Saga rodziny Narębskich (II)

Historia z portretów

„Kiedy jako młodzieniec odwiedzałem na Rossie grób zmarłej dosyć młodo w 1919 r. mojej babci Konstancji z Karnickich Narębskiej wiedziałem jedynie, że pochodziła ona z rodziny, od dawna związanej z Ziemią Wileńską. Ponadto w naszym pięknym salonie, w zaprojektowanym przez Ojca domu rodzinnym w Wilnie przy b. Zaułku Montwiłłowskim 4, uznanym obecnie za zabytek architektury, po obu stronach zwieńczonego rzeźbą orła marmurowego kominka z napisem „Gość w dom Bóg w dom” wisiały portrety kilku naszych przodków. Budziły one zainteresowanie trójki młodych Narębskich. Jednego z tych portretów, przedstawiającego Antoniego Komara, obawialiśmy się, bo zdawał się on wodzić oczami za oglądającym ten obraz. Jeżeli chodzi o pozostałe portrety, uratowane ze zniszczonego dworu w Chołchle, dowiedzieliśmy się od Ojca, że przedstawiały one Felicjana Karnickiego i Adama Ferdynanda Adamowicza. Poza moją siostrą Barbarą byliśmy jednak obaj z bratem Juliuszem zbyt młodzi, aby pojąć stopień pokrewieństwa z tymi tajemniczymi dla nas postaciami. Dopiero spisany w 1963 r. przez moją Mamę niedokończony, niestety, pamiętnik Ojca [zamieszczony w książce „Zawsze wierni Piątce 2” – K. A.] pozwolił na odtworzenie dziejów rodziny Karnickich, poczynając od jego pra-pradziadka Ignacego, podstolego, a od 1775 r. podkomorzego mińskiego i właściciela wspomnianego już majątku Chołchło koło Mołodeczna. W tamtejszym dworze była galeria portretów rodzinnych a nawet kapela nadworna. W wieku XVI majątek ten był własnością Radziwiłłów a następnie kolejno równie znanych rodzin Słuszków, Kiszków i w XVIII w. Galimskich, by wreszcie jako wiano przejść w posiadanie Karnickich herbu Kościesza. Innymi posiadłościami Karnickich były położone ok. 15 km. na południowy wschód od Chołchła koło wsi Adamowce po obu stronach rzeczki Jarszówka folwarki Wazginiszki i Aleksandrowo (Holandia) oraz folwark Dońki, położony ok. 5 km na północny-wschód od Gródka (Gorodok) i ok. 12 km na wschód od Chołchła (…)

Chołchło zostało utracone przez naszych przodków po powstaniu 1863 r. pod przymusem władz. Posiadłość tę nabył Rosjanin Gorbunow, pomocnik osławionego prześladowcy Polaków Murawiewa. Dla potomnych pozostały jedynie wspomniane folwarki, w których umiejętnie gospodarowała ciotka Ojca Stefania Karnicka (…)

Ignacy, który miał niemal ukończone studia medyczne, był od 1845 r. deputatem szlacheckim powiatu wilejskiego. Był on synem Felicjana oraz wnukiem wspomnianego już podkomorzego mińskiego Ignacego Karnickiego. Po upadku powstania 1863 r. został osadzony w więzieniu N14 na Antokolu. Szwagrem dziadka mego ojca był Antoni Komar, którego straszący mnie i rodzeństwo portret wisiał, jak już wspomniano, w salonie naszego domu w Wilnie. Obecnie znajduje się pod opieką mojej Bratowej w rodowym mieszkaniu w Toruniu.

Ignacy i Justyna Karniccy mieszkali nie na wsi, lecz w Wilnie przy ul. Zamkowej naprzeciw Skopówki. Mieli trzy córki: Zofię, Konstancję i Stefanię. Najstarsza z nich Zofia wyszła za mąż za oficera Rodziewicza, a po jego śmierci za Adama Ferdynanda Adamowicza (1802-1881), również owdowiałego profesora weterynarii i medycyny Uniwersytetu Wileńskiego, a następnie – po jego zamknięciu – Akademii Medyko-Chirurgicznej w Wilnie. Uważa się go za pioniera polskiej weterynarii i twórcę naszego słownictwa w tej dziedzinie. Adamowicz był też autorem pierwszych polskich uniwersyteckich podręczników weterynarii oraz monografii o utrzymaniu i leczeniu zwierząt domowych. Portret tego wybitnego uczonego, pędzla Jana Marczyńskiego, udało się memu Ojcu ocalić z Chołchła, a obecnie znajduje się on w Toruniu. Państwo Adamowiczowie mieszkali w Wilnie na ul. Trockiej. Po śmierci Adamowicza Zofia wyszła za mąż za Sobiesława Hipolita Lenkiewicza, administratora dóbr Przeździeckich w Policznej na Mazowszu. Z wiana po zmarłym profesorze zakupiła majątek Grabów nad Wisłą koło Zwolenia w powiecie kozienickim. Warto dodać, że rodzina Lenkiewiczów podtrzymywała kontakty z moimi Rodzicami również w okresie toruńskim. Druga Córka Ignacego i Justyny Karnickich – niezamężna Stefania zasłużyła się jako umiejętny odnowiciel trzech folwarków: Wazginiszek, Doniek i Aleksandrowa (Holandii), gospodarząc w tym ostatnim, a dzierżawiąc pozostałe.

Natomiast zamieszkała w Wilnie z rodzicami ich trzecia córka Konstancja urzekła swą urodą i osobowością odbywającego w tym mieście służbę wojskową lekarza Józefa Narębskiego i młodych złączył niebawem węzeł małżeński, dający początek naszej rodzinie i jej związkowi z Wileńszczyzną.

Niestety, pobyt młodej pary w Wilnie nie trwał długo. Awansowany przez wojskowe władze carskie pradziadek Józef został skierowany jako lekarz wojskowy do stacjonującego w stolicy Czeczenii Groznym Kozackiego Pułku Konnego Kizlaro-Grebienskiego. Taka była polityka carska, dążąca do rozproszenia Polaków po całym terytorium Rosji.

Tam też przyszła na świat trójka dzieci Józefa i Konstancji Narębskich: najstarsza córka Justyna (ur. 17.09.1890) oraz dwóch synów: Stefan (ur.5.02.1892) i Piotr (ur. 11.10.1896). Pierwszą nauczycielką tej trójki, zwłaszcza języka polskiego i historii, była ich babcia, Justyna z Komarów Karnicka, zwana przez rodzinę Justysieczką. Mój ojciec Stefan musiał darzyć ją sporą sympatią, ponieważ poświęcił jej kilka akwarel, przedstawiających Babcię nakręcającą zegar. Józef Narębski brał żywy udział w życiu społecznym miejscowej Polonii, będąc syndykiem groznieńskiego kościoła rzymsko-katolickiego. Poza swymi obowiązkami w wojsku niósł chętnie pomoc lekarską zwłaszcza miejscowej ubogiej ludności, zyskując jej wielką sympatię.

W Groznym szereg ważnych stanowisk w miejscowej administracji, na poczcie i kolei zajmowali przedstawiciele kilku znanych polskich rodzin kresowych: Maculewiczów, Kieżunów, Romaszkiewiczów, Dąbkowskich i Skrobeckich. Zawarte na dalekiej ziemi czeczeńskiej przyjazne stosunki z tymi rodzinami były podtrzymywane po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Doskonale pamiętam odwiedziny w wileńskim domu Maculewiczów, których młodzi Narębscy nazywali wujkami, a już w czasach toruńskich zamieszkała w Bydgoszczy dentystka „ciocia Mucha” Kieżun, lecząc nam zęby, wspominała jak mój ojciec Stefan pisał jej listy miłosne, jako do ówczesnej sympatii. Podobnie babcia Konstancja pisała po francusku fonetycznie kazania miejscowemu proboszczowi, ponieważ na Msze św. uczęszczali zamieszkali w Groznym francuskojęzyczni obcokrajowcy.

Pobyt rodziny Narębskich w Groznym nie trwał długo. W 1899 r. dziadek Józef zmarł po krótkiej a ciężkiej chorobie, najprawdopodobniej na nowotwór jelita grubego, pozostawiając babcię Konstancję z trójką nieletnich dzieci. Jako ceniony lekarz i społecznik miał on wręcz manifestacyjny pogrzeb.

Kiedy w 1985 r., biorąc udział w międzynarodowej ekspedycji geologicznej na Kaukazie, próbowałem dowiedzieć się gdzie są w Groznym cmentarze z przełomu XIX i XX wieku, oświadczono mi, że, niestety, nie ma już po nich śladu.

Wkrótce po śmierci męża babcia Konstancja ze swoją matką Justyną i trójką nieletnich dzieci opuściła daleką i obcą – mimo sympatii do Polaków miejscowej ludności – Czeczenię i przeniosła się początkowo do folwarku Holandia (Aleksandrowo). Po mniej więcej rocznym pobycie na wsi Babcia wraz z dziećmi udała się (zapewne w 1900 r.) do Wilna.

Cdn.

Przygotowała do druku
Krystyna Adamowicz

Na zdjęciach: Piotr Narębski;
salon domu Narębskich w Wilnie
Fot.
archiwum rodzinne

<<<Wstecz