W Ludwinowie zainaugurowano nabożeństwa majowe

W duchu chrześcijańskiej wspólnoty

1 maja wierni od lat pielęgnowanej tradycji mieszkańcy podwileńskiego Ludwinowa zgromadzili się przy krzyżu i kapliczce na rozdrożu dróg, aby uroczyście rozpocząć nabożeństwa majowe. Nie wystraszyli się ograniczeń pandemicznych i przyszli złożyć pokłon Pani Świata, pomodlić za zdrowie i pomyślność swych rodzin, sąsiadów oraz polecić Bożemu Miłosierdziu tych mieszkańców wsi, którzy już odeszli w zaświaty.

W sobotę aura sprzyjała modlitwie: radowało słońce, a wiatr igrał we wstęgach zwiewnej tkaniny, w którą inicjatorzy uroczystości „ubrali” krzyż i odnowioną kapliczkę, niósł w dal słowa pacierzy i śpiewu.

Nowa, bardziej odporna na zjawiska atmosferyczne kapliczka, wykonana z hartowanego szkła z wizerunkiem Matki Boskiej, to dar Józefa Wiszniewskiego i Eryka Wołosewicza, właścicieli spółki „Rejben”. Mieszkańcy wsi dziękują im za hojność serca, zaś pracownikom tej firmy Valdasowi Sabaliauskasowi, Artūrasowi Bazisowi i Pawłowi Szapurinowi za pieczołowitą i szczerą pracę, włożoną w wykonanie i ustawienie kapliczki.

Miesiąc maj jest w szczególny sposób poświęcony Maryi – Matce Boga i naszej wiernej Orędowniczce i Pocieszycielce, do której się zwracamy prosząc o potrzebne łaski, dziękujemy za dobro, którego doświadczamy w życiu. W wielu kościołach i kaplicach na Litwie oraz w Polsce przez cały miesiąc wierni razem z kapłanami modlą się, polecając Bożej Rodzicielce wszystkie swoje radości i smutki. Mieszkańcy Ludwinowa nie są wyjątkiem i przez cały maj o umówionej godzinie przychodzą do krzyża, aby wspólnie odmawiać pacierze, w tym najważniejszą modlitwę maryjną – Litanię Loretańską.

Przed laty nabożeństwa majowe, głęboko zakorzenione w tradycji katolickiej, w tej wsi zostały odnowione z inicjatywy Wandy Wiszniewskiej. Jej pomysł spotkał się z uznaniem wielu mieszkańców wsi i dzisiaj trudno byłoby wyobrazić, aby majowe w tej miejscowości odbywały się bez przedstawicieli takich rodzin, jak: Stacewiczowie, Bielakowie, Pawłowscy, Zacharewiczowie, Marcinkiewiczowie, Stankiewiczowie czy Stanišauskasowie. Aktywna i zaangażowana kobieta krok po kroku przygarniała również najmłodsze pokolenia ludwinowskich latorośli, aby zaszczepić w nich poszanowanie wiary. Beata Pawłowska będąc w ciąży przychodziła na nabożeństwa majowe, a dzisiaj wiernie jej towarzyszy sześcioletni syn Daniel Paweł. Daniel jest najmłodszym uczestnikiem nabożeństw, który, jak podkreślają miejscowi, nie opuścił żadnego spotkania przy krzyżu. Dbający o wartości duchowe, tradycje i spuściznę historyczną mieszkańcy Ludwinowa stanowią zgraną wspólnotę, której nie jest obojętne, jaka będzie przyszłość tego zakątka kraju.

Ludwinowo jest tą wyjątkową miejscowością na Wileńszczyźnie, której granice znaczą dwa krzyże: jeden stoi bowiem na początku, drugi – żelazny – na końcu osiedla. Przy pierwszym krzyżu rosną trzy dorodne jodły. Zapewne niewielu nawet spośród miejscowych mieszkańców wie, że dwie „młodsze” choinki 11 lat temu zasadził Stanisław Stankiewicz, rdzenny mieszkaniec Ludwinowa. W tak symboliczny sposób pan Stanisław upamiętnił tragiczną śmierć prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego i jego żony Marii.

– Katastrofa smoleńska wstrząsnęła nie tylko Polską, ale i całym światem, każdym wrażliwym człowiekiem. Zastanawiałem się wówczas nad tym, co zrobić, ażeby to wydarzenie upamiętnić, ażeby o nim nie zapomnieć. Od razu przyszła mi do głowy myśl, że należy posadzić drzewo, przecież to bardzo prosty, a jednocześnie trwały i znaczący sposób upamiętnienia. Bardzo lubię jodły, więc najpierw chciałem je posadzić przy swoim domu. Potem jednak zadecydowałem, że posadzę przy naszym ludwinowskim skrzyżowaniu, przy krzyżu. Ta większa jodła symbolizuje Lecha Kaczyńskiego, a mniejsza – Marię Kaczyńską. Posadziłem te drzewa 18 kwietnia 2010 roku, w dniu, gdy Lech i Maria Kaczyńscy zostali pochowani w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu w Krakowie. Teraz mają po 11 lat – powiedział w rozmowie z tygodnikiem pan Stanisław. Wracając wspomnieniami do tragicznych wydarzeń opowiadał, jak z niepokojem czekano na dokładne wiadomości o katastrofie, jak żałoba ogarnęła całą Polskę i sąsiadujące kraje.

– Wszyscy wywieszali żałobne flagi, u nas też litewskie flagi powywieszano z czarnymi wstęgami. Zauważyłem wtedy, że nawet ci Litwini, którzy zawsze byli nastawieni przeciwko Polakom, solidaryzowali się z nami, jednali. Ta katastrofa połączyła Polaków i Litwinów. Gdy pod ambasadę Polski na Antokolu ludzie przychodzili, aby zapalić znicze, widziałem wśród nich też bardzo dużo Litwinów. To mnie bardzo wzruszyło – zwierza się mieszkaniec Ludwinowa.

Pan Stanisław mieszka w pobliżu krzyża, toteż pielęgnuje rosnące tu drzewa, stale kosi trawę i z wdzięcznością mówi o Wandzie Wiszniewskiej, która dla mieszkańców Ludwinowa robi wiele dobra. Uroczystość inaugurująca majową była też okazją do złożenia podziękowań i życzeń dla pani Wandy z racji na piękny jubileusz urodzin. Sąsiedzi nie skąpili jej serdecznych słów uznania, bo to, iż w Ludwinowie panuje duch chrześcijańskiej wspólnoty, w dużym stopniu jest też jej zasługa.

Irena Mikulewicz

Na zdjęciach: przy odnowionym krzyżu na rozdrożu;
Stanisław Stankiewicz przy własnoręcznie posadzonej jodle
Fot.
autorka

<<<Wstecz