zło, zepsuć wszystko dobro we wszechświecie stworzonym przez Boga-Stwórcę. Stąd też zawsze istnieje „okno Boskich możliwości”, polegające na wyprowadzaniu dobra ze zła, a także „okno diabelskich możliwości”, polegające na czynieniu zła. Odnosi się to także do koronawirusa – wnioskuje zdecydowanie de Mattei – którego to Rewolucja stara się wykorzystać jako „okno możliwości” w celu pogłębienia stanu niepewności.

Podczas gdy siły rewolucyjne starają się manipulować sytuacją na swoją korzyść w dobie plagi koronawirusa, to w tym samym czasie, niestety, ludzie rządzący Kościołem nie dostrzegli tego „okna możliwości”, którym mógłby być dla nich koronawirus. (...) Nie jest to zaskakujące, że współczesne społeczeństwo – niezdolne do odnalezienia jakiegokolwiek sensu życia – w obliczu choroby i śmierci popada w udrękę – zauważa de Mattei – z drugiej strony, jesteśmy zaskoczeni milczeniem tych, którzy mają wszelką broń umożliwiającą pokonanie nie śmierci, lecz towarzyszącej jej udręki.

Rzeczywiście, od początku plagi zarazy Kościół nie otworzył swego „okna możliwości”, ponieważ skierował się do tego samego okna, które otworzył świat i jego siły rewolucyjne, czyli podążył drogą samoizolacji i wszelkich restrykcji, nieraz bardzo kontrowersyjnych, jak np. „Komunia św. na rękę”. Jeżeli ludzie Kościoła z plagi zarazy nie uczynili „okna możliwości”, to kto ma to uczynić? I jakie to są „okna możliwości” inne niż te, otwarte przez świat? Na te pytania trzeba szukać odpowiedzi.

ks. Henryk Naumowicz
Dukszty

(Cdn.)

<<<Wstecz