Polak, reprezentant Litwy, marzy o występach w finałach IO w Tokio

Ambitne plany na drążku

Robert Tworogal – złoty i brązowy medalista mistrzostw Europy w gimnastyce sportowej, zwycięzca Igrzysk Europejskich oraz laureat dorocznej Nagrody św. Krzysztofa – intensywnie przygotowuje się do występu na XXXII Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Tokio. Jak stwierdził, jego marzeniem jest awans do finału w ćwiczeniach na drążku.

Właśnie w tej konkurencji odniósł swe największe dotychczasowe sukcesy, zostając po raz pierwszy w historii tej dyscypliny sportowej na Litwie mistrzem Starego Kontynentu, a wcześniej wygrywając II Igrzyska Europejskie. Jego wyczyn został dostrzeżony. W tym roku trafił do zaszczytnej dziesiątki osób najbardziej zasłużonych dla promowania dobrego imienia stolicy kraju na świecie. Został jednym z najmłodszych laureatów Nagrody św. Krzysztofa i jednym z nielicznych Polaków, którzy dostąpili tak wysokiego wyróżnienia.

Sukcesy nie przewróciły mu w głowie i Robert intensywnie ćwiczy, przygotowując się do niezwykle ważnego występu na olimpiadzie w Tokio.

– Mam nadzieję, że igrzyska w tym roku się odbędą i postaram się godnie reprezentować barwy swego kraju – zapowiedział 26-letni gimnastyk. Na pytanie, dlaczego wybrał tak trudną i na Litwie niezbyt popularną dyscyplinę sportową, Robert żartobliwie odpowiedział, że decyzja należała nie do niego. „Miałem pięć lat, gdy rodzice zdecydowali oddać mnie do sekcji gimnastycznej. Byłem niezbyt spokojnym maluchem, nigdy nie mogłem usiedzieć w jednym miejscu, bo rozpierała mnie energia i potrzeba ruchu. Obok naszego miejsca zamieszkania była sekcja gimnastyczna, a więc rodzice, długo nie zastanawiając się, oddali mnie tam z nadzieją, że będę mógł się wreszcie wyżyć” – zwierza się mistrz Europy. Dodaje, że gimnastyka go pochłonęła całkowicie, a pierwszym trenerem, który wprowadzał go w arkana sztuki gimnastycznej był Aleksander Fiłatow.

Jak wspominał dalej sportowiec, swój pierwszy sukces odniósł w wieku 8 czy 9 lat, a zachował go w pamięci dlatego, że ojciec za wygranie zawodów krajowej rangi przyobiecał mu komputer.

– Obietnica posłużyła bodźcem i była doskonałą motywacją do treningów. Zawody wygrałem, a ojciec słowa dotrzymał – z wesołą nutką w głosie opowiada Tworogal. Jak przyznaje, gimnastyka nie jest łatwą dyscypliną. Łatwo tu się nabawić kontuzji, co nie ominęło również jego – miał złamaną rękę, powykręcane palce, do dziś odczuwa bóle stawów w biodrze, czy ramionach. Nie zniechęciło to bynajmniej Roberta i mimo tego, że rodzice niezwykle boleśnie reagowali na przytrafiające się kontuzje, uparcie dążył do wytyczonego celu, aby doskonalić swe umiejętności i dorównać najlepszym. Jak zdradził, najwierniejszym jego kibicem jest babcia Genowefa, która niegdyś była dobrą cyklistką i tego bakcyla sportowego zachowała do dziś. Sam nie jest kibicem i nie interesuje go żadna inna dyscyplina sportowa poza gimnastyką. – Sportu mam po dziurki w nosie, bo faktycznie większość czasu spędzam w sali.

Robert przyznaje, że wybrana dyscyplina sportowa jest jedną z najtrudniejszych i wymaga codziennego wielogodzinnego treningu technicznego, siłowego, gibkościowego oraz zręcznościowego. Gimnastyk powinien mieć doskonałą koordynację ruchową i dobrze orientować się w przestrzeni, a ponadto być odważnym i mieć stalowe nerwy. Odporność psychiczna jest bowiem jednym z najważniejszych kluczy do sukcesu. Do tego należałoby dodać pracowitość, upór, ambicję i determinację w dążeniu do wytyczonych celów. Praca gimnastyka jest ciężka, ale przynosi też efekty w postaci doskonałej sylwetki, wytrzymałości i siły. Słowem, gimnastyk to idealny przykład prawdziwego, sprawnego mężczyzny.

Przygotowania do igrzysk olimpijskich trwają pełną parą i Robert ćwiczy bodajże na okrągło. W poniedziałki, wtorki i piątki trenuje po dwa razy w dzień, a w pozostałe dni po jednym. Pierwszy trening zazwyczaj trwa dwie godziny, a drugi prawie trzy. Wolnego czasu Robert raczej nie ma. Ma dość napięty kalendarz i tylko pandemia nieco zastopowała wyjazdy na zawody, zgrupowania, czy obozy szkoleniowe. Jak szczerze przyznał rozmówca, zawodów i wyjazdów w ostatnim okresie mu brakowało i dopiero teraz jest stosunkowe poluzowanie obostrzeń i np. w tym tygodniu Robert wrócił z zawodów we Włoszech.

Na pytanie, jak udało się pogodzić naukę w Gimnazjum im. Szymona Konarskiego a sportem, gimnastyk z uśmiechem stwierdził, że zawdzięcza to wyrozumiałości i zrozumieniu ze strony nauczycieli, którzy starali się go podtrzymać na duchu i dodać otuchy.

Obecnie Robert trenuje pod okiem doświadczonego szkoleniowca Jewgienija Izmodienowa. To właśnie jemu zawdzięcza to, iż sięgnął po tytuł mistrza Europy. Teraz przyświeca im cel awansu do finału IO w Tokio przynajmniej w ćwiczeniach na drążku, a może i w poręczach równoległych, na których Robert wywalczył brąz. Obaj zdają sprawę, że konkurencja będzie ogromna szczególnie ze strony zawodników z tych krajów, które mają głęboko zakorzenione tradycje uprawiania gimnastyki sportowej: Chińczyków, Rosjan, Japończyków, Amerykanów. W zawodach gimnastyki sportowej mężczyźni wykonują ćwiczenia w sześciu konkurencjach: ćwiczenia wolne, koń z łękami, kółka, skok, poręcze, drążek. Gimnastycy sportowi wykonują krótkie układy ćwiczeń na różnych przyrządach, trwające mniej więcej od 30 do 90 sekund. Jak stwierdził Robert, najtrudniejsze są kółka.

Dla Tworogola igrzyska olimpijskie w Tokio, będą drugimi. Debiutował na igrzyskach w Rio de Janeiro. Kontuzja palca nie pozwoliła mu w pełni zademonstrować swych możliwości i musiał zadowolić się 42. lokatą. Przed startem w stolicy Japonii stawia sobie ambitne cele i pozostaje życzyć, by to „mierzenie sił na zamiary” spełniło się.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: jak twierdzi Robert, najtrudniejsze ćwiczenia są na kółkach
Fot.
z archiwum Roberta Tworogala

<<<Wstecz