Premierowe wystawy w Muzeum Etnograficznym Wileńszczyzny w Niemenczynie

Szczęśliwi ludzie

Pięciu twórców wystawiło swoje prace na wystawach, których otwarcie odbyło się w sobotę, 21 grudnia, w Muzeum Etnograficznym Wileńszczyzny w Niemenczynie. Na parterze można było oglądać obrazy Jana Jankowskiego, a na piętrze prace czterech skórników: Ingi Piechowskiej, Ilony Kutyriewej, Ryszarda Malcza oraz Mindaugasa Paknysa.

Mimo że Jankowski mieszka w Niemenczynie, to po raz pierwszy wystawił swoje prace w pomieszczeniach muzeum. Niegdyś, co prawda, jego dzieła można było oglądać na wystawach towarzyszących Festiwalowi Kultury Polskiej „Kwiaty Polskie”, organizowanemu przez śp. Jana Mincewicza. Pracownicy MEW Łucji Żdanowicz udało się jednak przekonać malarza, by wystawił swe obrazy na widok publiczny właśnie w sali placówki muzealnej.

Jak przyznał już uznany twórca, za kredki chwycił jeszcze w klasie trzeciej, gdy to narysował bohaterów popularnej kreskówki „No, zaczekaj!”. Wiele ciepłych i życzliwych słów uznania pod adresem Jankowskiego padło z ust Danuty Lipskiej, prezeski Twórczego Związku Polskich Artystów Malarzy na Litwie „Elipsa”. Jego członkiem jest również niemenczynianin.

– Jan jest człowiekiem o otwartej i wrażliwej na piękno przyrody duszy. Oby twa dusza pozostała nadal tak piękna, jak twoje obrazy, z których emanuje szczególna aura – powiedziała Lipska. Wręczyła mu w prezencie czapkę słynnego kierowcy Formuły 1 – Roberta Kubicy. – Bądź tak ambitny, silny duchem i nieustępliwy jak Robert i nie ustawaj w poszukiwaniach twórczych – życzyła pani prezes.

Wiele dobrego o Jankowskim powiedziała również jego pierwsza nauczycielka Lubow Podleszczuk, która stwierdziła, że Jan od wczesnego dzieciństwa był „inny”.

– Lubił malować i śpiewać, często popadał w zadumę. Słowem, był człowiekiem twórczym, a nam, zwykłym śmiertelnikom, czasami jest trudno pojąć ludzi o artystycznej naturze – powiedziała Podleszczuk, która podziękowała organizatorom, za „wyciągnięcie twórczości Jankowskiego na świat Boży”.

Gienadij Fedorowicz, kustosz MEW, stwierdził, że skórnictwo jako dział rzemiosła jest znane od niepamiętnych czasów, a pierwsze wyroby ze skóry zostały odnalezione w grobie jednego z faraonów jeszcze ponad tysiąc lat przed narodzeniem Chrystusa. Podkreślił, że wyroby ze skóry w muzeum są prezentowane po raz pierwszy.

Swoistą ciekawostką było to, że swe wyroby prezentowały dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Inga Piechowska cieszyła się, że skórnictwem zainteresowała się i pomyślnie w tej dziedzinie siebie realizuje również jej córka – Ilona Kutyriewa.

– Twórcze usposobienie odziedziczyłyśmy prawdopodobnie po swych przodkach. Mój pradziadek – Zachariusz Burzanowski – rzeźbił ołtarz dla niemenczyńskiego kościoła – opowiadała twórczyni. Dodała, że dziadek był cenionym stolarzem, a ojciec szewcem. Ubolewała, że twórców pracujących ze skórą jest mało, a fachu tego nie ma gdzie się nauczyć. Poinformowała również, że prawdziwymi mistrzami w garbowaniu skóry są Włosi i właśnie skóra z Italii jest najlepsza.

Mindaugas Paknys pochodzi z okolic Wiłkomierza (Ukmergė). Jego rodzinna wieś nosiła dumną nazwę Karališkiai.

– Nie pasowałem do życia na wsi i przeniosłem się do Wilna, gdzie po raz pierwszy zetknąłem się ze skórą, tzn. podpatrywałem i podpytywałem twórców pracujących z tym surowcem. Z czasem sam zaryzykowałem spróbować wykonać coś swego, no i skóra wzięła mnie w swe władanie – szczerze relacjonował Paknys. Dodał, że swój warsztat doskonalił za pośrednictwem Internetu, a narzędzia do pracy sprowadził z Chin i Japonii. Męża w jego twórczych poczynaniach wspiera żona Swietłana, która również połknęła bakcyla skórnego i próbuje tworzyć wyroby dla płci pięknej.

Ryszard Malcz przyznaje, że wiele nauczył się właśnie od Mindaugasa Paknysa. Swe wyroby z powodzeniem demonstrował nie tylko na Litwie, ale też w Polsce m. in. na Festiwalu Kultury Ludowej w Węgorzewie. „Skórniacy” zgodnie twierdzili, że praca ze skórą daje im wiele satysfakcji i z tego powodu czują się ludźmi szczęśliwymi i spełnionymi.

Arcyciekawą wystawę można oglądać do 30 stycznia 2020 roku.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: mistrzowie i organizatorzy wystawy
Fot.
Marian Dźwinel

<<<Wstecz