Reprezentanci Litwy liczą na udane starty w MŚ

Podbudowani i zmotywowani

W środę, 10 lutego, w słoweńskiej Pokljuce rozpoczęły się mistrzostwa świata w biathlonie. Reprezentanci Litwy po udanym występie na mistrzostwach Europy w Polsce, gdzie sztafeta mieszana wywalczyła historyczne czwarte miejsce, rozbudzili nadzieje i apetyty kibiców. Spodziewają się oni bowiem, że nasi biathloniści pójdą za ciosem i zostaną autorami kolejnych przyjemnych niespodzianek.

Przed startami w Słowenii kadrowicze Litwy szlifowali formę na zgrupowaniu we Włoszech. „Tygodnikowi Wileńszczyzny” udało się skontaktować z niemenczynianinem Karolem Dąbrowskim, który w przerwie między treningami zgodził się podzielić swymi wrażeniami z udanych startów w Dusznikach Zdroju oraz opowiedzieć o nastrojach panujących w litewskiej drużynie przed występami w Pokljuce. Czołowy litewski biathlonista nie ukrywał, że po sukcesie w sztafecie zarówno zawodnicy, jak i członkowie sztabu szkoleniowego są mocno podbudowani i zmotywowani.

– Rzecz jasna, że na MŚ będzie o wiele trudniej, gdyż tradycyjnie w ME nie startowała światowa czołówka, ale nie myślimy o składaniu broni i jesteśmy gotowi do walki z najlepszymi – powiedział Karol. Dodał, że w drużynie panują podniosłe, koleżeńskie nastroje, a jednocześnie każdy z zawodników i zawodniczek jest nastawiony na to, aby dać z siebie wszystko zarówno podczas startów w biegach indywidualnych, jak i sztafetach. Dąbrowski poinformował, że przygotowania do MŚ idą pełną parą, wszyscy kadrowicze czują się dobrze, każdego dnia odbywają się intensywne treningi, a jedynym minusem jest to, że słupek rtęci mógłby spaść nieco niżej, gdyż we Włoszech pogoda jest na plusie. Niemniej jednak śniegu nie brakuje i zapału też.

– Naszą mocną stroną i, osobiście moją, podczas pamiętnego biegu sztafetowego było dobre strzelanie. Nie musieliśmy pokonywać rund karnych. Co prawda, moi koledzy z drużyny musieli sięgnąć po 5 dodatkowych naboi, ale w sumie strzelanie nam się udało – zauważył rozmówca. Przyznał otwarcie, że jemu strzelanie wychodzi lepiej niż bieg i np. podczas biegu sztafetowego w Polsce na strzelnicy nie popełnił żadnego błędu i trafił do wszystkich 20 tarcz. – Nasza sztafeta spisała się naprawdę na medal, bo przed startem w rankingach plasowaliśmy się na 21. miejscu, a w ogóle do rywalizacji przystąpiły 22 drużyny. Zajmując po raz pierwszy w historii czwarte miejsce, zostaliśmy autorami swego rodzaju sensacji – z dumą w głosie kontynuował wychowanek Szkoły Sportowej Samorządu Rejonu Wileńskiego. Dorzucił od razu, że to sukces nie tylko zawodników, ale i trenerów (Siarhei Sakalouski i Ruslan Nikitinas) oraz ich pomocników. Karol nie krył zadowolenia, że ich historyczne osiągnięcie nie minęło bez echa, o czym świadczy ogromna liczba SMS, maili i wpisów na Facebooku.

– Nasze osiągnięcie miało wartość nie tylko emocjonalną, ale i materialną. Za zdobycie czwartej lokaty otrzymaliśmy premię w wysokości 3 tys. euro, którą solidarnie i po równo podzieliliśmy między sobą – zwierzał się Dąbrowski. W opinii doświadczonego sportowca obecny sezon, mimo tego, że nie dobiegł jeszcze końca, jest o wiele bardziej udany niż poprzedni. – Biorąc pod uwagę, jaki mamy budżet, to już osiągnęliśmy więcej niż zakładano. Przyjęliśmy zasadę, by maksymalnie wykorzystać to, co mamy i udowodnić wszem i wobec, że nie o wszystkim decydują wielkie pieniądze – z przekonaniem mówił jeden z najlepszych litewskich biathlonistów. Nie owijając w bawełnę przyznał, że sztab szkoleniowy przed MŚ w Pokljuce nie postawił przed drużyną i zawodnikami jakichś konkretnych zadań i celów, ale każdy z członków kadry będzie dążył do uzyskania jak najlepszych wyników i poprawy dotychczasowych osiągnięć zarówno indywidualnych, jak i drużynowych. Celem zaś nadrzędnym drużyny jest zakwalifikowanie się do Zimowych Igrzysk Olimpijskich, które w 2022 roku (4-20 lutego) odbędą się w Pekinie.

Dorobek medalowy Litwy w tej dyscyplinie sportowej jest dość skromny: dwa srebrne krążki na ME w 2010 roku wywalczyła wywodząca się spod Bujwidz Diana Rasimowicz.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: Karol Dąbrowski na trasie
Fot.
archiwum

<<<Wstecz