Hard rockowa przygoda Agnieszki Vrubliauskienė
Ostre dziewczęce granie – wbrew stereotypom
Sobotni występ heavymetalowej dziewczęcej grupy rockowej „Black Spikes”, który w pierwszej części eliminacji do Konkursu Piosenki Eurowizji 2021 wystąpił ze znaną wokalistką Indrė Launikonytė, niestety, nie przekonał litewskich jurorów. Preferującym ostre granie dziewczynom zabrakło jednego punku, aby trafić do wymarzonej piątki wybranych i dalej walczyć o swój udział w prestiżowym konkursie.
Niemniej jednak widzowie Telewizji Litewskiej nagrodzili „Black Spikes” ponad 800 głosami, które pozwoliły zespołowi uplasować się na trzeciej pozycji pod względem liczby głosów, oddanych drogą telefoniczną.
– Szkoda, że po podsumowaniu wszystkich głosów – i jurorów, i telewidzów – zabrakło nam jednego punktu. Ale cieszy, że widzowie wystawili nam dobrą ocenę. Przygotowania do występu, cały przebieg tych eliminacji i możliwość zaprezentowania się na takiej scenie, zwłaszcza w okresie kwarantanny, były dla nas ogromnym świętem i wyzwaniem – powiedziała w rozmowie z „Tygodnikiem” Agnieszka Vrubliauskienė, solistka zespołu „Black Spikes”.
Trzeci rok grający razem dziewczęcy kwartet hard rockowy w składzie: Agnieszka Vrubliauskienė (solistka), Dovilė Virbalaitė (gitarzystka), Simona Karinauskaitė (basistka) i Mantė Gužėnaitė (perkusistka) do pokazowego występu zaprosił znaną wykonawczynię Indrė Launikonytė, której silny głos, zdaniem Agnieszki, wzmocnił ich zespół. Jednym z celów dziewczyn było stworzenie barwnego show, co szczególnie jest ważne dla eurowizyjnego standardu. I to się im udało. W stworzeniu całego widowiska młodym artystkom pomógł znany choreograf i scenarzysta Šarūnas Kirdeikis. Ciekawe stroje wymyśliły same.
Podczas eliminacji eurowizyjnych zespół „Black Spikes” („Czarne Kolce”) zaśpiewał utwór „Don’t tell me”, do którego słowa napisała Agnieszka, a muzykę dziewczyny skomponowały drużynowo.
Być sobą
– Nasza piosenka, to protest przeciwko stereotypom. Nikt nikomu nie może wskazywać jak ma wyglądać, jak się musi zachowywać i jakim być. Często daje się słyszeć, że nawet w dzisiejszym świecie kobieta jest traktowana stereotypowo. Jest postrzegana jako gospodyni domowa, która musi prać, gotować, sprzątać i wychowywać dzieci. A tymczasem kariera zawodowa, marzenia i twórczość, w przekonaniu niektórych, w życiu kobiety powinny odgrywać rolę drugoplanową. Nasza piosenka „eurowizyjna” i w ogóle cała twórczość świadczy o tym, że tak nie powinno być. Kobieta sama powinna decydować o tym, jakich wyborów dokonywać. Owszem, powinna dbać o ognisko domowe, ale nie może też zapominać o swoich aspiracjach twórczych i zawodowych – podkreśla Vrubliauskienė, piosenkarka rockowa rodem z Kowalczuk. – Chociaż jesteśmy kobietami, gramy ciężki rock, bo nam się podoba taki rodzaj muzyki, który na Litwie ciągle jeszcze zajmuje niszową pozycję. Chcemy udowodnić, że dziewczyny też mogą uprawiać taki rodzaj muzykowania i nie muszą się trzymać kolejnego stereotypu, iż metal jest zarezerwowany wyłącznie dla chłopaków.
Pierwsze lekcje
Agnieszka Vrubliauskienė (z domu Wołczek) jest absolwentką polskiego Gimnazjum im. Stanisława Moniuszki w Kowalczukach. Solistka hard rockowego zespołu nie jest zawodową piosenkarką. Swoje pierwsze publiczne śpiewanie zaliczyła w kowalczuckim kościele w wieku 14 lat, gdzie razem z koleżankami śpiewała podczas nabożeństw. Nieraz była też gwiazdą rodzimego Święta Zielnej „Witaj, Święta, Wniebowzięta”.
Po ukończeniu szkoły średniej i równolegle muzycznej w klasie akordeonu wstąpiła na studia. Podczas studiów w ramach wymiany studenckiej Erasmus wyjechała na pół roku do Włoch. Po powrocie kontynuowała naukę śpiewania i jak twierdzi, uczy się tego przez cały czas.
– W czasach szkolnych nie śpiewałam wiele, ale zawsze moim największym marzeniem było zawodowe śpiewanie. Nie wierzyłam, że to moje marzenie może się spełnić, jednak będąc we Włoszech na Erasmusie postanowiłam znaleźć szkołę śpiewu i spróbować się uczyć tej sztuki. Okazało się jednak, że śpiewanie nie jest takie łatwe, jak dotychczas myślałam. Ale im więcej umiałam, tym bardziej wierzyłam w siebie, opowiada o swojej muzycznej przygodzie Agnieszka. Po powrocie do kraju dziewczyna postanowiła, że ze śpiewaniem już się nie rozstanie. Zaczęła więc śpiewać na weselach, różnych imprezach, aż pewnego dnia w jej życiu pojawił się zespół metalowy „Berserker”.
– Dołączyłam do tego zespołu, w którym grali chłopaki, Polacy z Wilna. Przyjęli mnie bardzo ciepło i życzliwie i nauczyli wszystkiego, co umieli sami. Zafascynowali muzyką heavy metalową. Razem z zespołem sporo koncertowaliśmy, m. in. na imprezach organizowanych przez wileńskich poetów. Sporo wojażowaliśmy po Niemczech, Łotwie, Czechach, graliśmy na największym festiwalu muzyki ciężkiej na Białorusi, byliśmy w Anglii, w Polsce, która ma dużą scenę dla muzyków grających metal. Z zespołem „Berseker” Agnieszka śpiewała od 2013 lat, a w roku 2018 razem z dziewczynami założyły własną grupę.
Osiągnięcia i plany
W 2019 roku po raz pierwszy „Black Spikes” wystąpił na żywo grając własne utwory na konkursie „Garažas” w Klubie Tamsta. W konkursie dziewczyny wygrały wydanie debiutanckiej płyty, które jeszcze bardziej je zmotywowało do tworzenia.
– Napisałyśmy osiem utworów, które złożyły się na naszą płytę – cieszy się solistka „Black Spikes”, który na swym koncie ma już płytę winylową oraz płytę CD. – Rok 2019 był dla nas rokiem intensywnych koncertów. Czekałyśmy na rok 2020, ponieważ miałyśmy zaproszenia na wiele festiwali. Niestety, większość z nich odwołano i udało się nam wystąpić tylko podczas dwóch imprez muzycznych. Zaprezentowaliśmy się z całym show i bardzo nas to cieszy.
Dziewczyny mają spore plany i wiele marzeń. Jednym z nich jest zagraniczne tournee oraz udział w największych litewskich festiwalach muzyki ciężkiej, które zbierają tysiące fanów hard rocka.
Czy pierwsza próba udziału w eliminacjach eurowizyjnych zostanie kiedyś powtórzona?
– Takie pokazy kosztują sporo sił i energii. Zrobienie show kosztuje też bardzo dużo pieniędzy, a tymczasem szansa, że się uda wygrać – minimalna, ponieważ nawet niektórzy członkowie komisji niejednoznacznie dawali do zrozumienia, że takiej muzyki nie akceptują – przybliża zakulisowe emocje piosenkarka. Jednakże, jak podkreśla, lekcja nie poszła na marne.
Do dziewczyn zza granicy płyną komplementy i gratulacje za udany występ, a wszystkie życzliwe porady, które usłyszały w trakcie eurowizyjnych eliminacji, pozwolą dalej ćwiczyć warsztat twórczy i iść do przodu.
Formuła szczęścia
Growlująca (ang. growling – technika śpiewania polegająca na wydobywaniu niskiego gardłowego głosu), kolczasta i ubrana w skórzane spodnie i kurtkę metalistka na scenie, w domu jest kochającą i czułą żoną i mamą, która swej rocznej córeczce Matyldzie śpiewa kołysanki. Kobieta cieszy się, że zawdzięczając wyrozumiałości męża Mažvydasa, również muzyka rockowego, może się spełniać i rozwijać twórczo, podążać za swoim dziewczęcym marzeniem. Młoda rodzina wzajemnie się wspiera i wyręcza we wszystkich pracach domowych, wszystkie obowiązki dzieląc na pół. I to, według naszej bohaterki, jest właśnie najlepsza formuła, jak być sobą. Być człowiekiem spełnionym i szczęśliwym.
Irena Mikulewicz
Na zdjęciu: „Black Spikes”, mimo że działa na scenie dopiero dwa lata, na swoim koncie ma już płytę winylową i CD
Fot. z archiwum Agnieszki Vrubliauskienė