Ukazała się nowa publikacja Janiny Norkūnienė

Tu pieśń głośno dźwięczy...

Życie jest jak pieśń, trzeba tylko wsłuchać się w melodię – słowa Stefanii Kociłowicz, wykonawczyni pieśni ludowych, stały się mottem nowej książki ocalającej bogactwo kultury ludowej. „Obrzędy i tradycje wesela podwileńskiego” – to zbiór pieśni, przyśpiewek, przemówień weselnych, bez których nie można było rozpocząć nowej drogi życiowej.

Janina Norkūnienė, znana na Litwie etnograf, palmiarka, założycielka zespołu „Cicha Nowinka” i kierownik Izby Palm i Użytku Codziennego w Ciechanowiszkach, trzy lata, wspólnie z córką Aurelią, pracowała nad książką, która 12 marca w Domu Kultury Polskiej w Wilnie została zaprezentowana światu.

„Wszystkie zdarzenia tu opisane miały miejsce w tej lub innej wsi. Część z nich pochodzi z moich doświadczeń, z doświadczeń mojej rodziny, a także etnograficznych wypraw na tereny Wileńszczyzny. Wszystkie postacie występujące w książce mają swoje prototypy” – napisała we wstępie autorka. Potwierdzenie tych słów znajduje się w fotografiach z dawnych lat. Bo ta książka to nie tylko tekst pisany. To pięknie wydany album ze zdjęciami, które doskonale uzupełniają treść.

I to jest bardzo ważny atut książki. Zdjęcia przywołują chwile, które były własnością naszych dziadków, rodziców. Dzięki tym zdjęciom ożywają one za każdym razem, gdy wertujemy kolejne kartki. Powracają zdarzenia, ludzie, uśmiechy, spojrzenia... To wyjątkowa podróż do krainy dzieciństwa wielu z nas.

„W kontekście litewskiej kultury etnicznej taki utwór jest rzadko spotykany, całkiem oryginalny (…). Książka „Obrzędy i tradycje wesela podwileńskiego” jest wyrazem dążenia polskiej mniejszości narodowej do zachowania swoich tradycji ludowych na Wileńszczyźnie, świadczy o potrzebie samorealizacji w cieniu dużego miasta” – przedstawił w przedmowie prof. Libertas Klimka, litewski fizyk, etnograf, historyk.

Prezentacja książki odbyła się w atmosferze wspomnień, rozmów i takiego... spokoju, gdy świat za oknami pogrążał się w chaosie organizacyjnym z powodu ogłoszenia kwarantanny.

Przedstawicielki zespołu „Cicha Nowinka” zaśpiewały, przedstawiły scenkę z codziennego życia lubujących się w ploteczkach sąsiadek. Poproszony przez autorkę Józef Pazuś odczytywał fragmenty książki ułożone chronologicznie – jak przystało na prawdziwe wesele: od oględzin, przez swatostwo aż po porady babuni, która składała posażny kufer.

Pani Janina uzupełniała treści własnymi opowieściami, odpowiadała na pytania, włączała nagrania pieśni zarejestrowane podczas wywiadów środowiskowych. Miłą niespodzianką była piosenka w wykonaniu (w duecie z babcią) kilkuletniej wówczas córeczki Aurelii, która wspólnie z mamą pracowała nad książką. I to jej wyczuciu artystycznemu zawdzięczamy połączenie tekstów i zdjęć w taki sposób, by wszystko stanowiło spójną całość. Efekt jest imponujący.

Obecna na prezentacji wicemer rejonu wileńskiego Teresa Dziemieszko powiedziała, że nie może się doczekać kiedy weźmie książkę do ręki i zanurzy się w tamtym świecie.

– Korci mnie, żeby już zajrzeć do książki i z przyjemnością przeglądać stare zdjęcia. Bardzo się cieszę, że powstała ta książka. Naszą misją jest zebrać i zachować to, czym żyli nasi rodzice, spróbować „przymierzyć” ich codzienność i korzystać z niej, a nie zapominać – mówiła wicemer dodając, że jest pełna podziwu dla ludzi z pasją, bo dzięki nim rodzą się piękne rzeczy.

Wracając do domu dziewczynka przypomniała przysłowie, które kiedyś powiedziała jej babcia: „Nie było nas, był las, nas nie będzie a las będzie”. Te ciepłe wspomnienia dodały jej otuchy i nadziei i ona zrozumiała, że musi bardzo szanować i pielęgnować to, czego ją babcia uczyła. Szczęśliwa i radosna w podskokach pobiegła w stronę swego domu, powtarzając mnóstwo razy to samo przysłowie, za każdym razem w różnej rytmice (str. 368). Ten fragment książki jest najlepszą recenzją – szanować i pielęgnować to, czego nauczyli nas przodkowie – to nasza powinność. Dzięki takim publikacjom staje się to możliwe. Książka nie tylko odkurza stare, zapomniane zwyczaje, gwarę i ludzi, ale też przypomina nam, że nie możemy żyć bez tego, co nas ukształtowało w przeszłości. Bo to nas ubogaca.

W planach Norkūnienė są inne wydania, aby kultura ludowa opracowana była od kolebki do grobu. Zwłaszcza, że materiału jest wiele, „Cicha Nowinka” ma w swym repertuarze obrazki obrzędowe warte utrwalenia, zdjęć jest ponad trzy tysiące i zapału nie brakuje.

Życzymy więc autorce wielu twórczych porywów serca i efektów w postaci kolejnych książek.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: nad książką pani Janina pracowała z córką Aurelią
Fot.
Henryk Sielewicz

<<<Wstecz