Paczki od rodaków z Macierzy dotarły na Wileńszczyznę
Teraz i przed laty…
Siódmy rok z rzędu, a po raz czternasty w ogóle, w miniony weekend wiele miejscowości na Wileńszczyźnie odwiedzili przedstawiciele Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy AK na czele z prezesem Arturem Kondratem oraz jego zastępczynią major Stanisławą Kociełowicz. Dwa razy do roku – przed świętem Zmartwychwstania Pańskiego oraz Bożego Narodzenia – przyjaciele z Macierzy spotykają się z naszymi kombatantami – żołnierzami polskimi z okresu II wojny światowej, przekazują dary z serca płynące szkołom polskim, co też stanowi okazję do tego, by porozmawiać z młodzieżą, trwającą w polskości i uczącą się w polskich szkołach, odczuć ich umiłowanie do ziemi swych ojców.
Tym razem wolontariusze z Polski odwiedzili szkoły w Czarnym Borze, Wojdatach, Porudominie, Rudominie i Jaszunach. I wszędzie spotykano ich z ogromną serdecznością.
– Dary, które przywędrowały niemal z całej Polski, zbierane przez ludzi dobrej woli, są darami naszego serca. Do każdej tej paczki rodacy z Macierzy wkładali nie tylko żywność, ale przede wszystkim kawałeczek swej duszy – zaznaczył Kondrat.
Niemal każdy z towarzyszących tej wyprawie ma też własne intencje, by stanąć na ziemi swych praojców, jak to jest w przypadku Krzysztofa Michałowskiego z Przechlewa, którego dziadek Józef Michałowski został zamordowany w Ponarach w wieku 23 lat. Pan Michał odwiedził miejsce mordu niewinnych ludzi.
Pani Grażyna Złocka w ramach akcji „Paczki dla rodaków” przybywa na Wileńszczyznę każdego roku. W ciągu 25 lat była dyrektorem Liceum im. Adama Mickiewicza w Białymstoku, które przed wielu laty współpracowało ze szkołą w Jaszunach, dziś Gimnazjum im. Michała Balińskiego.
– Szkoła wypiękniała od tamtych bodaj 30 lat, niewielu co prawda zostało nauczycieli z tamtych czasów, ale duchowość polska w tej szkole nadal jest silna – wzrusza się pani Grażyna. – Pamiętam, że w latach naszej współpracy powstawał Zespół Pieśni i Tańca „Gromada” i istniał lat 15. Można powiedzieć, że „Gromadę” zakładaliśmy razem, bo nasze liceum pomagało w pierwszych krokach jej istnienia. Pamiętam ogromne zaan¬gażowanie w powstanie zespołu nauczycielki Janiny Kuryłło. Teraz zespołu nie ma. Dyrekcja szkoły obiecała jednak, że zostanie reaktywowany. Wierzę, bo atmosfera patriotyczna odczuwalna jest tu także dziś.
Pani Grażyna wspomina o wieloletniej współpracy ze szkołami w Taboryszkach, o pobycie u śp. Anny Krepsztul, z którą się zaprzyjaźniła, o spotkaniach z mieszkańcami w Wielkich Zawiszańcach i w Domu Dziecka w Solecznikach i in.
W miniony niedzielny poranek w restauracji „Pan Tadeusz” odbyło się uroczyste śniadanie. Prezes Stowarzyszenia Kondrat bardzo wysoko ceni wkład w polskie patriotyczne życie naszych wiarusów, dziś zrzeszonych w Stowarzyszeniu Kombatantów Polskich na Litwie. Wiele serdecznych słów w tych dniach przed Świętem Zmartwychwstania Pańskiego powiedział pod ich adresem. Dziękował za ich wojskową przeszłość i wręczył im dyplomy uznania oraz pamiątkowe statuetki, które były przyjęte sakramentalnymi słowami „Ku chwale Ojczyzny”.
Pani mjr Kociełowicz podczas wręczania statuetek o każdym miała wiele do powiedzenia. Zna każdego z nich, ich szlak życiowy i wojenny. Jest wilnianką, która również przeszła przez koszmar wojny i łagrów sowieckich. Jest absolwentką legendarnej „Piątki”. Na tegoroczne spotkanie zaprosiła swe szkolne koleżanki, które mimo że same nie wojowały, ale wychowywały się w rodzinach, gdzie ojcowie byli legionistami Wojska Polskiego, walczącymi o wolność Polski. To Janina Gieczewska (najstarsza absolwentka „Piątki”), Hanna Strużanowska i Maria Samoszukówna (Magalińska), Janina Szyłobryt (Malinowska) i sama Staszka Kowalewska (dziś Kociełowicz), to też niżej podpisana. Panu prezesowi wręczona została książka „Zawsze wierni „Piątce 2”, która opowiada o wilnianach, którzy w okresie powojennym twardo stanęli na gruncie zachowania polskości na naszej ziemi.
Podczas śniadania przywołano wiele wspomnień z czasów młodości.
Krystyna Adamowicz
Na zdjęciu: symboliczną statuetkę otrzymuje kpt. Stanisław Poźniak