Pierwsza autorska wystawa Bożeny Naruszewicz

Perełka Elipsy

Kilkadziesiąt obrazów wystawiła na ocenę publiczną Bożena Naruszewicz, młoda malarka z Niemenczyna, która przyznała, że jest to jej pierwsza wystawa indywidualna. Cieszyła się z faktu, że zorganizowana została w rodzinnym mieście, w gościnnych progach Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny. Uroczyste otwarcie wernisażu miało miejsce w piątek, 12 czerwca, a prace artystki można oglądać przez cały miesiąc.

Zagajając przedsięwzięcie Genadiusz Fedorowicz, kustosz placówki muzealnej, wyraził zadowolenie z tego, że muzeum ma możliwość promowania miejscowej oryginalnej twórczyni, której prace wzbudzają zainteresowanie i pobudzają do refleksji. „Życzę większego formatu i inspiracji twórczej” – powiedział Fedorowicz.

Łucja Żdanowicz, organizatorka i kuratorka wystawy, przedstawiła przybyłych gości oraz przybliżyła sylwetkę malarki, która „jest osobą skromną, ale niezwykle zdolną i szczerą”.

Danuta Lipska, prezes Twórczego Związku Polskich Artystów Malarzy na Litwie „Elipsa”, zaznaczyła, że przybyła na święto koleżanki, gdyż od 2018 roku Bożena jest członkiem „Elipsy”.

– Leonardo da Vinci powiedział, że sztuka jest wycinkiem rzeczywistości widzianym przez temperament artysty i to stwierdzenie jak ulał pasuje do naszej Bożenki – skonstatowała Lipska. Dodała, że twórczyni ma wrodzone poczucie piękna, a inspirację czerpie z natury. – Jest osobą wszechstronnie uzdolnioną i poza malarstwem próbuje wyrazić siebie poprzez strofy wiersza czy fotografię. Ponadto jest niezwykle pracowita – komplementowała prezeska stowarzyszenia malarzy. – Bez przesady mogę twierdzić, że jest perełką „Elipsy”.

Apolonia Skakowska, prezes-dyrektor Centrum Kultury Polskiej na Litwie im. Stanisława Moniuszki, która po raz pierwszy zawitała do Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny w Niemenczynie, ze znawstwem stwierdziła, że jest to niezwykłe przedsięwzięcie, a osobowość twórczyni jest interesująca.

– Artystka śmiało sięga po różne tematy – przyrodę, architekturę, konie – i nie boi się wyzwań – mówiła Skakowska. – To poezja pisana pędzlem – podkreśliła mówczyni i zarecytowała parę wierszy własnego autorstwa, wprowadzając zgromadzonych w nastrój liryczny.

Kontynuował go poeta Aleksander Śnieżko, który przyznał, że z malarzami łączą go przyjacielskie więzy, a wynikiem współpracy były wspólne wydania książkowe z grafikiem Stanisławem Kaplewskim oraz śp. Władysławem Ławrynowiczem.

– W związku z kwarantanną mam 3-miesięczne zaniedbanie, które teraz zaczynam nadrabiać przyznał z humorem wileński lirnik, który również przedstawił kilka własnych wierszy, napisanych w różnych okresach życia.

Życzenia dalszych sukcesów twórczych nowych wystaw i pomysłów składali Bożenie znajomi, krewni i koleżanki. Iwona, przyjaciółka od zerówki, nie kryjąc emocji zaznaczyła, że cieszy się z jej osiągnięć bardziej niż z własnych.

– Nawet nie wyobrażasz sobie, na ile dla mnie jesteś ważna i jak się cieszę, że potrafisz wyrazić siebie, swe emocje za pośrednictwem obrazu – powiedziała.

Bożena jest osobą raczej lakoniczną. Była nieco zaskoczona tym, że padło tyle życzliwych i serdecznych słów pod jej adresem.

– Nie doceniałam siebie, nawet nie podejrzewałam, że jestem aż tak dobra – stwierdziła żartobliwie. A na poważnie dodała, że w życiu nie otrzymała tyle kwiatów. Przyznała, że są chwile, spostrzeżenia, które próbuje uwiecznić. Jej niesamowitym wręcz wyczynem jest cykl majowy pt. „Pamiętnik natchnienia”. Składa się na niego 31 obrazów o tematyce przyrodniczej. Malowała je systematycznie po jednym każdego dnia wiosennego miesiąca, wstając o świcie i pracując aż do zmierzchu…

Wyznała, że malować lubiła od dziecka, ale później jej pasja jakby przygasła, zagubiła się w natłoku codzienności. Odrodziła się nieoczekiwanie, gdy trzeba było zrobić prezent koleżance. Chwyciła za pędzel i to była najlepsza decyzja, która sprawiła, że odtąd nie wyobraża sobie siebie bez sztalugi, pędzla i farb…

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: Bożena Naruszewicz na tle swoich „perełek”
Fot.
Marian Dźwinel

<<<Wstecz