W imię Boga za wolność naszą i waszą

WYPOWIEDZI ŚWIADKÓW POCHÓWKU BOHATERÓW POWSTANIA STYCZNIOWEGO

Weronika i Władimir MARKIEWICZOWIE z Mińska:

Od razu, jak tylko dowiedzieliśmy się o tym, że zostały odnalezione szczątki powstańców, postanowiliśmy wziąć udział w ich pochówku. Jesteśmy świadomi, że wszyscy oni, pochodzący z Polski, Litwy, Białorusi walczyli o wielką sprawę, za którą zapłacili najwyższą cenę. Dlatego naszym obowiązkiem jest oddanie im czci i hołdu. Uczestniczymy w historycznym wydarzeniu, które nas – współczesnych Białorusinów – uczy, że do wolności trzeba stale dążyć, nie szczędząc sił ani czasu.

Dr Irena MIKŁASZEWICZ, wykładowca na Filii Uniwersytetu w Białymstoku w Wilnie:

Godny pochówek powstańców jest jednym z najważniejszych wydarzeń ostatnich 30 lat na Litwie. Poszłam dzisiaj na Mszę św. w ich intencji i uświadomiłam sobie, że to byli nasi przodkowie, którzy ginęli; nieraz młodzi ludzie, którzy nie szczędzili swego życia. Towarzyszyłam im, gdy byli przeniesieni z Pałacu Władców do katedry. Na placu Katedralnym były pustki, tylko służby, policja wojskowa i coraz większa grupa Białorusinów z biało-czerwono-białymi flagami. Od rana, od godziny ósmej, stali i czekali, często z małymi dziećmi opatulonymi we flagi. Widocznie dla nich to było bardzo ważne, wszak nie mają wolności… My, po trzydziestu latach, przestaliśmy ją cenić i, możliwe, że przestaliśmy cenić tych, którzy za wolność ginęli. Pozostały frazesy, mówimy o tym młodzieży na lekcjach, ale nie jestem pewna, czy tak naprawdę do końca rozumiemy wagę wolności. Jestem wdzięczna Białorusinom za ich świadectwo, bo gdyby nie oni, to z rana plac Katedralny byłby pusty.

Piotr DYMECKI z Mszczonowa:

Reprezentujemy grupy rekonstrukcyjne różnych oddziałów, które w swej tradycji nawiązują do Powstania Styczniowego: Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Niepodległość 1863” w Warszawie, Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Ostoja” w Ostrołęce oraz Grupa Rekonstrukcji Historycznej „Strzelcy” im. 31. Pułku Strzelców Kaniowskich w Mszczonowie. Od obchodów 150-lecia Powstania Styczniowego stanowimy jeden wspólny oddział z kolegami z Kowna, z którymi współpracujemy. Uczestniczyliśmy wówczas w festiwalu historycznym w Kownie, natomiast Litwini z rewizytą przybyli do nas, gdy obchodziliśmy 150. rocznicę Powstania Zabajkalskiego. Uważamy, że Powstanie Styczniowe nie kończyło się w roku 1864, tylko ostatnim zrywem niepodległościowym tego wydarzenia było Powstanie Zabajkalskie, które wybuchło już na zesłaniu [24 czerwca 1866 roku w Kułtuku, w Kraju Zabajkalskim – przyp. red.]. Jesteśmy zadowoleni, że dzisiaj możemy razem, pod jednym sztandarem – Polacy i Litwini – uczestniczyć w tej pięknej chwili, jaką jest pochówek powstańców. To jest nasza przyszłość: powinniśmy być razem.

Ryszard JANKOWSKI, prezes Wędziagolskiego Oddziału Związku Polaków na Litwie:

Przyjechaliśmy z Wędziagoły pochować swojego Ziomka. Obecność przedstawicieli Kowieńszczyzny na tym pogrzebie jest po prostu konieczna, przecież generał Zygmunt Sierakowski był dowódcą powstańczym właśnie na Kowieńszczyźnie. Artur Miłosz, dziadek noblisty Czesława Miłosza, był jego adiutantem w wędziagolskiej parafii. Po dzień dzisiejszy na cmentarzu w Wędziagole spoczywa wielu powstańców, m. in. bracia Wilkiewiczowie. Jeden z braci, Marcelin był powieszony na miejscu, w sąsiednich Ibianach, a cała wieś za wspieranie Powstania Styczniowego została spalona, jej mieszkańcy straceni, albo wywiezieni na Syberię. Na naszym cmentarzu jest pochowany również Chmielewski, dowódca szlachty polskiej w Kownie, który dla powstańców dostarczał broń z Belgii. W niezbyt odległym Podbrzeziu ks. Antoni Mackiewicz do walki poprowadził całą parafię… Także Powstanie Styczniowe na Kowieńszczyźnie pozostawiło głęboki ślad i my o nim pamiętamy. Dzisiejsze wydarzenie jest wspaniałe! Na placu Katedralnym panuje atmosfera jedności trzech państw: Polski, Litwy i Białorusi. Czuje się tutaj powiew historii. Powstańcom należy się taka godność!

 

S. Rita GVAZDAITYTĖ ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów:

Powstanie Styczniowe to nasza wspólna historia i bardzo ważne, żeby dzisiaj tutaj być i oddać cześć tym, którzy walczyli o naszą wolność. A co czuję? Wzruszenie!.. Myślę, że dzisiejszy dzień jest ważnym momentem, który jednoczy Polaków i Litwinów. Za bohaterów trzeba się modlić. Ale za nas, współczesnych, też należy się modlić, żebyśmy pamiętali…

Janina NORKŪNIENĖ, kierowniczka zespołu „Cicha Nowinka” oraz Izby Palm i Użytku Codziennego w Ciechanowiszkach:

Tutaj zgromadzili się wszyscy, którzy uświadamiają sobie ogromne znaczenie tej uroczystości. Spełniając chrześcijański obowiązek, po pierwsze, szczątki poległych należy godnie pochować. Po drugie, dzisiejszy dzień znamionuje połączenie trzech narodów. A po trzecie, sądzę, że to wydarzenie jest na tyle niecodzienne, że każdy człowiek musiał tutaj być.

Anna KOWALEWSKA, nauczycielka języka polskiego:

Jesteśmy reprezentantami Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Ogrodniczkach koło Białegostoku. Przyjechaliśmy całym autokarem, ze sztandarami szkół w Sobolewie, Supraślu, aby uczcić to ważne wydarzenie. Razem z uczniami klasy 8. jest nauczycielka historii Katarzyna Ozimko, jest delegacja gminy Supraśl na czele z burmistrzem Radosławem Dobrowolskim. Młodzież uczy się historii, więc udział w takim wydarzeniu na pewno bardzo wiele im da, tym bardziej, że przybywają tutaj z regionu, z którego pochodził Konstanty Kalinowski.

ROLANDAS, obywatel Litwy:

To bardzo podniosła uroczystość. To jest jedyne tak ważne wydarzenie w ciągu dwóch stuleci, które dotyka i pamięci historycznej, i samostanowienia narodów. Jest symbolem wolności. I dzisiejszy dzień jest takim symbolicznym zbliżeniem się narodów, które tutaj od dawien dawna żyją: Litwinów, Polaków, Białorusinów. Myślę, że to napawa nadzieją na przyszłość. Na zgodną przyszłość…

Paweł SAWIEL, pracownik samorządu rejonu solecznickiego:

To jest nasze wspólne święto i mamy obowiązek w nim uczestniczyć, żeby historia i dzieła, których dokonali powstańcy, nie poszły w zapomnienie, tylko zostały przekazane naszym potomkom. Najbardziej mnie wzrusza bohaterstwo tych ludzi, którzy podjęli decyzję, że trzeba walczyć. I nie czynili tego jedynie słowami, tylko czynem. Szkoda, że dzisiaj jest zwykły dzień pracy i nie każdemu udało się przyjechać. Ale delegacja z rejonu solecznickiego, mimo wszystko jest spora, bo kto ma możliwość to zawsze chętnie bierze udział w takich wydarzeniach.

Ks. Dariusz STAŃCZYK, duszpasterz z Tobolska na Syberii:

Sztafeta Niepodległości, która biega z Zułowa na Rossę, w tym roku obchodzi jubileusz 25-lecia. W tym roku jednocześnie świętujemy ćwierćwiecze naszych wyjazdów na groby powstańców styczniowych, rozsiane po całej Litwie. Kiedy rozpoczynałem te wyjazdy i uroczystości w styczniu 1994 roku, miałem poczucie, że ci powstańcy na pewno będą kluczem do większego zrozumienia historii obojga narodów.

22 stycznia w 2013 roku w 150. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego razem z harcerzami z Wileńskiego Hufca Maryi im. Pani Ostrobramskiej przy temperaturze minus 17 udaliśmy się na Górę Zamkową. Pięknie się tam modliliśmy. Śpiewaliśmy kolędy. Wtedy opowiadałem młodzieży, że według źródeł historycznych właśnie na tej górze spoczywają powstańcy, w tym Zygmunt Sierakowski i Konstanty Kalinowski. Dla mnie to nie była nowość, że powstańcy leżą w tym miejscu, dlatego wtedy przemaszerowaliśmy od placu Łukiskiego, gdzie zostali straceni, do Góry Zamkowej. Kiedy weszliśmy na górę stawiły się służby policyjne, żeby zweryfikować mnie, sprawdzić czy mam na wszystko pozwolenia, dlaczego tu jesteśmy, jakim prawem weszliśmy na tę górę… Wówczas wszystko się zakończyło moim aresztowaniem. A potem sądy, sądy, sądy… Lecz ja cieszyłem się już wtedy, że to, co robimy, jest sprawą Bożą. Dzisiaj jestem bardzo szczęśliwy, że przyleciałem z Tobolska i razem z młodzieżą z całej Wileńszczyzny: Wilna, Ławaryszek, Pakieny, Kowalczuk, Szumska, Skojdziszek, Czarnego Boru, Nowej Wilejki i Mickun wspólnie możemy przeżyć to wydarzenie, uczestniczyć we Mszy świętej przy katedrze wileńskiej i co najważniejsze – w sposób najpiękniejszy oddać hołd powstańcom styczniowym.

<<<Wstecz