Konferencja i wystawa „Wilno oczyma Szwajcara 1937-1940”

Dlaczego w Wilnie jeździły arbony?

88 zdjęć uzupełnionych tekstami z rękopisu Rietmanna są wartościowym i ciekawym materiałem nie tylko dla antropologów i historyków, ale również dla osób, które są zainteresowane ogólnym rozwojem miasta Wilna, a takich osób jest z każdym dniem coraz więcej – wyjaśnia inicjator przedsięwzięcia Ričardas Žičkus. Od teraz można popatrzyć na stolicę oczyma szwajcarskiego mechanika firmy Saurer i jest to niezwykle interesujące spojrzenie...

Wszystko zaczęło się od... pasji. Pan Ričardas od dawna wyszukuje, archiwizuje, analizuje wszystko, co dotyczy transportu w Wilnie. Jest m. in. autorem litewskojęzycznej książki „Transport publiczny w Wilnie do 1941 roku” („Viešasis Vilniaus transportas iki 1941 metų”). Dotarł również do Arbon, urokliwej miejscowości w Szwajcarii położonej nad Jeziorem Bodeńskim. Tam bowiem działała fabryka maszyn Adolpha Saurera AG. Firma Saurer od XIX w. produkowała maszyny hafciarskie, ale od 1920 r. – na skutek załamania gospodarczego tej branży – uruchomiła produkcję ciężarówek, omnibusów oraz silników diesla. Žičkus odwiedził Museums Gesellschauft Arbon i tam trafił w jego ręce maszynopis Alfreda Rietmanna (1912-1987), szwajcarskiego mechanika, który trzy lata spędził w Wilnie.

W obliczu kryzysu Saurer poszukiwał nowych rynków zbytu i w 1930 r. nawiązał stosunki z Polską: znalazł w Warszawie partnera licencyjnego i zwiększył eksport na ten rynek.

To, co z biznesowego punktu widzenia wyglądało obiecująco, okazało się skomplikowanym przedsięwzięciem. W 1933 r. firma nieoczekiwanie stała się właścicielem wileńskich zakładów komunikacji miejskiej, które miały na wyposażeniu 33 omnibusy Saurer.

Zrodzone z pasji

Mając w ręku taki skarb, pan Ričardas szukał możliwości, by uświadomić wilnianom, że ich miasto pełne jest niespodzianek i ma jeszcze wiele tajemnic do odkrycia. A ponieważ zapiski przypadają na okres, kiedy Wilno znajdowało się w Polsce, pomyślał, że w pierwszej kolejności warto wydać książkę w języku polskim. Droga od pomysłu do realizacji prowadziła przez Grażynę Gołubowską, główną specjalistkę Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki administracji samorządu rejonu wileńskiego, która z kolei skierowała znawcę diesli Saurera do Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie”. Prezes Mikołaj Falkowski nie krył satysfakcji, że to właśnie fundacja przyczyniła się do rozpowszechnienia nowej, jakże ważnej publikacji, pozwalającej spojrzeć na Wilno z innej perspektywy. Nie tylko pod kątem rozwoju transportu, ale też jak na miasto przyjazne, przygarniające przybyszów i co najważniejsze, zapadające głęboko w serce.

Koordynatorem projektu została Agata Gornatkiewicz i to na jej barkach spoczęło przygotowanie publikacji do druku i zorganizowanie konferencji, której finał miał miejsce w Muzeum Energetyki i Techniki, gdzie do 21 grudnia można oglądać zdjęcia autorstwa Szwajcara.

Przedwojenne reminiscencje

Konferencja, która poprzedziła otwarcie wystawy, odbywała się w siedzibie Biblioteki Litewskiej Akademii Nauk im. Wróblewskich i zgromadziła prawdziwych miłośników tematu i oczywiście organizatorów. Obok Fundacji inicjatywę podjęło Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych. Konferencja pt. „Wilno. Dwudziestolecie międzywojenne motoryzacja i kultura” stała się pretekstem do rozważań i dyskusji o ówczesnym mieście.

– Powodem do dumy może być fakt, że Wilno jako jedno z pierwszych miast w niepodległej Polsce miało tak dobrze zagospodarowany transport miejski. Obok dorożek po Wilnie jeździły autobusy Saurera, ludzie czuli się tutaj dobrze niezależnie od narodowości, i do dzisiaj stolica została miastem o nowoczesnym spojrzeniu – powiedział na rozpoczęcie konferencji minister komunikacji Jarosław Narkiewicz.

Wygłaszane referaty oscylowały wokół przedmiotu konferencji. Dr hab. Wojciech Mariusz Majewski wygłosił prelekcję na temat historii transportu samochodowego w międzywojennej Polsce. Anna Adamowicz na temat życia kulturalno-literackiego Wilna w tym okresie.

Albertas Kazlauskas, przewodnik popularyzator historii Wilna wygłosił referat „Miasto pozostawione tylko na zdjęciach”, w którym przedstawił symbole miasta, widoczne na zdjęciach Rietmanna, już, niestety, nieobecne we współczesnym Wilnie. Jako ostatni wystąpił „koło zamachowe” Žičkus, przedstawiając „Erę Saurera w Wilnie”. Warto zaznaczyć, że konferencję zaszczycili goście ze Szwajcarii Achim Schäfer – dyrektor Museumsgesellschaft Arbon, oraz wicedyrektor Albert Kehl.

Spojrzenie sprzed lat

– Moja babcia, Felicja Dąbrowska, zawsze mówiła, że po Wilnie jeździ arbonem. Jako dziecko zastanawiałam się, co to za dziwna nazwa. Dziecięca logika nasuwała mi myśl, że to pewnie archaiczny synonim autobusu, aż dopiero dzisiaj zrozumiałam, że arbony wywodzą się ze szwajcarskiej nazwy miasta Arbon. To dopiero odkrycie, eureka! – opowiadała po konferencji Teresa Worobiej, dumna niczym Archimedes po odkryciu prawa hydrostatyki.

Takich głosów dało się słyszeć wiele. Wystawa, otwierana następnego dnia w Muzeum Energetyki i Techniki, udostępniła unikatowe zdjęcia szerszemu gronu wilnian. Dla wielu to nie lada gratka.

– Te zdjęcia mają niezwykłą wartość, bo nikt dotąd ich nie widział. Nie zrobił też ich żaden znany w Wilnie fotograf, a mechanik samochodowy, który przybył tutaj do pracy i dokumentował zupełnie inne obiekty – zauważyła Adamowicz, a Gornatkiewicz dodała, że nieprzypadkowo wystawie nadano taki tytuł.

– Zza okularów Alfreda Rietmanna możemy patrzyć na Wilno, które dziś wygląda zupełnie inaczej. To nie są artystyczne fotografie rekreacyjnego miasta. To powszednie dni pracy, codzienność miasta. Szwajcar nieograniczony wymogami artystycznych zdjęć fotografował codzienność. Wierzę, że to przedsięwzięcie pociągnie za sobą inne ciekawe odkrycia – mówiła koordynatorka projektu sfinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach Programu Wieloletniego NIEPODLEGŁA na lata 2017-2022, w ramach programu dotacyjnego Instytutu Adama Mickiewicza „Kulturalne pomosty”. Projekt współfinansowany był w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą w 2019 roku.

Każdy, kto do 21 grudnia odwiedzi wystawę w Muzeum Energetyki i Techniki (ul. Rinktinės 2) będzie miał szansę na zdobycie książki, a jeżeli komuś się to nie uda, publikacja jest dostępna we wszystkich bibliotekach rejonu wileńskiego.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciach: wystawa zainteresowała nie tylko miłośników techniki, ale i pasjonatów historii;
na ulicach Wilna mogło być niebezpiecznie – konie, samochody, arbony
Fot.
Teresa Worobiej

<<<Wstecz