Saga rodu Narębskich (IV)

Architekci z zawodu i zamiłowania

Chwalebniejsze z wojskowego punktu widzenia były wojenne dzieje młodszego z Narębskich – Piotra. Jak wynika ze wspomnień jego syna Jerzego oraz udostępnionych mi przez Centralne Archiwum Wojskowe dokumentów Stryja, po ukończeniu szkoły średniej został on w lipcu 1917 r. wcielony do oddziału artyleryjskiego wojska rosyjskiego, ale już w listopadzie tego roku wstąpił ochotniczo do organizowanego na Białorusi I Korpusu Polskiego gen. Dowbora-Muśnickiego i został przydzielony do I Dywizjonu Artylerii Ciężkiej. Formacja ta nie chciała uznać władz radzieckich i wystąpiła w obronie polskich majątków na Białorusi, niszczonych i grabionych przez krasnoarmiejców. Korpus ten otoczony w rejonie Bobrujska przez znacznie przeważające liczebnie wojska bolszewickie uniknął unicestwienia przechodząc w lutym 1918 r. na stronę niemiecką. W czasie walk z Armią Czerwoną stryj Piotr za udział w ryzykownej akcji zdobycia i zniszczenia bolszewickich dział, został odznaczony Krzyżem Walecznych, którym w 1922 r. udekorował go osobiście gen. Józef Dowbor-Muśnicki. Związany zapewne nadal z oddziałami podległymi temu dowódcy, który wsławił się umiejętnym dowodzeniem zwycięskim Powstaniem Wielkopolskim, w lutym 1919 r. został odkomenderowany na szkołę podoficerską w Rembertowie, którą ukończył w lipcu tego roku, awansując do stopnia plutonowego. Skierowany ze swym oddziałem na front polsko-bolszewicki nie mógł uczestniczyć w pogrzebie zmarłej w Wilnie w grudniu 1919 r. swej ukochanej matki Konstancji z Karnickich Narębskiej. W okresie lipiec-listopad 1920 r. Piotr Narębski uczęszczał do Szkoły Podchorążych Rezerwy Artylerii w Poznaniu, którą ukończył w stopniu podporucznika i, już po przejściu do rezerwy w 1921 r., otrzymał przydział do 12 Pułku Artylerii Polowej a następnie – w 1922 r. – do 1 Pułku Artylerii Górskiej. Ostatnim przydziałem rezerwisty Piotra był od 1925 r. 1 Pułk Artylerii Polnej w Wilnie. W tym samym roku ukończył on na Uniwersytecie Stefana Batorego studia prawnicze i ożenił się z Heleną Czerkasow, naszą przemiłą, zawsze pogodną, Stryjenką. Ślubu udzielił im 20 lutego 1925 r. w kościele św. Katarzyny w Wilnie zaprzyjaźniony z naszą rodziną znany historyk sztuki ks. dr Piotr Śledziewski. Miodowy okres młoda para spędziła w rodzinnym folwarku Wazginiszki. Owocem małżeństwa Piotra i Heleny była urodzona w Wilnie dwójka dzieci: Anna (ur. 28.06.1927) i Jerzy (ur. 25.03.1932).

Inne były w tym okresie koleje losu Stefana Narębskiego, któremu udało się na początku 1918 r. powrócić w rodzinne strony do swej Matki, dzielnej samodzielnej opiekunki i wychowawczyni trójki dzieci. Niestety, wkrótce, bo 10 grudnia 1919 r., pożegnał ją na zawsze i pochował na wileńskiej Rossie, zdobiąc później jej grób pięknym granitowym obeliskiem. Po śmierci Matki Stefan udał się do Warszawy celem ukończenia studiów architektonicznych na Politechnice. Równocześnie podjął on pracę w Biurze Budowy Gmachów Reprezentacyjnych, uczestnicząc w związku z tym w projekcie przebudowy wnętrz Pałacu Namiestnikowskiego na siedzibę Prezydium Rady Ministrów. Obecnie, jak wiadomo, Pałac ten jest siedzibą Prezydenta Rzeczypospolitej. W tym czasie mój Ojciec poznał w stolicy i pokochał ze wzajemnością córkę architekta powiatowego Włocławka inż. Antoniego Olszakowskiego – Zofię Natalię, zatrudnioną jako kreślarka w Budownictwie Wojskowym. Związek małżeński moich rodziców został zawarty 28 września 1919 r. w niewielkim, ale bardzo pięknym gotyckim kościółku św. Witalisa we Włocławku. Młode małżeństwo zamieszkało w domu teściów Antoniego i Marii z Chraszczewskich Olszakowskich przy ul. Orlej 4. Korzystając z pomocy materialnej rodziny mój Ojciec przestał czasowo pracować, poświęcając cały czas na ukończenie studiów.

W 1920 r. podjął jednak na rok pracę ponownie w Budownictwie Wojskowym jako p.o. inżyniera, a 14 grudnia 1922 r. uzyskał na Politechnice Warszawskiej dyplom inżyniera architekta. We Włocławku przyszła na świat cała trójka dzieci Stefana i Zofii Narębskich: córka Barbara (ur. 4.01.1921 r.) oraz synowie Wojciech (ur. 14.04.1925 r.) i Juliusz (ur. 5.01.1927 r.). Dziadek Antoni Olszakowski (ur. 10.06.1860 r.) przez blisko 40 lat mieszkał i działał w stolicy wschodnich Kujaw, projektując wiele domów mieszkalnych i szereg większych budynków użyteczności publicznej. Późniejsze projekty wykonywał we współpracy z zięciem Stefanem (…).

Podczas dosyć krótkiego, bo ośmioletniego, pobytu w tym mieście mój ojciec Stefan znacząco zapisał się w jego dziejach, pracując w biurze architektonicznym swego teścia. Według jego projektu wzniesiono dwa okazałe gmachy: Seminarium Nauczycielskiego Towarzystwa „Oświata i Wychowanie” (obecnie siedziba Starostwa Powiatowego), i Muzeum Ziemi Kujawskiej, przy czym projekt tego ostatniego wykonał bezinteresownie. Ponadto nadzorował rozbudowę gmachu Łazienek nr 3 w Ciechocinku. Jako niezwykle ideowy i zamiłowany społecznik był on jednym z inicjatorów utworzenia Sekcji Regionalistycznej Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego i wydawania przez tę sekcję miesięcznika „Życie Włocławka i Okolicy”, poświęconego sprawom społecznym, gospodarczym, oświatowym i kulturalnym tego regionu. Przez szereg lat był on wydawcą tego stojącego na wysokim poziomie periodyku, zamieszczając w nim wiele artykułów, poświęconych dawnym zabytkom Włocławka oraz planowemu rozwojowi tego miasta. Ponadto w latach 1926-1927 był nauczycielem rysunków w Gimnazjum im. Długosza, a w okresie 1927-1928 pełnił funkcję architekta miejskiego Włocławka. Dlatego z żalem żegnali Go w 1928 r. miejscowi działacze, gdy, po otrzymaniu propozycji objęcia tego samego stanowiska w Wilnie, zdecydował się powrócić do umiłowanego miasta swego dzieciństwa.

„Wypadki wojenne i ich konsekwencje – zwłaszcza powstanie niepodległej Litwy i zerwanie przez nią stosunków dyplomatycznych z Polską w związku ze sporem o Wilno, a w przypadku mego Ojca możliwość ukończenia studiów jedynie na Politechnice w Warszawie – wszystko to spowodowało chwilowe rozproszenie rodziny Narębskich – kontynuuje swoje wspomnienia prof. Wojciech Narębski, syn prof. Stefana Narębskiego, głównego architekta w magistracie Wilna w okresie międzywojennym.

Pierwszym, który powrócił do rodzinnego Wilna był stryj Piotr, który, po ukończeniu Szkoły Podchorążych w Poznaniu i zwolnieniu się ze służby czynnej w wojsku, rozpoczął w 1921 r. studia przyrodnicze, a następnie prawnicze, na Uniwersytecie Stefana Batorego, które ukończył w 1925 r. W tym samym roku zawarł on, związek małżeński z Heleną Czerkasow i młoda para spędziła pierwszy okres wspólnego życia w rodzinnych Wazginiszkach. Był to ostatni pobyt przedstawicieli naszej rodziny w jednym z przygranicznych folwarków, odziedziczonych po rodzinie Karnickich. Zgodnie bowiem z decyzją rodzeństwa Narębskich zostały one sprzedane, a z uzyskanych funduszy zakupiono początkowo kamienicę czynszową w Wilnie przy ul. Pióromont, w dzielnicy Rybaki za Wilią.

Po powrocie mego Ojca do Wilna, przystąpiono do budowy przy Zaułku Montwiłłowskim 4/6 zaprojektowanego przez niego domu rodzinnego.

W tym samym czasie rodzina Roubów, po spowodowanym napiętymi stosunkami polsko-litewskimi opuszczeniu majątku Michaliszki koło Wiłkomierza na Litwie, przeniosła się do Grudziądza, a w 1934 r. przybyła do Wilna i zamieszkała przy ul. Mickiewicza 27, skąd przez ogrody widać było dom rodzinny Stefana i Piotra Narębskich.

W 1930 r. obaj bracia Narębscy wprowadzili się z rodzinami do okazałego własnego bliźniaczego domu przy Zaułku Montwiłłowskim. Liczniejsza rodzina Stefana ulokowała się na dwóch, połączonych wewnętrznymi schodami, piętrach lewej (patrząc od frontu) części budynku. Na pierwszym piętrze były trzy pokoje: rodziców, najstarszej córki Barbary i wspólny braci Wojciecha i Juliusza, oraz sanitariaty. Natomiast na parterze był pokój jadalny i kuchnia z pokojem służącej Białorusinki Barbary Rogowej, pracownia Ojca i reprezentacyjny salon. Od strony zaułka prowadziło do niego po kilku schodkach ozdobione neobarokowym portalem tzw. „paradne” (w wileńskiej gwarze) wejście, przeznaczone dla gości. Stali mieszkańcy wchodzili do domu przez boczne drzwi, prowadzące do kuchni i piwnicy. Wyposażenie dolnej części naszego mieszkania, a zwłaszcza salonu, było przykładem niezwykłej dbałości mego Ojca o najdrobniejsze nawet szczegóły wystroju wnętrza. Przejawiało się to w całej jego bogatej działalności architektonicznej, związanej w znacznej mierze z projektowaniem obiektów sakralnych i reprezentacyjnych.

Główną ozdobą naszego salonu był okazały kominek, wykonany z kilku odmian marmuru. Na górnej trójkątnej jego części z białego kamienia z ciemniejszą ramką, zwieńczonej rzeźbą godła państwowego – srebrnego Orła, widniał wykonany przez Ojca ozdobnymi literami napis „GOŚĆ W DOM BÓG W DOM”. Jest rzeczą oczywistą, że te dwa istotne elementy wystroju kominka nie zachowały się do dziś. Udało się natomiast moim Rodzicom przewieźć podczas przymusowej przeprowadzki do Torunia cenne obrazy rodzinne i sztychy, żyrandole oraz zabytkowe meble. Należy podkreślić, że mój Ojciec był ogromnie cenionym specjalistą w zakresie historii mebli, zwłaszcza wileńskich, które były przedmiotem jego wieloletnich badań. W salonie można do dziś podziwiać wielokolorowy parkiet z kilku gatunków drewna oraz ozdobne klamki na misternie wykonanych drzwiach, jak również oglądać przez wielkie weneckie okna gustowne domki dawnej Kolonii Montwiłłowskiej. Nic więc dziwnego, że omawiana część reprezentacyjna domu rodzinnego Narębskich w Wilnie została uznana przez Litewskiego Miejskiego Konserwatora za zabytek architektury. Ponadto władze stolicy Litwy wyraziły zgodę na umieszczenie na nim tablicy, upamiętniającej zasługi mego Ojca dla tego miasta, które tak bardzo umiłował i dla którego tak wiele zrobił jako projektant szeregu monumentalnych budowli i reprezentacyjnych wnętrz oraz odnowiciel cennych zabytków.

Cdn.

Przygotowała do druku
Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: Piotr oraz Stefan z Zofią i Basią Narębskimi, ok. 1922 r.

<<<Wstecz