Polski Orlik znowu broni przestrzeni powietrznej Litwy, Łotwy i Estonii

O bezpieczne niebo nad nami

Już wkrótce większość z nas będzie dzielić radość Wielkanocy w gronie najbliższych. Święta te kojarzą się nam z radością i optymizmem, które niesie wiosna. Nad tym, że może na nas czyhać niebezpieczeństwo nawet się nie zastanawiamy. Może dopiero, gdy włączymy wiadomości i usłyszymy o walkach na Bliskim Wschodzie, podziękujemy w duchu, że przyszło nam żyć w czasie i miejscu pokoju. Tymczasem o to nasze bezpieczeństwo codziennie dbają różne jednostki wojskowe. W tym – Polski Kontyngent Wojskowy (PKW) Orlik VIII, który pełni misję w 49. zmianie policyjnej NATO Baltic Air Policing.

Odkąd w 2004 roku Litwa przystąpiła do Sojuszu Północnoatlantyckiego, który w tym roku obchodzi 70 lat założenia, nie wyobraża już sobie bezpieczeństwa bez przyjaciół z zewnątrz. Od 15 lat na terenie naszego kraju prowadzona jest misja w ramach Sił Szybkiego Reagowania NATO. Polega ona na obronie przestrzeni powietrznej trzech krajów nadbałtyckich. Stałą bazą misji jest Litewska Pierwsza Baza Lotnicza, ulokowana przy międzynarodowym porcie lotniczym w Szawlach. Polski kontyngent już po raz 8. pełni swoją posługę na terenie Litwy, broniąc przestrzeni powietrznej. Misję rozpoczął 2 stycznia, a skończy 1 maja. W tym czasie wykonał 18 misji bojowych. Podczas tej zmiany PKW Orlik 8 spędził około 400 godzin w powietrzu i zaliczył ok. 150 misji. Przed tygodniem Ambasada RP w Wilnie zorganizowała wizytę studyjną dla dziennikarzy, którzy mieli okazję przyjrzeć się z bliska bazie wojskowej NATO w Zokniai koło Szawli.

Misje bojowe i treningowe

– Jesteśmy tutaj, aby wspierać Litwę, Łotwę i Estonię. Stoimy na straży granic powietrznych. Każda z misji ma podobny charakter: przechwytujemy statki w powietrzu, zazwyczaj nad morzem. Przede wszystkim są to samoloty Federacji Rosyjskiej. Nie pozwalamy, żeby te samoloty wlatywały w system powietrzny i nad ląd trzech krajów nadbałtyckich – opowiadał ppłk Adam Kalinowski, dowódca PKW Orlik VIII. Podpułkownik służy w 31. Bazie Lotnictwa Taktycznego w Krzesinach na stanowisku dowódcy grupy działań lotniczych. W powietrzu w samolotach bojowych spędził 2915 godzin, z czego 2155 w myśliwcach F16.

Podpułkownik podkreślił, że na cały kontyngent składa się około 140 osób, w których 20 proc. brało udział w poprzedniej misji polskiego kontyngentu Orlik 7. Żołnierze do dyspozycji mają cztery myśliwce F-16 z 31. Bazy Lotnictwa Taktycznego Poznań-Krzesiny. To najnowocześniejsza wersja samolotu F-16, który może rozwinąć prędkość do 2 tys. km/h. Z lotniska w Zokniai do Wilna można pokonać odległość w 11 minut. Oprócz misji bojowych wykonywane też są loty treningowe.

– W każdej chwili jesteśmy w stanie przekierować nasze samoloty z misji treningowej na bojową. 80 proc. personelu to nowe osoby, które zdobywają doświadczenie podczas wykonywania misji – tłumaczy dowódca, zauważa przy tym, że w Polsce tylko mężczyźni są pilotami samolotów F16. Innymi statkami powietrznymi, w tym też bojowymi, kierują również kobiety.

Adrenalina i chęć

Piloci zdobywają doświadczenie podczas lotów na wykonywanie przechwyceń i rozpoznań w powietrzu. Potem wracają na ziemię, materiał jest obrabiany przez sekcję Intel i jest przesyłany do wyższych przełożonych. Kontyngent współpracuje też z wojskami lądowymi. Polska jest państwem wiodącym podczas 49. zmiany. To oznacza, że w razie potrzeby, polskie myśliwce podrywają się jako pierwsze.

Major Adam Mazur, rzecznik prasowy PKW Orlik 8 wyjaśnia, że myśliwce stacjonujące w Szawlach podrywane są na sygnał, docierający środkami łączności od wyższych organów dowodzenia. Piloci ubierają się, jak najszybciej przemieszczają do samolotu, uruchamiają silnik, sprawdzają maszynę pod względem technicznym. Jeśli wszystko jest w porządku, to kołują, startują i kierowani są przez nawigatorów w odpowiedni rejon – tam, gdzie wystąpiło zagrożenie.

– Po kilku minutach samolot się odrywa, a pilot pełen adrenaliny i chęci przechwycenia nieznanego statku powietrznego leci tak szybko, jak pozwolą mu nawigatorzy na ziemi – opowiada Adam Major. – Dolatuje do punktu spotkania z samolotem, który powinien przechwycić, dokonuje tego, zbliżając się do samolotu. Naszym zadaniem jest zrobienie zdjęć, rozpoznanie sylwetki, do którego kraju przynależy statek powietrzny, odraportowanie, czy samolot posiada uzbrojenie bojowe, czy treningowe.

Interwencja

Przechwytywanie może też dotyczyć statków cywilnych. Jak podkreślają rozmówcy, w takim wypadku pilot myśliwca sprawdza, czy piloci są w kabinie i jego zadaniem jest przekazanie informacji bazie na ziemi oraz czekanie na decyzję, co dalej robić. Statek cywilny, który porusza się niezgodnie z określoną trasą, może być zmuszony do wylądowania na określonym przez nawigatorów lotnisku. Incydentów z samolotami cywilnymi polscy piloci podczas tej zmiany nie mieli.

– Jeżeli musimy zainterweniować, to przekazujemy sygnały, na które samolot reaguje i leci za nami. Jeśli nie jest posłuszny, mamy środki delikatnego przymusu, np. odpalenia flare (pułapka termiczna), następnie możemy użyć pocisków smugowych… A potem czekamy na sygnał, co mamy robić dalej. Oczywiście, jesteśmy dalecy od tych czynów, choć jesteśmy do tego przygotowywani – wyjaśnia dowódca Kalinowski.

Piloci PKW są też przygotowani na udzielenie pomocy samolotom cywilnym. Polega ona przede wszystkim na ocenie statku cywilnego w powietrzu, czy ma np. jakieś uszkodzenia. – Kilka lat temu taka sytuacja wydarzyła się nam w powietrzu nad terenem Polski. Z zewnątrz, w powietrzu, nasi piloci z samolotów F16 sprawdzili i ocenili, że maszyna ma uszkodzenia i blokady, które uniemożliwiają wypuszczenie podwozia. Przekazali tę informację pilotom samolotu cywilnego. Kapitan Wrona szczęśliwie wylądował na lotnisku w Warszawie przy braku możliwości wypuszczenia podwozia – wspominał Adam Kalinowski.

Śpieszą z pomocą

Rozmówcy podkreślili, że mają bardzo dobrą współpracę z ze stroną litewską, która zabezpiecza kontyngent. Polscy piloci są gotowi do pomocy podczas kataklizmów, np. przy dużych pożarach lub powodzi.

Angażują się też społecznie i charytatywnie. Podczas 8. misji polskich żołnierzy odwiedziło ponad 25 wycieczek. Żołnierze otrzymują też kartki od dzieci ze szkół, jako podziękowanie za ich pobyt na Litwie. Co ciekawe, sami nie pozostają dłużni – podjęli się opieki nad Domem Dziecka w Solecznikach. Przed Wielkanocą zawieźli tam prezenty, które zostały kupione za uzbierane z różnych akcji charytatywnych datki finansowe. – Są to środki czystości, odzież, materiały kancelaryjne, to, co dzieci potrzebują najbardziej – opowiadał Adam Mazur.

Zbliżające się święta wielkanocne polscy żołnierze spędzą jeszcze na Litwie, ale już wkrótce powrócą do Ojczyzny i dalej będą pełnić służbę, broniąc nas z nieba.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: F-16 po powrocie z lotu treningowego;
rodzinna baza F-16 znajduje się w Krzesinach
Fot.
autorka

<<<Wstecz