Wielkanocne piękno i bogactwo Wileńszczyzny

Wyjść spod strzech do ludzi

Palmy, dekoracje, pisanki, ceramika, rzeźba, obrazy, biżuteria, wycinanki i pełne kosze słodyczy – to wszystko znalazło się na stołach podczas kiermaszu wielkanocnego w Zujunach i Mejszagole.

Dwa ośrodki kultury – Centrum Wspólnoty w Zujunach (filia Wielofunkcyjnego Ośrodka Kultury w Rudominie) oraz Centrum Rzemiosła Tradycyjnego w Mejszagole (filia Muzeum Etnograficznego Wileńszczyzny w Niemenczynie) – minionej niedzieli, 7 kwietnia, zorganizowały wielkanocne kiermasze. W Zujunach odbył się po raz czwarty, zaś w Mejszagole – po raz drugi. Skierowane były do mieszkańców rejonu wileńskiego oraz stolicy, którzy, przygotowując się do najważniejszego święta dla chrześcijan, myślą o tym, żeby nabyć wyroby certyfikowanych rzemieślników.

Palmy w Dublinie…

– Kiermasz w Zujunach z roku na rok staje się większy i przyciąga coraz więcej uczestników. Wileńszczyzna słynie z palm, ale tak się stało, że to w naszej gminie znajdują się ośrodki palmiarstwa, m. in. Ciechanowiszki i Krawczuny. Niemniej jednak cieszymy się, że oprócz „palmowych” mistrzyń zgłosiło się aż 30 osób, które prezentują na kiermaszu różne rękodzieła. Dla każdego coś dobrego – w rozmowie z „Tygodnikiem” zaznaczyła Rima Dubickaja, administratorka Centrum Wspólnoty w Zujunach.

Tak się złożyło, że kiermasz odbywał się tydzień przed Niedzielą Palmową, więc popyt na palmy i palemki był niemały. Wiesława Bujnowska i Janina Zamara z Ciechanowiszek zgodnie stwierdziły, że za tydzień to dopiero palmy się „rozejdą”. Palmiarki, u których tradycja wicia palm obejmuje kilka pokoleń, będą sprzedawać je pod kościołami w Wilnie. Panie podkreśliły, że już posiały kwiatki na kolejny sezon wicia.

– To trudna i wymagająca cierpliwości praca, ale kupujący doceniają nasz trud. Często sprzedajemy palmy na prezenty do Polski. Co ciekawe, że w Wilnie podczas Niedzieli Palmowej jest większe zapotrzebowanie na palmy o bardziej jaskrawych kolorach. Natomiast w ciągu roku na prezenty ludzie kupują w odcieniach bardziej naturalnych – opowiadają palmiarki, podkreślając, że kiedyś był zwyczaj, że palmę do kościoła niosły dzieci. – Teraz sporo rodzin wyjechało za granicę i widać, że tradycja, iż to najmłodszy członek rodziny niesie palmę do poświęcenia, zanika – ubolewają rozmówczynie gazety.

Z kolei Ola Kunicka z Krawczun na Palmową wyruszy do Dublina, do dzieci. W stolicy Irlandii są trzy polskie kościoły, przy których będą rozpowszechniane wileńskie palmy. Palmiarka zaznaczyła, że czuje się tam jak w domu – są dzielnice, w których sporo jest Polaków i Litwinów, nawet w sklepach można się dogadać po polsku i litewsku.

…a kosze w Japonii

Odkąd weszliśmy w dobę Internetu, rzemieślnicy – m.in. dzięki portalom społecznościowym – mają okazję do reklamowania swoich wyrobów na całym świecie. Nic więc dziwnego, że o podwileńskich Szyłanach usłyszano w Kraju Kwitnącej Wiśni. Choć nie za przyczyną palmy, tylko rzeczy bardziej przyziemnej – a mianowicie – koszyków. Jest to wielce przydatny, a wielu powie, że nawet niezbędny, wielkanocny rekwizyt.

Chyba każda gospodyni na Wileńszczyźnie posiada swój kanon tego, z czego składa się wielkanocna święconka. Wacław Kociełowicz i Irena Krupowicz, pochodzący z Szyłan sprzedawali kosze – jedne z leszczyny, inne z łozy, a jeszcze inne – z sosnowych korzeni.

– Żeby spleść taki koszyk, to potrzebny jest cały dzień, jeśli materiał jest przygotowany – tłumaczy pan Wacław, który jest trzecim, czy czwartym pokoleniem w swojej rodzinie, które plecie kosze. Nauczył się tej sztuki od stryja Henryka Wojciechowskiego.

Z kolei jego sąsiadka, pani Irena, wyplata kosze z sosnowych korzeni. Kiermaszowe jeszcze świeżo pachniały sosnową żywicą. To właśnie ona powiedziała, że na takie koszyki jest zapotrzebowanie w dalekiej Japonii.

Zatrzymać lato

Wśród kiermaszowych łakoci popularnością cieszyły się ciasta i bułki z zujuńskiej piekarni. Tadeusz Andrzejewski dwoił się i troił wyciągając na ladę kolejne porcje smacznych wypieków.

Teresa Maciejkianiec przywiozła kartki i obrazki wykonane z suszonych kwiatów. Mówi, że wykonując tak misterną pracę, stara się zatrzymać lato na dłużej. Natomiast kartki – każda oryginalna i niepowtarzalna – znajdują nabywców, którzy chcą zrobić bliskim niespodziankę i załączają je do prezentów.

Mirosława Śnieżko spędza całe dnie z wnukami, natomiast wieczorami, gdy rodzice zabierają swoje pociechy, uaktywnia się twórczo.

– Na brak pomysłów i zajęć nie narzekam. Postanowiłam zrobić kwiatowe dekoracje, upiększenia do włosów z kolorowych wstążek dla dzieci. Zajmowałam się haftowaniem. Latem chcę spróbować swoich sił w ceramice – opowiada pani Mirosława.

Z kolei Czesława Lachowicz, nauczycielka plastyki w Szkole Podstawowej im. św. Faustyny w Rzeszy, wyrabia skórzaną biżuterię. Tłumaczy, że każdy sezon dyktuje modę na coś innego – inne formy, inne dodatki. Biżuteria – to jej hobby i swoim talentem dzieli się z innymi, bowiem prowadzi zajęcia dla dorosłych w domu kultury w Korwiu. Pani Czesława robi też kartki z elementami wycinanek.

Anioł na motorze

Regina Žemaitienė przywiozła wieszaki na klucze. Wykonane z drewna, na każdym z nich nadrukowany anioł. Z odpowiednim napisem – „Anioł przyjaźni”, „Anioł strzegący domu”, „Anioł pomyślności”. Pani Regina pracuje w rodzinnej firmie „Prašvieta”, która znajduje się we wsi Nowe Rowy (Naujoji Rėva). Firma produkuje drukarki do wydruku na drewnie, płótnie, metalu oraz na artykułach spożywczych.

– To, co przywiozłam do Zujun, to moje hobby – nadruki. Wykonywaniem „anielskich” wieszaków podjęłam się przed rokiem. Natchnął mnie anioł, którego przywiozłam z podróży motocyklem. Przyjechał w mojej duszy… – z nutką tajemniczości opowiada artystka, która wiele uwagi na swoich obrazkach-wieszakach poświęciła też kotom.

I dla ciała, i dla ducha

Na kiermaszu były też dekoracje do upiększenia domu na Wielkanoc. Np. Renata Čiuladienė, krawcowa z Rostynian, drzewko wielkanocne upiększyła zajączkami. Sprzedawała też dekoracje z kwiatów.

Nie sposób wymienić wszystkich rękodzieł, które znalazły się na zujuńskim kiermaszu. Były wyroby wełniane (Oksana Graužinienė). Centrum Dziennego Pobytu Osób Niepełnosprawnych w Niemenczynie także miało stoisko z pracami ręcznymi. Dzieci z przedszkola w Bujwidziszkach oraz z Gimnazjum w Zujunach prezentowały wystawę wielkanocnych pocztówek.

Organizatorzy zatroszczyli się i o ciało – były pierożki z rosołem oraz kiełbasa z grilla – i o ducha – swoją poezję prezentowali ci, którzy stają w zapasy ze słowem: Laima Petronienė, Aleksander Śnieżko, Krystyna Užėnaitė, Andrzej Aszkiełowicz, Antanas Raupelis. Młodsi uczestnicy mieli okazję uczestnictwa w różnych konkursach – taczanie jajek, recytacja wierszy, loteria bez przegranej, której główną nagrodą były 2 bilety na koncert Krzysztofa Cugowskiego. Publiczność weseliły miejscowe zespoły i wykonawcy – „Verdenė” i „Seni draugai” oraz bard Wiktor Dulko.

Stworzono też okazję do dobroczynności: do skrzynki wędrowały datki, które będą przeznaczone dla chłopaka, który ucierpiał w wypadku samochodowym. Potrzebuje drogiej operacji na szczękę.

Spotykajcie się i rozmawiajcie

W myśl słów księdza prałata Józefa Obrembskiego, który mawiał: „Spotykajcie się, rozmawiajcie, wyjdźcie spod strzechy do siebie nawzajem” – w Dworze Houwaltów w Mejszagole przez całą niedzielę też było gwarno i wesoło. Przybywali mieszkańcy miasteczka i okolic, żeby nabyć coś ciekawego i nowego na Wielkanoc.

Kiermasz odbył się w holu, gdzie ulokowali się rzemieślnicy, których skupia centrum. Miejscowe palmiarki – Zofia Szocik i Natalia Mesnikowa – wystawiły palmy; Renata Kowaluk – obrazy; Povilas Malinauskas – wyrzeźbione w drewnie oraz wykute w metalu cuda i cudeńka, zaś jego małżonka Ludmiła przygotowała stoisko pełne słodkich wypieków. Tradycyjne grzybki rozeszły się niczym świeże bułeczki. Olga Wojnowska sprzedawała rękodzieła robione szydełkiem i na drutach, natomiast Waleria Gotowt z papieru wyplatała koszyki i tacki. Chętni mogli wziąć udział w warsztatach lania świec, które prezentowała Gintautė Čirbaitė. Regina Černiauskienė – z drewna zrobione kwiaty. Dodatkowo najmłodsi mieli atrakcję w postaci przejażdżki na kucyku, z którym do Mejszagoły przybyła Ona Lėlienė.

Jak podkreśliła Jolanta Łapińska, kierowniczka centrum, placówka skupia artystów ludowych i oferuje zajęcia edukacyjne. Specjaliści różnych fachów pomagają dzieciom i dorosłym zapoznać się z praktycznym rzemiosłem i zgłębić jego subtelności. Rzeźbiarz w drewnie, mistrzyni wycinanek, wytwórczyni mydła, stolarz – wszyscy chętnie dzielą się swoją wiedzą praktyczną. Poza tym, chętni zapraszani są do nauki lania świec, plecenia ze słomy, przędzenia wełny lub udziału w warsztatach ceramicznych. Przed Wielkanocą popularnością cieszą się warsztaty wicia palm i malowania pisanek. Centrum – to szansa dla certyfikowanych rzemieślników, którzy w placówce mają możliwość zaprezentować swoje wyroby.

Teresa Worobiej

Na zdjęciach: gdy w Palmową Niedzielę słońce świeci, będą pełne stodoły, beczki i sieci – zgodnie z polskim przysłowiem..
Fot.
autorka i Janina Wołejszo

<<<Wstecz