Szopki z różnych krajów świata w pałacu Balińskich w Jaszunach

Pójdźmy wszyscy do stajenki…

Panuje u nas zwyczaj, żeby w okresie świątecznym odwiedzać szopki w różnych kościołach. Najlepiej mają mieszkańcy Wilna – na starym mieście kościół obok kościoła, więc, choć nachodzić się trzeba, w ciągu dnia obejrzeć ich można naprawdę sporo. Tymczasem ks. prałat Wacław Wołodkowicz, proboszcz parafii pw. św. Piotra Apostoła w Solecznikach i dziekan solecznickiego dekanatu, zaprasza do obejrzenia szopek, które pochodzą z różnych zakątków świata, a znajdują się w jednym miejscu – w pałacu Balińskich w Jaszunach.

Jak się okazuje, jedną z pasji ks. Wacława jest kolekcjonowanie betlejek. Nagromadził ich sporo – ponad 210. Dzisiaj już nie pamięta, kiedy i od której szopki wszystko się zaczęło.

– Nie powiem, która jest dla mnie najładniejsza, najdroższa, czy którą lubię najbardziej. Wiele jest ofiarowanych przez przyjaciół, kolegów, znajomych, dlatego, wymieniając jedną, mógłbym kogoś obrazić. Prawdą jest też to, że polubiłem je wszystkie, każdą inaczej, ponieważ każda przypomina mi jakieś miejsce albo jakąś osobę – opowiada z przejęciem kapłan, który wiele szopek sam przywiózł z podróży i pielgrzymek do różnych krajów. Ostatnio zdarza się tak, że same się „pojawiają”, np. pod drzwiami zakrystii lub plebanii. Można więc powiedzieć, że Betlejem samo przychodzi do księdza.

Cuda i cudeńka – tak można określić pokaźną wystawę, dla której do 18 stycznia swoje podwoje otworzył pałac Balińskich w Jaszunach. Stało się tak, ponieważ właściciel postanowił wreszcie swój skarb pokazać innym. W rozmowie z „Tygodnikiem” ks. Wacław podkreśla, że każdego roku w domu ustawiał którąkolwiek stajenkę. Reszta pieczołowicie przechowywana w pudłach „czekała” na swoją kolejkę. Aż wreszcie pod jednym dachem zebrało się ich tyle, że trudno je było zmieścić.

– Spostrzegłem, że tych szopek jest już u mnie tak dużo, że trudno je nawet przechowywać, a co z tego, gdy nie można swej radości dzielić z innymi?.. Dlatego pomyślałem, żeby urządzić wystawę, natomiast władze rejonu solecznickiego wyszły mi na spotkanie i zaproponowały pałac w Jaszunach. Sporą część mego życia spędziłem w rejonie solecznickim: urodziłem się nieopodal Turgiel, w rejonie mieszkają moi rodzice, tak się złożyło, że posługę kapłańską obecnie pełnię też w mojej małej ojczyźnie. Chętnie zostawiłbym swoją kolekcję w rejonie solecznickim, gdyby znalazło się odpowiednie miejsce. Podczas otwarcia wystawy, która odbyła się w środę, 18 grudnia, Zdzisław Palewicz, mer rejonu wyszedł z propozycją założenia Muzeum Szopki, w którym mogłaby się znaleźć moja kolekcja – nie kryjąc radości, mówił ksiądz Wacław. Podkreśla przy tym, że o każdej stajence mógłby opowiadać bardzo długo.

  

Większość eksponatów – to prezenty. Jedne są drogie, inne tanie. Obok porcelany, jest plastik, drewno, gips, czy też papier. Ale niektóre są z naprawdę oryginalnego tworzywa, jak masa wulkaniczna (z Sycylii), kamień, łupina orzecha, wosk, słoma, papier, drewno oliwki (szopki pochodzące z krajów Bliskiego Wschodu: Palestyna, Izrael, Jordania) albo heban (szopka z Afryki). Niektóre stajenki są jednoprzedmiotowe, inne składają się z wielu osobnych figurek, które można ustawiać, w zależności od natchnienia. Niektóre prezentują zdobnictwo oraz stroje ludowe różnych krajów, np. Hiszpanii, Meksyku, Włoch, Litwy.

Na wystawie znajdziemy szopki podświetlane elektrycznie, w kształcie mechanicznych pozytywek, namalowane na bombkach, czy też prawosławne ołtarzyki-ikony. Wśród kolekcji znajdują się także tzw. figury „omodlone” – nieużywane już w kościołach zestawy stajenek. Ciekawie wyglądają szopki miniaturowe: misterna praca wymaga nie lada cierpliwości, żeby takie cudeńka wykonać, a i wzrok trzeba wytężyć, żeby tym dziełom dokładnie się przyjrzeć. I choć nie są to betlejki typu „nano” (w roku 2017 prezydent Litwy Dalia Grybauskaitė sprezentowała papieżowi Franciszkowi przygotowaną przez naukowców z Uniwersytetu Technicznego im. Giedymina „nanoszopkę” – miniaturę szopki spod wileńskiej katedry trzeba oglądać przez mikroskop) wyglądają naprawdę imponująco. Natomiast funkcję lichej stajni pełnią pudełka od zapałek, małe szklane buteleczki, łupiny orzechów, czy muszle.

W dniu otwarcia wystawy przyjaciele z kościoła św. Rafała Archanioła w Wilnie sprezentowali ks. Wacławowi szopkę piernikową.

Wystawę otwiera figura św. Franciszka, u której stóp stoi jedna z „najmłodszych” szopek. Uzupełniła kolekcję przed dwoma tygodniami, przybywając z Pragi. A św. Franciszek? Przecież to on zainicjował w Kościele robienie szopek i adorację Jezusa leżącego w żłobie na sianie.

– Dopiero w XIII wieku Kościół odkrywa potrzebę kontemplacji Nowonarodzonego Dzieciątka Jezus. To Franciszek zwrócił wszystkich uwagę na pokorę Syna Bożego, który przychodzi na świat jako małe dziecko. Każda z postaci betlejemskich stajenek uczy nas czegoś innego: posłuszeństwa Maryi i Józefa woli Bożej, miłości Jezusa do nas, odwagi pasterzy, radości aniołów albo wytrwałości w poszukiwaniu Prawdy Mędrców ze Wschodu – tłumaczy ksiądz Wołodkowicz.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: ks. Wacław – dumny z kolekcji – cieszy się, że ma okazję pokazać swoje skarby innym;
niektóre okazy wystawy
Fot.
autorka i salcininkai.lt

<<<Wstecz