Od 30 lat wileński Caritas wyciąga dłoń potrzebującym

Dobroć nas jednoczy

Ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem… W marketach gorączkowo zabiegani ludzie, którzy wybierają prezenty dla najbliższych i zakupują produkty. Ale w całym tym zgiełku jest pewna oaza ciszy, spokoju, radości. To stoisko Caritasu Archidiecezji Wileńskiej. W ostatnim tygodniu adwentu, do 23 grudnia, w największych galeriach handlowych – „Akropolis” i „Panorama”, która na czas świąt nawet zmieniła swą nazwę na „Dovanorama” (czyli Prezentorama) – trwa zbiórka dla potrzebujących. Jest to przedsięwzięcie organizowane w ramach corocznej akcji bożonarodzeniowej „Dobroć nas jednoczy” (16-31 grudnia). Mijający rok dla charytatywnej organizacji jest jubileuszowy – minęło 30 lat działalności.

Od lat w wielu domach mieszkańców całego kraju na wigilijnych stołach stawiane są świece Caritasu. Niektórzy zapalają je podczas kolejnych niedziel adwentu. Od 16 do 31 grudnia można wrzucić ofiarę do puszki przy stoisku w dużych sklepach albo na kiermaszach, gdzie czuwają wolontariusze i rozdają ulotki, zaś za drobne ofiary darują upominki. Wykonane są one przez ludzi, którym Caritas przyszedł z pomocą: samotne matki, osoby objęte programem resocjalizacji. Wszyscy, którym Caritas dzisiaj wyciąga pomocną dłoń, przypominają Świętą Rodzinę… Od urodzenia maleńki Jezus nie miał mieszkania, był ubogi i z powodu zagrożenia czyhającego od króla Heroda zaliczył status uchodźcy.

Potrzeba pomocy wciąż rośnie

W samym sercu starówki, przy ul. Odminių, wśród prestiżowych restauracji, drogich hoteli i markowych butików są lokale, w których mieści się Dom Matki i Dziecka oraz świetlica „Anioł Nadziei”. Kilka niewielkich pokoi przeznaczono dla administracji. Jest tutaj centralne biuro Caritasu Archidiecezji Wileńskiej. S. Jolita Matulaitytė ze Zgromadzenia Sióstr Ubogich Najświętszej Maryi Panny Niepokalanego Poczęcia od niespełna roku zajmująca stanowisko dyrektora, służbie potrzebującym w Caritasie poświęciła ponad 20 lat. Jej przygoda w organizacji rozpoczęła się w połowie lat 90., kiedy przyszła jako wolontariuszka do pomocy w świetlicy.

Działalność swoją Caritas w archidiecezji wileńskiej rozpoczął od udzielania wsparcia przez rozdawanie ubrań, jedzenia albo najbardziej potrzebnych rzeczy. Pomoc społeczna – to pierwsze kroki stawiane przez organizację. Potem powstała stołówka „Betania”.

– Z czasem, dostrzegając zwiększającą się potrzebę pomocy ludziom różnych środowisk, zaczęliśmy wspierać dzieci i młodzież oraz ich rodziny, samotne mamy z dziećmi, uchodźców i bezdomnych, osoby wychodzące z różnych nałogów oraz tych, którzy doświadczyli przemocy – tłumaczy siostra Jolita, podkreślając, że za każdym z wymienionych przypadków kryją się prawdziwe ludzkie tragedie.

Programy i projekty

Dzisiaj Caritas posługuje w 25 wspólnotach parafialnych archidiecezji wileńskiej, zatrudnia 100 pracowników, natomiast charytatywnie pracuje ponad 600 wolontariuszy. Oprócz Wilna oddziały organizacji działają m.in. w Małych Solecznikach i Nowych Święcianach, Ignalinie, Oranach, Ejszyszkach. Pomoc jest okazywana przez centra działające przy kościołach parafialnych, a także poprzez projekty i programy, które prowadzi instytucja.

Działalność programowa obejmuje rodziny, dzieci i młodzież – to m. in. Dom Matki i Dziecka, świetlice dla najmłodszych, a dla młodzieży centrum nauki alternatywnej, gdzie młodzi uczą się bycia we wspólnocie, koleżeństwa, okazywania wsparcia jeden drugiemu. Organizacja pomaga ludziom bezdomnym, a także tym, którzy zostali dotknięci ubóstwem. W tym celu są organizowane noclegownie, domy czasowego pobytu, ośrodki resocjalizacyjne. Codziennie z ciepłego posiłku w stołówce, która od 2006 roku jest częścią caritasowego Centrum Pomocy Socjalnej i Integracji „Betania”, korzystają bezdomni, bezrobotni, ubodzy i emeryci. Placówka znajduje się przy ul. Paca 4, nieopodal kościoła śś. Piotra i Pawła.

Zakładane są ośrodki specjalizujące się w konsultacji prawniczej osobom skazanym, przebywającym w ośrodkach karnych lub w więzieniach. W Wilnie i Podbrodziu działają centra udzielające pomocy uchodźcom. Caritas świadczy też wsparcie osobom, które doświadczyły przemocy albo ucierpiały z powodu handlu ludźmi.

Szkoła miłości

Jak podkreśla dyrektorka ośrodka, oprócz działalności programowej, Caritas dociera do potrzebujących także poprzez parafie. Pracownicy i wolontariusze, skupieni przy różnych parafiach, wspierają osoby starsze i samotne, dzieci i ich rodziny. W razie potrzeby skierowują do ośrodków specjalistycznych i centrów konsultacyjnych. Organizują zajęcia prewencyjne.

– Wszystkie lata mojej posługi w Caritasie to jak szkoła miłości, w której uczę się kochać bezwarunkowo i dawać siebie w darze innym. Daleko nie wszyscy ci ludzie, którzy otrzymują pomoc naszej organizacji, mają świadomość, że działamy dla ich dobra. Do nich trudno dotrzeć i wzbudzić zaufanie. Nauczyłam się darować miłość, nie oczekując wdzięczności – w rozmowie z „Tygodnikiem” zwierzała się s. Jolita. – Poza tym moje własne biedy i nieszczęścia zdają się być małe i nieznaczące, gdy się spostrzega, z czym borykają się inni – dodaje zakonnica.

Przy parafiach są organizowane takie doroczne akcje, jak „Skrzynka Postna” przed Wielkanocą, czy „Dobro nas jednoczy” w adwencie, gdy w kościołach są rozpowszechniane świece. Dwa razy do roku wolontariusze Caritasu uczestniczą w narodowej akcji dobroczynnej „Bank Żywności”, z której pochodzi część produktów, wykorzystywanych przez caritasowskie stołówki lub inne ośrodki społeczne.

Walka o godność

W okresie poprzedzającym adwent w pracowni świec jest pełno ludzi. Znajduje się ona przy Centrum Pomocy Socjalnej i Integracji „Betania”. Władysław Bortkiewicz, zastępca dyrektora Caritasu ds. działalności charytatywnej w parafiach, zarządza przygotowaniem świec m. in. tych białych z logo Caritasu.

– Pracownia świec zatrudnia ludzi, którzy znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Jest to etap pośredni w znalezieniu stałej pracy. Najgoręcej tutaj bywa jesienią, kiedy trzeba wyprodukować prawie 50 tysięcy świec – opowiada Bortkiewicz, wyjaśniając, że w pracowni są robione też świece ozdobne oraz liturgiczne.

Zatrudnieni pracownicy otrzymują tutaj szansę na nowy start życiowy. Teresa Wróblewskaja opowiada, że pracuje przy świecach już szósty rok. Poszukiwała pracy i skierowano ją do Caritasu. Najpierw, jak mówi, nie myślała, że zatrzyma się na tak długo. Natomiast Aleks Olszewski zaliczył już trzy jesienno-zimowe sezony pracy przy świecach.

– Praca jest twórcza, pomaga rozwijać się i wyjść z nałogów. Do pomocy tutaj przychodzą różni ludzie: po przejściach, z noclegowni, a nawet z ulicy. Praca pomaga im odnaleźć siebie, daje start na nowe życie, dzięki niej odzyskują swoją godność i uczą się odpowiedzialności – tłumaczy Bortkiewicz.

Nauczyć pracować

Przytakuje mu Milda Čeikienė z biura Caritasu, która organizowała m. in. warsztaty dla matek dzieci, uczęszczających do świetlicy „Anioł Nadziei”. Już kolejny sezon z rzędu kobiety ręcznie szyją zabawki na choinkę – aniołki, ptaszki, choinki, gwiazdki. Są one rozdawane za ofiarę w czasie akcji „Dobroć nas jednoczy”.

– Tak naprawdę praca przy zabawkach jest swoistym programem kształcenia nawyków do pracy, nauczenia odpowiedzialności. Czasami trzeba sporo czasu, żeby namówić te osoby do pracy, do działalności – w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiada pani Milda.

Po trzydziestu latach działalności pracownicy Caritasu śmiało mówią o owocach. Siostra Jolita opowiada, że często przychodzą do nich młodzi rodzice, którzy kiedyś uczęszczali do świetlicy. Dziękują pracownikom i mówią, że dopiero teraz, kiedy zaopiekowali się własnymi dziećmi i spostrzegli, ile kosztują kolonie, obozy oraz działalność pozalekcyjna ich pociech, docenili to, co od Caritasu otrzymali za darmo. Odwiedzają, dziękują i cieszą się, że organizacja pokazała im, jak być dobrym i odpowiedzialnym człowiekiem. Jak nie zmarnować swego życia.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: Dyrektor Caritasu w Wilnie s. Jolita Matulaitytė oraz specjalistka ds. komunikacji Milda Čeikienė dla każdego znajdą czas na dobre słowo i uśmiech;
Po „gorącym” okresie przygotowywania świec Władysław Bortkiewicz), zastępca dyrektora Caritasu (od prawej, razem z pracownikami Teresą Wróblewskają i Aleksem Olszewskim – cieszy się, że można nieco odetchnąć
Fot.
autorka

<<<Wstecz