„Pojętna” litewska Temida

Wileńska Prokuratura Dzielnicowa zamknęła właśnie dochodzenie w sprawie zakłócania Mszy św. w Turgielach, które miało miejsce 15 sierpnia br. Zdaniem prokuratorów, prowokacyjne zachowanie aktorów-przebierańców, którzy wtargnęli do kościoła, by w prymitywny i bluźnierczy sposób promować tam swoją sztukę „Zerro live show”, nie było skierowane przeciwko wiernym.

Przypomnijmy, że w Święto Matki Bożej Zielnej grupa przebranych w stroje kapłańskie aktorów (jeden z nich w białą papieską sutannę z „gębą” wymalowaną na upiora) z grupy Emilisa Velyvisa wtargnęła do kościoła w Turgielach, tuż przed rozpoczęciem się uroczystej Mszy odpustowej z okazji Święta Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Aktorzy-błazny w sposób prześmiewczy i obraźliwy dla wiernych nawoływali do wzięcia udziału w ich pseudosztuce. Potem jeden z „kapłanów” (klaun Cololo) ruszył od ołtarza, skąd wcześniej przemawiał, ku wiernym, próbując rozdawać wśród nich skręty przypominające marihuanę.

Obecni na nabożeństwie wierni byli zdezorientowani i zszokowani niebywałym zachowaniem błaznów, którzy po swej nieokrzesanej eskapadzie opuścili świątynię i, jak gdyby nigdy nic, odjechali z Turgiel. Wcześniej jednak całą swą prowokacyjną akcję sfilmowali i puścili do Internetu pod nazwą „Msza”. Zrobili to oczywiście w celach reklamowych.

Taka reklama może posłużyć zachętą dla innych, im podobnych, do powtórzenia bezmózgiego zachowania. Piszę o zachęcie, bo inaczej nie jestem w stanie zinterpretować decyzji litewskich prokuratorów, na których wokandzie sprawa znalazła się z powodu skargi władz solecznickiego samorządu. Otóż prokuratorzy uznali, że „aktorzy”, choć zachowali się nieetycznie, to jednak „swym zachowaniem nie okazali wielkiego lekceważenia wobec otoczenia, nie były też [ich zdaniem] naruszone interesy społeczeństwa”.

A zatem, w pojęciu sług prawa, nic się nie stało. Błazny zostaną bezkarni, bo, zdaniem prokuratorów, okazali za małe lekceważenie wobec wiernych, by ich mogła spotkać kara. Czyli, idąc tropem rozumowania przedstawicieli Temidy, teraz każdy, za przeproszeniem Cololo, będzie mógł bez żadnych konsekwencji prawnych wdzierać się do świątyni, wynaturzać tam swoje niskie instynkty, spokojnie to wszystko emitować w sieci i włos mu z głowy nie spadnie. Nie spotka go żadna, nawet choćby symboliczna kara. Po prostu będzie miał takie prawo wynikające już z wiadomej zasady w jurysprudencji głoszącej, że dozwolone jest to, co nie jest zabronione. A przecież prokuratorzy swym werdyktem w niespotykanej wcześniej na Litwie sprawie takie pozwolenie de facto wydali.

Ciekawe, jaki by wyrok mędrcy w togach wydali, gdyby, załóżmy, na salę rozpraw sądu wdarła się grupka świrów i zaczęła tam swoją akcję reklamową. Wyobraźmy sobie, że zaczęliby skandować hasła na poziomie „aktorów” z kościoła w Turgielach, tyle że dostosowanych do kontekstu sądowniczego. A więc pokrzykiwaliby, że wszelkie sądy naszych sądów są sądami osłów w togach. Więc takie ośle sądy są tylko dla osłów. (Myślę, że udało mi się dotrzymać standardów poziomu intelektualnego „aktorów” Velyvisa, których popisy, przypomnę, prokuratorzy uznali za „nienaruszające interesy społeczeństwa”. A więc – w domyśle – z tymi interesami zgodne).

Przypuszczam, że po takiej akcji intruzów w sądach pobłażliwość sług Temidy z stosunku do nich byłaby znacznie bardziej mniejsza. Zarzucono by pewnie „aktorom”, że naruszyli powagę sądu, a nawet obrazili majestat samego państwa, gdyż zelżyli jego trzecią władzę. Kara, oczywiście, byłaby za haniebny uczynek adekwatna.

Tymczasem obrażanie chrześcijan i ich prywatną przecież (a nie państwową) wiarę to zupełnie co innego. Tutaj hulaj dusza, piekła nie ma. Wszystko (albo prawie wszystko) jest dozwolone. Pobłażliwość litewskich prokuratorów wobec cynicznych pajaców w kościele jest temu dowodem.

Dzisiaj świat szydzi sobie z chrześcijan, z ich wiary, a nawet z ich Boga prawie zupełnie bezkarnie. We Francji np. prawo do takiego szydzenia zostało wręcz wpisane do kanonu praw człowieka. Przy tym, o ile w Europie chrześcijanie jak na razie są tylko wyśmiewani i marginalizowani przez liberalno-lewicowe władze, o tyle w krajach muzułmańskich są często prześladowani, gnębieni a nierzadko też i mordowani.

A władcy tego świata milczą. Organizacje międzynarodowe pary nawet z ust nie puszczą. Wszelkie pozarządowe organizacje broniące praw człowieka pomijają ten temat jakby był zapowietrzony. Zobaczymy, jak zareaguje przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani na prośbę polskiego europarlamentarzysty prof. Ryszarda Legutki, który wystąpił do niego z prośbą zawieszenia w międzynarodowym dniu solidarności z prześladowanymi chrześcijanami, 4 listopada, ich flagi obok budynku PE (białej flagi z literką „N” oznaczającej Nazarejczyków, których muzułmańscy ekstremiści w ten sposób właśnie naznaczają, zanim zadadzą im śmierć). Wcześniej, przypomnę, tęczową flagę Tajani przed budynkiem PE wywiesił. Na znak solidarności, oczywiście, z „paradnikami”, którzy znak tęczy sobie zawłaszczyli.

Jeżeli zaś idzie o litewską Temidę, to ta, pojętna wobec ducha czasu, już wywiesiła białą flagę... nad głową chrześcijan.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz