Jubileuszowa piesza pielgrzymka z Bujwidz do Pryciun

Krok ku beatyfikacji

Ponad 200 osób przeszło z pieszą pielgrzymką z Bujwidz do Pryciun, modląc się o beatyfikację s. Wandy Boniszewskiej i s. Heleny Majewskiej ze Zgromadzenia Sióstr od Aniołów. Od 10 lat wierni parafii bujwidzkiej i okolicznych miejscowości są zaangażowani w modlitwę o to, aby Kościół wyniósł na ołtarze zakonnice, których życiowe drogi wiodły m. in. przez ich parafię.

Termin pielgrzymki przypada na przełom lipca i sierpnia, ponieważ mieszkańcy parafii bujwidzkiej i okolic od niepamiętnych czasów krzewią jeszcze jedną tradycję – z okazji odpustu św. Ignacego Loyoli spotykają się na modlitwie w pryciuńskiej kaplicy. Podobnie było i w tym roku – 28 lipca wierni modlili się w Pryciunach z okazji odpustu św. Ignacego, który patronuje kaplicy; natomiast 4 sierpnia odbyli 11-kilometrową pielgrzymkę „Śladami s. Wandy Boniszewskiej i s. Heleny Majewskiej” z Bujwidz do Pryciun. Wspólnie z bujwidzianami w tym roku pielgrzymował ks. Rusłan Wilkiel, dziekan kalwaryjskiego dekanatu, który wspólnie z proboszczem z Bujwidz i Balingródka ks. Ryszardem Pieciunem, odprawił Mszę św. na zakończenie pielgrzymki. Z kolei przed tygodniem wiernych w Pryciunach odwiedzili kapłani z Polski – ks. Janusz Bodzon, kanclerz kurii archidiecezji warszawskiej, ks. prałat Henryk Małecki, proboszcz parafii pw. św. Tomasza Apostoła w Warszawie, wykładowca w seminarium i na Papieskim Wydziale Teologicznym, oraz ks. Paweł Budziak z tejże warszawskiej parafii.

Ulicą Majewskiej

Niedługa trasa pielgrzymki dodaje bujwidzianom motywacji: żeby w tak krótkim czasie wyprosić potrzebne łaski powinni się gorliwie modlić. Inicjatywa pieszego pielgrzymowania zrodziła się spontanicznie, kiedy to kilku parafian prywatnie szło do Pryciun, polecając swoje intencje przez wstawiennictwo s. Boniszewskiej. Proboszcz – ks. Ryszard– będąc otwarty na wszelkie dobre inicjatywy swoich parafian, chętnie przyklasnął pomysłowi, dlatego zorganizował pielgrzymkę na skalę obu parafii i z roku na rok angażuje się w krzewienie kultu świątobliwych sióstr. W kolejnych latach pielgrzymka zwiększyła swój zasięg: przybywają na nią uczestnicy z różnych miejscowości diecezji, a nawet spoza kraju i razem z bujwidzianami modlą się o beatyfikację mistyczki siostry Wandy. W międzyczasie „dołączyła” siostra Helena, która miała objawienia Pana Jezusa i współpracowała z bł. ks. Michałem Sopoćką w krzewieniu kultu Miłosierdzia Bożego.

Tegoroczna trasa pielgrzymki została wydłużona o dodatkowe trzy kilometry i szła nie tylko leśnymi dróżkami, ale też główną drogą prowadzącą do Bujwidz. Po drodze wierni mijali wsie, których mieszkańcy dołączali do pątników. Każdy modlił się, polecając Bogu swoją własną intencję, nie zapominając jednak o tej głównej – beatyfikacji sióstr, które kiedyś pracowały w parafii bujwidzkiej. Pielgrzymi – oprócz krzyża i pielgrzymkowego plakatu – nieśli chorągiew apostolstwa modlitwy z roku 1937. Grupę modlitewną w tamtych czasach prowadziły siostry anielanki, pracujące wówczas w Pryciunach pod nazwą stowarzyszenia „Labor”.

– Chorągiew ta łączy nas z czasami, gdy w Pryciunach prawdopodobnie przebywała siostra Majewska – w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiadała Alicja Dacewicz, organistka franciszkańskiego kościoła pw. Wniebowzięcia NMP w Wilnie, która jest zaangażowana w poszukiwanie archiwalnych dokumentów dotyczących życia i działalności s. Heleny.

Wydłużenie trasy było pomyślane tak, żeby przejść ulicą Heleny Majewskiej, wszak niedawno Rada samorządu rejonu wileńskiego postanowiła nadać jednej z ulic w gminie bujwidzkiej jej imię.

– Chcieliśmy uczcić osoby, które swoją działalnością rozsławiły naszą małą ojczyznę, które pochodziły z tych terenów – mówił p.o. starosty w Bujwidzach Mirosław Gajewski.

Świadectwa łask

Już od dziesięciu lat razem z wiernymi parafii bujwidzkiej pielgrzymują siostry do Aniołów. Są wdzięczne za krzewienie kultu mistyczek. Od kilku lat są zaangażowane także w prowadzenie katechezy w miejscowej szkole.

– Przed tygodniem kapłan wygłaszający homilię nawiązał do fragmentu z Pisma Świętego, gdy Lot „targował się” z Bogiem. Gdyby w sławetnej Sodomie i Gomorze znalazło się chociaż dziesięciu sprawiedliwych Stwórca nie zniszczyłby miast. Kapłan w kazaniu porównał biblijnych sprawiedliwych do świętych, których mamy w naszym gronie: może właśnie ze względu na nich Bóg nie dotyka nas i naszych miast karą zagłady – dzieliła się swoimi spostrzeżeniami s. Rita Gvazdaitytė. – Do naszego zgromadzenia wpływają różne świadectwa o łaskach otrzymanych przez wstawiennictwo Wandy Boniszewskiej i Heleny Majewskiej. Jednym z takich listów jest świadectwo kobiety, która pielgrzymowała w pierwszej pielgrzymce, a która została uzdrowiona ze stwardnienia rozsianego.

Dziesięć lat pielgrzymowania na pewno wydało różne duchowe owoce w życiu uczestników pieszej modlitewnej wędrówki. Obecny przed tygodniem w Pryciunach kanclerz kurii archidiecezji warszawskiej przekazał pielgrzymom dobrą wieść – kuria warszawska wysłała do Rzymu pismo z oficjalną prośbą o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego.

– Po dziesięciu latach naszej wędrówki został poczyniony pierwszy krok w kierunku beatyfikacji s. Wandy Boniszewskiej. Teraz należy cierpliwie poczekać kilka miesięcy i, jeśli Rzym rozpatrzy sprawę pozytywnie, to już wkrótce będzie można Boniszewską tytułować „Sługa Boża” – zwrócił się do wiernych proboszcz ks. Ryszard, prosząc, aby parafianie nadal się modlili w tej intencji.

Pamiętać o celu

Tegoroczną pielgrzymkę zasiliło spore grono sióstr od Aniołów – razem pielgrzymowały siostry pracujące w Wilnie: Dorota Kondol, Maria Cichoń i wspomniana już Rita; z Polski natomiast przybyły: Ewa Kler, Barbara Praska i Mirosława Leszkowska, która dzieliła się doświadczeniem pracy na misjach w Kamerunie.

– Nasza droga życiowa jest jak pielgrzymka: czasem mamy wygodny asfalt, czasem żwirówkę, raz idziemy wolno, a raz musimy biec. Zawsze jednak powinniśmy pamiętać o celu, którym jest zbawienie. Przypomina nam o tym niesiony na początku krzyż, dzięki któremu droga ta nie stanie się bezmyślnym spacerem – podczas homilii mówił ks. Rusłan.

W pielgrzymowaniu udział bierze wiele osób, które przyjeżdżają do Bujwidz tylko w okresie letnim: wnuki odwiedzają dziadków, dzieci spędzają lato z rodzicami, ktoś inny przyjeżdża w swoje ojczyste strony, które już dawno opuścił…

W tym roku pielgrzymowała młodzież z Anglii i Ameryki – kuzyni: Agata Cottrell-Sałamacka, Izabela i Mateusz Pitmanowie. Każdego roku przyjeżdżają do dziadków Margaryty i Władysława Szpilewskich do Żejmiany. Piękne jest to, że młodzież świetnie rozmawia po polsku, porozumiewając się nie tylko z dziadkami, ale i między sobą. Zamiłowanie do języka ojczystego zostało zaszczepione u nich przez rodziców, którzy, mimo że mieszkają na emigracji, troszczą się o przekazywanie rodzimej kultury, tradycji i wiary ojców.

– Lubimy przyjeżdżać na te podwileńskie tereny. To już swoista doroczna tradycja, żeby odwiedzić dziadków. Jest to też okazja, aby spotkać się z kuzynami, którzy mieszkają w Ameryce. Nie wyobrażam sobie już lata bez odwiedzin tej małej ojczyzny mojej mamy – dzieliła się spostrzeżeniami Agata Cottrell-Sałamacka.

Różne pielgrzymowania

Nadzieją napawa fakt obecności na pielgrzymce sporej liczby ludzi młodych, którzy – wbrew powszechnej opinii – łamią stereotypy młodzieży zainteresowanej wyłącznie światem wirtualnym. Nie zważając na trud pielgrzymowania, idą, śpiewają, modlą się. Wielu z nich rozpoczynało wędrówkę jeszcze w wózkach.

Bujwidze-Pryciuny – to nie jedyna trasa pielgrzymkowa na tych terenach. Przed kilku laty siostry od Aniołów z Nowej Wilejki organizowały nocne pielgrzymki dla młodzieży, która modliła się m.in. w intencji kapłanów (wspieranie kapłanów w pracy duszpasterskiej jest jednym z charyzmatów zgromadzenia). Do dzisiaj podobnie pielgrzymują młodzi mężczyźni, historycy Albert Wołk i Tomasz Bożerodzki. – Autobusem przyjeżdżamy wieczorem do Ochotnik i stamtąd wyruszamy przez Pryciuny, Bezdany do Wilejki. Po drodze modlimy się w różnych intencjach – opowiadał Albert. Z kolei Czesław Naniewicz, animator grupy mężczyźni św. Józefa, zdradził, że ma pomysł zorganizowania w tych okolicach Ekstremalnej Drogi Krzyżowej dla mężczyzn.

Zwieńczeniem pielgrzymowania była agapa, podczas której proboszcz częstował uczestników pielgrzymki gorącymi kiełbaskami.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: pielgrzymi wyruszają w drogę;
po raz pierwszy szlak prowadził po „świeżo upieczonej” ulicy im. Heleny Majewskiej;
państwo Margaryta i Władysław Szpilewscy (od lewej) cieszą się, że każdego roku odwiedzają ich wnuki
Fot.
autorka

<<<Wstecz