Miejsce w sercu i przy stole

Dobiega końca adwent i kolejny raz stajemy u progu Świąt Bożego Narodzenia. Kolejny też raz przeżywamy przedświąteczne napięcie, nieraz sztucznie wywołane przez otaczające nas środowisko i czas, w którym żyjemy. Dlatego i tym razem, zanim zasiądziemy do wigilijnego stołu, snujemy refleksje nad mijającym rokiem i nad naszym życiem.

Tak wielkie święto jak Boże Narodzenie kojarzy się nam z radością, dzieloną z najbliższymi i kojarzy nam się z czasem, który możemy im poświęcić, łamiąc się białym opłatkiem i składając serdeczne życzenia. Podobnie będzie i w tym roku. Większość z nas spędzi święta w gronie najbliższej rodziny. I to jest bardzo piękne. Chciałbym natomiast swoje myśli skierować ku Tym, którzy przy stole wigilijnym będą się czuli samotni...

Jest taka stara tradycja, odkąd pamiętam pielęgnowana także i w mojej rodzinie, że przy stole zostawiamy puste miejsce. Każdego roku zastanawiałem się nad tym, dla kogo jest ono zostawiane, skoro wszyscy najbliżsi są obok. Nigdy nie myślałem, że dla kogoś może zabraknąć miejsca w tak wyjątkowym dniu. Trochę czasu minęło zanim zrozumiałem, że zostawiamy to krzesło dla przybysza, osoby samotnej, żebraka, który może zapukać do naszych drzwi, zostawiamy dla tych, którzy już odeszli...

Wzrastając w wierze i nabierając doświadczenia życiowego, coraz częściej zauważam, że tak naprawdę tego miejsca brakuje w naszym sercu, naszej codzienności i tam, gdzie szczególnie i starannie mamy je do końca policzone. Przygotowujemy takie krzesło naszego serca, aby w końcu obdarzyć życzliwością, miłością, dobrem i odrobiną czasu tych, którzy wspólnie z nami zasiądą przy stole.

Dochodzę do wniosku, że często i my sami szukamy takiego pustego miejsca, podobnie jak na parkingach przy naszych domach, przy sklepach czy w naszych świątyniach. Cieszymy się, kiedy je odnajdujemy. Najbardziej jednak powinno nam zależeć na znalezieniu miejsca w sercach naszych najbliższych – męża i żony, dzieci, krewnych, przyjaciół czy sąsiadów.

Dlatego w te święta nie liczy się tych, którzy siedzą przy naszych stołach, ale tych, którzy zajęli puste miejsce w naszym sercu w minionym roku. I nawet, jeżeli przy skromnym stole jesteśmy sami i nie mamy, komu podać opłatka, to policzmy, ile razy dzieliliśmy się naszym sercem z potrzebującymi i obdarowaliśmy ich naszą dobrocią, miłością, czasem i życzliwością.

Myślę, że bardzo piękne i wymowne są słowa polskich kolęd „Nie było miejsca dla Ciebie” czy „Puste miejsce przy stole”. Dają nam właściwą odpowiedź i wyjaśniają, że jedynego miejsca, którego może nam naprawdę jeszcze brakować i bardzo brakuje – podobnie jak przed dwoma tysiącami lat – to miejsca dla Chrystusa w ludziach spragnionych, głodnych, nagich, chorych, więźniach, przybyszach czy samotnych.... Nie tylko w naszym społeczeństwie, rodzinach, w pracy, ale przede wszystkim, w naszym sercu.

Dlatego ważnym aspektem tych Świąt, będącym efektem zadziwienia nad Dzieciątkiem Jezus, jest również praktyczna miłość do bliźniego, wyrażona m.in. w serdeczności (życzenia, prezenty), i gościnności (dodatkowe nakrycie na stole wigilijnym).

Niech w tym mijającym roku opuści nas złość, a zastapi ją miłość. Bądźmy bardziej czuli na puste miejsca przy stołach naszych serc dla Chrystusa w naszych bliźnich.

WESOŁYCH ŚWIĄT!

Ks. Walenty Dulko
wikariusz w parafii pw. Odnalezienia Krzyża św. w Wilnie

<<<Wstecz