Seminarium historyczne poświęcone 80. rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych

To nie był akt dobrej woli

W roku ubiegłym Litwa i Polska obchodziły nie tylko 100. rocznicę odzyskania niepodległości, ale też 80-lecie nawiązania stosunków dyplomatycznych między obu krajami. Co prawda druga data nie była tak głośno eksponowana i nagłaśniana. Być może wpływ na to miały okoliczności, jakie temu wydarzeniu towarzyszyły. Rok 1938 był dotychczas tematem wstydliwie pomijanym i przemilczanym. Instytut Polski w Wilnie postanowił tę kurtynę milczenia nieco uchylić i lody przełamać.

Z inicjatywy placówki w Litewskiej Bibliotece Narodowej im. Martynasa Mažvydasa została zorganizowana dyskusja z udziałem historyków polskich i litewskich. Jak zaznaczył na wstępie Marcin Łapczyński, dyrektor Instytutu Polskiego w Wilnie, dyskusja była elementem większego projektu poświęconego trudnym zagadnieniom w historii stosunków polsko-litewskich, których nie sposób zapomnieć, ale można i trzeba o nich rozmawiać… bez emocji.

Powaśnione małżeństwo

Alegorycznie do konfliktu polsko-litewskiego w okresie międzywojennym odniósł się dr Algimantas Kasperavičius z Instytutu Historii Litwy, który je porównał do trwającego kilka wieków pożycia małżeńskiego, w którym zdarzały się i kłótnie, i spory, ale też panowała miłość i zgoda.

– Spojrzeć na to trzeba przez aspekt psychologiczny, gdyż w ciągu wieków nagromadziło się sporo problemów i wzajemnych zastrzeżeń. W ich rozwiązywaniu zaczęły dominować emocje, złośliwości i uszczypliwości, chociaż nie brakowało punktów styczności i racjonalnego myślenia po obu zwaśnionych stronach – stwierdził Kasperavičius. Zwrócił on uwagę na dwa punkty zwrotne w konflikcie: rok 1920, gdy po zajęciu Wileńszczyzny wynika bezpośrednia konfrontacja, i rok 1938, gdy Polska postawiła Litwie ultimatum. Zdaniem litewskiego historyka, ten irracjonalny okres w naszych relacjach musiał się wreszcie skończyć, tym bardziej, że sytuacja międzynarodowa była bardzo napięta.

Nie nadzwyczajny i niewyjątkowy

– W ówczesnych czasach to była „normalka” – zauważył z kolei dr hab. Krzysztof Buchowski z Uniwersytetu Białostockiego. Jego zdaniem, konflikt polsko-litewski nie był czymś nadzwyczajnym i wyjątkowym. W okresie, gdy w całej Europie państwa walczyły o niepodległość i samostanowienie, to było zjawisko nagminne.

– Na Starym Kontynencie się gotowało. Narody się tworzyły, zrywały więzy łączące je z innymi narodami, konflikty narodowościowe wraz z rozpadem imperiów przeradzały się w konflikty międzypaństwowe. Konflikt polsko-litewski wyróżniał się jednak specyfiką, intensywnością, tym, że tak długo nie udało się znaleźć poprawnej formy kompromisu – zaznaczył Buchowski.

Wtórował mu dr Paweł Libera, który podkreślił, że Polska zręby swej państwowości i wytyczanie granic formowała w konfliktach nie tylko z Rosją, Niemcami, ale też z Ukraińcami, Czechami i Litwinami.

Różne drogi

Doc. dr Jonas Vaičenonis z Uniwersytetu Witolda Wielkiego w Kownie zauważył, że konflikt wynikł z powodu wyboru różnych dróg dążenia do niepodległości. Niemały wpływ na to miało wojsko. W opinii litewskiego historyka, Polska bardzo szybko utworzyła własne siły zbrojne, które skutecznie broniły niepodległości państwa i dążyła do odbudowy granic sprzed I rozbioru. Historyk przyznał, że Litwa wojska z prawdziwego zdarzenia nie miała. Brakowało kadry oficerskiej i chociaż w projekcie państwa litewskiego (sformowanym jeszcze w XIX wieku) zakładały podwójnie większe terytorium i granicę z Ukrainą, to w praktyce realizacja tych założeń była niemożliwa. Jego zdaniem, Polska z czasem stała się wyjątkowym państwem w regionie, bo – w obliczu zagrożenia ze wschodu i zachodu – przeznaczała najwięcej środków na wojsko.

– Litwa na obronność przeznaczała 18 proc. z budżetu państwa, a Polska 32-34 proc. i niemała w tym zasługa Józefa Piłsudskiego, który wiedział i rozumiał więcej niż ówcześni mu politycy – z kurtuazją stwierdził historyk z Kowna.

Dramat Piłsudskiego

W trakcie dyskusji wiele uwagi poświęcono właśnie postaci Józefa Piłsudskiego, który, według Buchowskiego, był głównym kreatorem polityki zagranicznej Polski. Był człowiekiem pod wieloma względami myślącym bardzo współcześnie, jego stosunek do Litwy był jednak anachroniczny, dziewiętnastowieczny.

– Traktował Litwę specyficznie. Nie dopuszczał nawet myśli, że Litwa może się oddzielić i był zawiedziony jej postawą nawet po zajęciu Wileńszczyzny – skonkludował znawca stosunków polsko-litewskich. Jego zdaniem, Piłsudski żył płonną nadzieją unii polsko-litewskiej i przeżywał wewnętrzny dramat, że to się nie udało. Chronił Litwę m. in. przed Józefem Beckiem, który jej w ogóle nie rozumiał i był bardziej radykalny w stosunku do niej. Między bajki należałoby więc włożyć stwierdzenie, że Piłsudski był krwiożerczo wobec niej nastawiony.

Wtórował mu dr Libera, który wspomniał o podejmowanych przez Piłsudskiego misjach specjalnych, dążących do przekonania Kowna i Litwinów do zawarcia porozumienia z Warszawą. Historyk naliczył 12 takich inicjatyw, ale wszystkie one skończyły się niepowodzeniem. Mimo to, główną zasadą Marszałka było niedopuszczenie do rozlewu krwi.

Kowno ustąpiło

W marcu 1938 po trwającej prawie 20 lat „zimnej wojnie” stosunki dyplomatyczne zostały nawiązane. Nie był to jednak akt dobrej woli. Po incydencie na granicy, w wyniku którego zginął polski żołnierz Korpusu Ochrony Pogranicza, w Warszawie i innych miastach odbyły się antylitewskie manifestacje. Rząd Polski zażądał w ciągu 48 godzin nawiązać stosunki dyplomatyczne i zagroził daleko idącymi konsekwencjami w razie odrzucenia ultimatum.

Przyparte do muru 17 marca Kowno ustąpiło. Zdaniem litewskich historyków, niemały wpływ na tę decyzję miało przejęcie przez Niemcy Kłajpedy. Uszczypliwością ze strony litewskiej było to, że na stanowisko ambasadora Litwy w Warszawie mianowano płk. Kazysa Škirpę, znanego z antypolskiego nastawienia i nieukrywającego swych sympatii względem Niemiec. Z jego inicjatywy przed laty została podjęta wymiana informacji operatywno-wywiadowczej pomiędzy Związkiem Radzieckim a Litwą, która trwała do 14 czerwca 1940 r.

Losy krajów były już przesądzone

Na pytanie, czy Litwa mogła odrzucić ultimatum i przeciwstawić się zbrojnie, historycy litewscy byli sceptyczni, ponieważ Polska dysponowała 21-krotnie większymi siłami zbrojnymi i wynik konfrontacji byłby zawczasu przesądzony. Polscy historycy z kolei podali w wątpliwość wpływ „trzeciej ręki” na wyjątkowo chłodne stosunki w okresie międzywojennym. Ich zdaniem, tych rąk mogłoby być kilka, ale nie one miały decydujące znaczenie.

Obie strony były natomiast zgodne co do tego, że nawiązanie stosunków dyplomatycznych pomiędzy krajami niewiele zmieniło i na zawarcie sojuszu wojskowego było już za późno. Losy obu krajów zostały przesądzone gdzie indziej i koła historii nie sposób było już odwrócić.

Niemniej jednak wraz z zakończeniem okresu zamrożenia stosunków nastąpiło oczekiwane ocieplenie, które zaowocowało wieloma przyjaznymi gestami z obu stron. Historycy litewscy podkreślili fakt, że Litwa nie stanęła po stronie Niemiec w wojnie przeciwko Polsce i przyjęła 13 tys. internowanych polskich wojskowych.

Nie minie bez echa

Dyskusja historyków z obu krajów odbywała się w rzeczowej, konstruktywnej i przyjaznej atmosferze, czyli tak jak zakładano: „Bez emocji”. Nie minie ona jednak bez echa i będzie miała swoje pokłosie. Jak poinformował Łapczyński, wiosną tego roku ma ukazać się wydanie specjalne poświęcone wydarzeniom roku 1938. Autorami jego będą historycy młodego pokolenia – Simonas Jozavita i Dominik Wilczewski. Bez uprzedzeń przedstawią oni litewski i polski punkt widzenia. Prawdopodobnie sprostają temu zadaniu, gdyż właśnie oni byli moderatorami dyskusji w Bibliotece Narodowej i przeszła ona bez zadrażnień. Oni też byli odpowiedzialni za przygotowanie wystawy towarzyszącej tematowi dyskusji.

W marcu w Kownie odbędzie się kolejne seminarium historyczne, które połączone zostanie z odsłonięciem tablicy pamiątkowej na gmachu budynku polskiego przedstawicielstwa dyplomatycznego. Jak zauważył dyrektor Instytutu Polskiego, stosowne tablice na budynkach byłego poselstwa Stanów Zjednoczonych Ameryki, Szwajcarii, Węgier, Estonii, Łotwy wiszą w Kownie od dawna.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: w XX w. między Litwą i Polską pojawiła się granica...
Fot.
archiwum

<<<Wstecz