Jubileuszowy Międzynarodowy Rowerowy Maraton Kresowy „Wilia” w Niemenczynie

Tu się kształtują charaktery

Rekordowa liczba uczestników wzięła udział w etapowym międzynarodowym wyścigu rowerowym, który po raz 5. odbył się w Niemenczynie. W jubileuszowej edycji wzięło udział 428 cyklistów, co jest rekordem tego wyścigu, którzy mieli do pokonania trasy o długości od kilkuset metrów (mikro) do 60 kilometrów (maraton). Imponująca była też rozpiętość wiekowa uczestników, w rajdzie zmagali się zawodnicy od 3 do 80 lat. Zawody odbyły się w środę, 1 maja, były więc swoistym uczczeniem 15. rocznicy wstąpienia Polski, Litwy i Łotwy do wspólnoty państw europejskich.

Oprócz miłośników jednośladów z krajów unijnych w zmaganiach sportowych, odbywających się pod pięknym trójjęzycznym hasłem „Pasja-Rywalizacja-Przyjaźń”, wzięli też udział rowerzyści z Białorusi i kilku pasjonatów pedałowania z Rosji.

Wymagający rywal

Jedną z gwiazd międzynarodowych zawodów był Elijus Čivilis, wiceminister ekonomiki i innowacji w rządzie Litwy. Ściganiem się na rowerze pasjonuje się od dawna i w tej dyscyplinie ma imponujące osiągnięcia. W 2017 roku we Włoszech wywalczył tytuł mistrza świata w wyścigu 24-godzinnym MTB w parach. Dwukrotnie był też mistrzem Europy w tej konkurencji. W Niemenczynie też był wymagającym rywalem i w kategorii open w maratonie wywalczył 6. miejsce. W swej kategorii wiekowej (1981 r. ur.) był natomiast pierwszy.

Adrenalina i hormony szczęścia

Pogoda w tym dniu dopisała i startujący – bez względu na wiek – byli w doskonałych nastrojach. Organizatorzy międzynarodowego przedsięwzięcia – Wydział Kultury, Sportu i Turystyki administracji samorządu rejonu wileńskiego oraz szkoła sportowa – tradycyjnie stanęli na wysokości zadania i zawody odbywały się sprawnie oraz w duchu fair play.

Formuła wyścigu zakłada, że podczas zawodów „produkuje się” dodatkowa porcja adrenaliny i pojawiają się endorfiny, zwane hormonem szczęścia. Otóż tych produktów w Niemenczynie nie zabrakło. Ich „produkcją” zajmowali się nie tylko zawodnicy, ale też kibice. Szczególnie widoczne to było podczas zmagań najmłodszych. Na trasie towarzyszyli im rozemocjonowani rodzice, a do walki głośno zagrzewali babcie i dziadkowie.

Nie było najważniejsze to, czy ktoś wywalczył miejsce na podium. Każdy, który dojechał do mety był zwycięzcą. Grunt, że walczył uczciwie i do końca.

 

Superlatywy od rowerowego bractwa

Tegoroczny wyścig był szczególnie trudny. Odczuli to nawet młodzicy. Džiugas Džiuvenis z rejonu poniewieskiego w kategorii wiekowej 9-10 lat wywalczył trzecie miejsce i na trasę zbytnio nie narzekał, natomiast jego starszy brat (12 lat) był 9. i utyskiwał, że trasa była trudna, a podjazdy strome i piaszczyste.

W zawodach wzięli udział rodzice chłopców. Szczególne powody do radości miała mama Jovita. W swej kategorii wiekowej wywalczyła brąz i, jak stwierdziła w rozmowie z „Tygodnikiem”, był to prezent na urodziny. 11 maja ukończy bowiem 42 lata. Małżonce jako pierwszy pogratulował mąż Vitalijus, który, co prawda, miejsca na podium nie zajął, ale do mety dojechał.

– Lubimy przyjeżdżać do Niemenczyna. Organizacja jest świetna, wszystko gra. Nasze rowerowe bractwo w samych superlatywach odzywa się o zawodach i dlatego z roku na rok zyskują one coraz większą popularność – komplementowała brązowa medalistka niemenczyńskiego etapu.

Właściwy wybór

Jak wynika z powyższego, maratony kresowe to też przedsięwzięcie rodzinne. Nic dziwnego, że na zawody przyjeżdżają rodzice wraz ze swymi latoroślami. Wiadomo, że najtrudniej jest zaciekawić i zabawić tych najmłodszych. Żeby czas im się nie dłużył zajęcia z nimi prowadzą animatorzy. Jedną z nich jest Nela. Na co dzień pracuje w szkole w Białymstoku jako pedagog wychowania wczesnoszkolnego. Uwielbia swój zawód, a kiedyś była zapaloną amatorką jazdy na rowerze. Zrezygnowała jednak ze startów i postanowiła robić to, co potrafi najlepiej. Dzieci ją wręcz oblegały, co potwierdza, że dokonała właściwego wyboru.

Rodaków było mniej

Jeżeli podczas pierwszych zawodów „Wilia” w Niemenczynie najwięcej było zawodników z Polski, to w ostatnich dwóch edycjach przeważającą większość stanowili rowerzyści z Litwy. Właściwie wszystkie większe litewskie miasta miały swych reprezentantów. Rodaków zza miedzy tym razem było mniej. Jak tłumaczył fotograf Marek Kulikowski, w Polsce ludzie na początku maja mają kilka dni wolnych, a więc wykorzystują ten czas na spotkania rodzinne, pikniki itd. Ponadto maratony kresowe są organizowane przeważnie na terenie województwa podlaskiego, gdzie mieszka dużo osób wyznania prawosławnego. W końcu kwietnia obchodzili oni Wielkanoc.

– Tydzień wielkanocny jeszcze trwa, a ponadto w Polsce wyścigi rowerowe są niezwykle popularne i w każdy weekend jest przeprowadzanych po kilka podobnych przedsięwzięć. Stąd i mniejsza frekwencja „naszych” – tłumaczył mistrz obiektywu.

 

„Everest” albo „zabójca”

Wśród zawodników „dorosłych” największą popularnością cieszył się półmaraton. Na jego starcie stanęło 200 rowerzystów. O połowę mniej sportowców stanęło na starcie najbardziej wymagającego wyścigu, czyli maratonu. Pokonanie trasy długości 60 km po pofałdowanym terenie, obfitującym w ostre skręty i strome podjazdy wymaga dobrej kondycji fizycznej oraz wytrenowania. Ponadto trzeba było pokonywać kałuże, strumyki, a najwięcej wysiłku wymagało pokonanie „Everestu”, czyli dość stromej góry, którą zawodnicy nagrodzili też mniej zaszczytną nazwą „zabójcy”. Nie wszyscy byli w stanie pokonać ją na siodełku, dlatego część zeskakiwała z roweru i albo go pchała, albo na plecach taragała. Słowem, trzeba schylić czoła przed tymi, którzy dotarli do mety, walcząc nie tylko z dystansem, ale i własną słabością. Rajdy rowerowe to wyzwanie, w którym kształtują się charaktery i hartuje duch.

Medale, puchary, nagrody

Dodać należy, że zwycięzcą maratonu w kategorii open został Šarūnas Pocevičius z Kowna, a wśród kobiet triumfowała Silvija Pocevičienė z Kupiszek. Kostas Kardelis, również kownianin, jako pierwszy wjechał na metę półmaratonu, a wśród kobiet zwycięsko finiszowała wilnianka Gabrielė Andrašiūnienė. W zawodach wiele wyróżnień i nagród zarówno indywidualnie, jak i drużynowo, zdobyli przedstawiciele rejonu wileńskiego. Medale, puchary i nagrody zdobywcom miejsc na podium wręczali Robert Komarowski, wicemer rejonu wileńskiego, Lilia Andruszkiewicz, kierowniczka Wydziału Kultury, Sportu i Turystyki oraz Mirosław Barej, pomysłodawca i główny organizator międzynarodowych rajdów rowerowych.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciach: pierwsze kroki w sporcie o kółkach;
pierwsze trudności nie załamują;
pierwsze podium;
Nela miała inne zawody
Fot.
autor

<<<Wstecz