Spotkanie z megagwiazdą na długo pozostanie w pamięci wilnianina

Z Ronaldo przez Wilno

Przed dwoma tygodniami Litwa żyła meczem reprezentacji kraju z mistrzem Europy Portugalią. Dla miejscowych kibiców nie tyle był ważny wynik (ten raczej był do przewidzenia), ile możliwość zobaczenia w akcji jednego z najlepszych piłkarzy na świecie, bożyszcza milionów fanów Cristiano Ronaldo. Wielu z nich miało cichą nadzieję na zrobienie z nim selfie, szczytem marzeń byłoby zdjęcie, a jak nie jedno i nie drugie, to przynajmniej liczyło na możliwość zobaczenia go z bliska. Ambitnych planów zrealizować nie udało się prawie nikomu, poza małym wyjątkiem…

Przed meczem eliminacyjnym do mistrzostw Europy w ogóle zastanawiano się, czy megagwiazda światowego futbolu przyleci do stolicy Litwy i zagra na stadionie ze sztuczną murawą. Według kibiców z Portugalii, na takich stadionach grają ich uniwersyteckie drużyny. Nie ukrywali zdziwienia z faktu, że na nim rozgrywane są spotkania międzynarodowe…

Ronaldo do Wilna jednak przyleciał, od razu wzbudzając ogromne zainteresowanie swą osobą, bo każdy rozumiał, że na kolejną okazję zobaczenia gwiazdora przyjdzie się długo czekać, albo może jej po prostu nie być. Kilkaset fanów w dzień i do późnego wieczora oblegało terytorium ekskluzywnego pięciogwiazdkowego „Grand Hotel Kempinski” w Wilnie, gdzie się zatrzymała kadra narodowa Portugalii wraz ze swym kapitanem Cristiano Ronaldo, licząc na przysłowiowy łut szczęścia.

Kłębek mięśni

Po raz pierwszy wilnianin Christian Rysgaard, młodociany pracownik Litewskiej Federacji Piłki Nożnej, z Ronaldo zetknął się przed meczem. Jako opiekun portugalskiej drużyny, miał możliwość podglądnięcia jak masażysta szykował go do spotkania.

– Byłem pod wrażeniem wyglądu ciała jednego z najlepszych piłkarzy świata. Kłębek mięśni, ani grama tłuszczu. Mimo swych 34 lat Ronaldo wygląda wspaniale. Gdzieś wyczytałem, że jego kondycja fizyczna odpowiada piłkarzom, którzy mają niewiele ponad 20 lat. Przekonałem się o tym naocznie – nie ukrywając swego zafascynowania mówił Christian. Nie podejrzewał, że los zetknie z nim jeszcze raz i to bezpośrednio…

Ronaldo w Wilnie potwierdził swą wielką klasę i strzelił gospodarzom aż cztery gole, stając się najskuteczniejszym strzelcem w historii eliminacji do mistrzostw Europy. Miejscowi kibice, którzy do ostatniego miejsca wypełnili politowania godny stadionik na Lipówce i oblepili konary drzew wokół niego, mogą czuć się poniekąd dumni chociażby z tego powodu, że historycznego wyczynu Portugalczyk dokonał właśnie w Wilnie. Strzelenie czterech goli w jednym meczu zdarzyło mu się po raz drugi w karierze. Pierwszy raz dokonał tego kiedyś podczas meczu z Andorą.

Jak już pisał „Tygodnik”, po strzeleniu czwartej bramki kapitan Portugalczyków zszedł z boiska i jeden z kibiców przedarł się przez kordon ochrony i ukląkł przed nim na kolana, prosząc o zrobienie z nim zdjęcia. Rozbawiony bohater meczu niby nie miał nic przeciwko temu, ale natychmiastowa interwencja ochroniarzy przerwała sielankową scenę i wyprowadziła intruza, który pozostał z niczym.

Zresztą nie tylko on. Po spotkaniu do szatni portugalskiego zespołu bez powodzenia próbowali wejść zarówno prezydent Gitanas Nausėda, jak i mer Wilna Remigijus Šimašius. Portugalscy ochroniarze grzecznie, acz stanowczo, wyprosili niezapowiadanych dostojnych gości. Mogli zresztą nie wiedzieć, że prezydent Litwy od lat jest fanem reprezentacji Portugalii…

Niespodziewana misja

Christian po raz drugi z Ronaldo zetknął się dość nieoczekiwanie. Gwiazdor nie odleciał z Wilna wraz z drużyną i zatrzymał się w nim jeszcze na dzień wraz z trzema przyjaciółmi. Zawczasu zamówił swój prywatny samolot i poprosił kierowników LFPN o odtransportowanie go wraz z kolegami z drużyny na lotnisko. Ci tę delikatną i odpowiedzialną misję zlecili… Christianowi.

– Pod hotel podjechałem mikrobusem marki Renault Trafic. Musiałem nieco poczekać, ale wykorzystałem moment i gdy zobaczyłem w holu Ronaldo poprosiłem go o zrobienie zdjęcia. O dziwo, nie odmówił. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdawkowych zdań i za chwilę siedziałem już za kierownicą mikrobusa, mając za plecami reprezentantów Portugalii z Ronaldo na czele – z fascynacją opowiadał młodzieniec. Dodał, że jechali bez żadnej ochrony, a z podniecenia i tremy drżały mu ręce i nogi.

– Rozumiałem jak odpowiedzialną misję mi powierzono. Sam zegarek, który miał na ręku Ronaldo, jak się dowiedziałem, wart jest 160 tys. USD. Buty i ubranie – to nienaganne i drogie wzory najprzedniejszych marek. Prowadziłem wóz niezwykle skoncentrowany i byłem niezwykle rad, gdy bez żadnych incydentów dowiozłem bezcenny „ładunek” do miejsca przeznaczenia – szczerze zwierzał się Christian.

Spełnienie marzenia

Młodzieniec piłką nożną fascynuje się od najmłodszych lat. Grał w dziecięcych i młodzieżowych drużynach. Obecnie chce zdobyć kwalifikacje sędziego i uczęszcza na kursy przygotowawcze. Zna kilka języków: swobodnie posługuje się angielskim, litewskim, rosyjskim, duńskim, rozumie po polsku i francusku. Z tego powodu i nie tylko, bo zna się na piłkarskim rzemiośle, Federacja zleca mu pilotowanie przyjeżdżających do Wilna reprezentacji poszczególnych krajów. Opiekował się już m. in. kadrą narodową Serbii, Ukrainy, Czarnogóry, Rumunii, no i ostatnio Portugalii. Spotykał wiele gwiazd tych reprezentacji, ale, jak twierdzi, spotkanie i zdjęcie z Ronaldo było najważniejsze i na długo pozostanie w jego pamięci, bo stało się spełnieniem skrytego marzenia. Dla redakcji „Tygodnika” spełnienie marzenia Christiana było faktem zaskakującym, ale też ważnym i niezwykle przyjemnym. Jeszcze jako uczeń rozpowszechniał on bowiem „Tygodnik”, sprzedając go turystom z Polski na wileńskiej Rossie. Była to jego pierwsza samodzielna praca i pierwsze zarobione pieniądze…

Praca i talent

Cristiano Ronaldo, właśc. Cristiano Ronaldo dos Santos Aveiro, gra obecnie we włoskim klubie Juventus. Uważany jest za jednego z najlepszych piłkarzy w historii futbolu. Jego kontrakt opiewa na sumę 31 milionów euro. Ponad 100 mln zasila jego konto z tytułu dochodu z reklam. Jest ojcem czworga dzieci.

Juventus, Real Madryt, Manchester United – Ronaldo w karierze z tymi klubami osiągnął bardzo wiele. Sukcesów by jednak nie było, gdyby nie pobyt w juniorach Sportingu, gdzie jeden z najlepszych piłkarzy w historii zbierał pierwsze piłkarskie szlify. Do sławy i niebagatelnej fortuny doszedł mozolną pracą na treningach. Oczywiste też, że miał niesamowity talent. Pracowitość, zdrowy tryb życia, odpowiednia dieta i nieustanne treningi pomagają mu utrzymać doskonałą kondycję fizyczną. Fama głosi, że przyjaciele nie lubią bywać u niego w gościach, bo gdy przychodzi odpowiednia pora Ronaldo zaczyna trening i zmusza do udziału w nim gości. Podobno nocą śpi tylko cztery godziny, potem ma godzinny trening i po nim dosypia pozostałą część nocy. Jest prawdziwym tytanem pracy.

Dziewczyny z McDonald’sa

Ale nie zawsze miał łatwo…

– Kiedy byłem dzieckiem, nie mieliśmy pieniędzy. Razem z innymi młodymi zawodnikami mieszkaliśmy w jednym miejscu. Rodzinę widziałem raz na trzy miesiące – przyznał w jednym z wywiadów. – Późnym wieczorem bywaliśmy trochę głodni. Chodziliśmy więc do McDonald’s naprzeciwko stadionu, obok którego mieszkaliśmy. Zawsze pukaliśmy do tylnych drzwi i pytaliśmy, czy zostały jakieś burgery. Edna i dwie inne dziewczyny były wtedy niesamowite – dodał, opowiadając o tym, jak kobiety dawały im jedzenie za darmo.

– Później zamknęli McDonald’s. Ale mam nadzieję, że uda mi się odnaleźć te kobiety. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł zaprosić je do Turynu lub Lizbony. Gdyby przyjechały do mojego domu i zjadły ze mną kolację – mówił Ronaldo, który w ten sposób chciałby odwdzięczyć się za okazaną kiedyś wyrozumiałość.

Gwiazdor ma poczucie humoru i nie stroni od żartów. Pewnego razu postanowił przebrać się za żebraka. Pokazując fenomenalne piłkarskie tricki, zbierał pieniądze na życie. Pomimo niezwykłych popisów, nikt z przechodniów nie zorientował się, że zaniedbanym biedakiem jest uwielbiany Ronaldo!

Film podbił Internet. Furorę zrobił moment, w którym młoda dziewczyna odmawia podania swojego numeru telefonu. Fanki Cristiano przyznają, że popełniła życiowy błąd… Wszystko się wydało, gdy piłkarz zaczął zdejmować charakteryzację. Zanim dopadły go tłumy, zdążył jeszcze złożyć autograf na piłce i podarować ją kompletnie zdezorientowanego chłopca, który przedtem podał mu piłkę, kiedy ta odskoczyła podczas pokazu …

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: o tym marzą fani na całym świecie – fotografia z Ronaldo;
z Oleksandrem Zinczenko, wschodząca gwiazdą Manchester City i reprezentacji Ukrainy
Fot.
z archiwum Christiana Rysgaarda

<<<Wstecz